Widzialem dzisiaj pewna sytuacje na drodze, ktora opisze - dzis skonczylo sie tylko na klaksonie, ale jestem ciekawy, kto zostalby uznany za sprawce kolizji, w przypadku gdyby jednak do niej doszlo.
No wiec sytuacja w lecie, w sloneczny dzien wyglada tak:

Wszystko oczywiste, wiec lecimy dalej.
Tak to wyglada w zimie - jezdna pokryta sniegiem, niewidoczne oznakowanie poziome, widac wyjezdzone paski, ale nawet w tych miejscach nie jest widoczne oznakowanie poziome, wszyscy (no prawie wszyscy) jada tylko tymi wyjezdzonymi paskami, a paski sa wyjezdzone w ten sposob:

Wiec prawie wszyscy jezdza tak:

Jednak, dzisiaj widzialem taka sytuacje, ze koles czerwonym autem mial zamiejscowe nr rejestracyjne jechal trzymajac sie widocznej, lewej krawedzi, a koles z auta zielonego mial rejerke z Lublina i pojechal z pamieci tak, jak wskazuje oznakowanie poziome, ktore jednak w tym momencie nie jest widoczne. Obaj jada z taka sama predkoscia, leb w leb.

Zalozmy, ze dochodzi do BUM!

Kto jest sprawca kolizji??