tiromaniak odnies sie moze do tego co napisalem. Masz garaz, zostawiasz auto na noc. Po jaka cholere zaciagac reczny?
Do czego on sluzy to ja wiem, ale opisalem konkretna sytuacje.
Dzwignie hamuleca zawsze zaciągamy na ostatni ząbek do oporu. Jeżeli nie zaciągniesz całkowicie czyli np na 2,3 ząbek - może być tak że rano podczas ruszania nie zauważysz lekko zaciągniętego hamulca i takim sposobem zniszczysz szybko okładziny cierne.
No bez przesadyzmu. Swiatla tez zostawiasz wlaczone na noc, bo rano mozesz zapomniec, ze trzeba je wlaczyc?
Albo odwrotnie, nie wlaczasz ich w ogole, bo pozniej mozesz zapomniec wylaczyc?
Masz rację, nie ma sensu NON STOP go używać, ale trzeba. Wiedz że jeśli coś tam nie jest często używane to staje się powoli zardzewiałe, spróchniałe i po prostu niszczeje.
No bez przesady... Przy normalnej eksploatacji pojazdu (czyli ze sie cokolwiek jezdzi, a nie auto przez 11miesiecy w roku stoi w garazu) nic nie ma prawa "zardzerwiec, sprochniec i zniszczyc" tylko ma dzialac.
Stary uaz (zabytek), ktory czasem miewa przestoje po ponad rok, jedyna operacja jaka trzeba wykonac, to strzepac kurz z siedzenia, odpalic i jechac. Wszystko dziala jak nalezy. Nie twierdze, ze tak dlugie postoje wplywaja pozytywnie na ogolna kondycje, bo nie wplywaja pozytywnie, ale nic nie ma prawa nagle "zardzerwiec, zgnic, zniszczyc sie" czy przestac nagle dzialac.
To jest blok tekstu, który może być dodawany do Twoich postów. Ma limit 255 znaków