Swego czasu w moim aucie "spsuło" się cuś z gazem i po odpaleniu na benzynie i próbie przełączenia na gaz,auto gasło.
Ponieważ działo się to jednocześnie z problemem(który juz kiedys opisywałam na forum),że auto gasło w trakcie upałów (samochód miał walnięty czujnik temperatury,bla bla ale nie o tym mowa;) ) to olałam to,bo bardziej mnie interesowało,zeby bryczka śmigała,a nie,że gazu nie mam.
No i tak do tej pory jeżdzę z pełnym zbiornikiem gazu,bo dobrze mi się jeździ na benzynie,auto nie pali sporo i gdybym mogła to bym ten zbiornik wywaliła w ogóle.
Jeżdzę tak juz chyba z pół roku i tak tylko zaczęło mnie nurtować pytanie,czy z tym gazem to tam mogę tak sobie jeździć? ;) Czy zbiornik np nie skoroduje albo nie wiem co? (aczkolwiek nie wiem od czego mógłby ;) no ale ;) )
Pewnie w końcu się wybiorę do "gazownika",tyle,ze jakoś mi mało po drodze,bo ogólnie potrzebny mi ten gaz jak zającowi dzwonek.
Jakieś doświadczenia i rady w tej kwestii? :)