Istnieje forum internetowe, w którym anonimowi użytkownicy mogą wyznać swoje największe grzechy. To doprawdy fascynująca lektura. Czy potrzeba czegoś takiego na www.prawojazdy.com.pl? Chcę spróbować, przynajmniej dowiem się czegoś o ludziach i sobie jeśli pomysł nie wypali. Jeszcze więcej skorzystają wszyscy użytkownicy jeśli wypali.
Idea jest taka. Czy jeździcie już bezbłędnie? Czy może jednak wciąż zdarzają się wam czasem "szkolne" błędy za które ochrzanił by Was instruktor a egzaminator kazał się przesiąść? Jeśli tak opiszcie to w tym wątku, bo o takich błędach należy pamiętać aby ich nie powtarzać. Co więcej nie chodzi o to aby dostać w tym wątku rozgrzeszenie. O nie! Wręcz przeciwnie!
Na każdym forum internetowym są osoby lubiące wyżywać się na innych. Jednak ich energia jakby się marnuje. Czy nie byłoby lepiej, gdyby zamiast tego wyżyli się na tych, którzy chcą dobrze zapamiętać COŚ CZEGO NIE CHCIELIBY WIĘCEJ ZROBIC? Czy nie byłoby to lepsze, sensowniejsze i ze wszech miar społecznie użyteczne, gdyby tą negatywną energię spożytkowali tutaj?
* * *
Zacznę od siebie.
Dziś nie zatrzymałem się obok samochodu aby przepuścić pieszych!!! A było to tak:
Próbowałem dostać się na ulicę obok falowca na Przymorzu ale skręciłem (było ciemno) o jedną za wcześnie. Muszę zawrócić! Próbuję zmienić pas, ale sąsiad (prowadzący sznur pojazdów) nie chce mi ustąpić. Okazja do zawrócenia - bardzo dobrze wyglądająca sygnalizacja świetlna jest tuż tuż. Muszę zmienić ten pas. Nagle sąsiad zwalnia. Chce przepuścić dwie ślicze-apetyczne dzierlatki na przejściu! Po prawej nie było pieszych. Widząc że się zatrzyma, wiedziałem że za przejściem będę przed nim i uda mi się wskoczyć na lewy pas. Widziałem to w wyobraźni, wyglądało tak prosto i logicznie! Śmignąłem prawą, dzierlatki właśnie wchodziły na przejście po jego stronie, zmieniłem pas i ustawiłem się do skrętu w lewo. I WŁAŚNIE WTEDY UŚWIADOMIŁEM SOBIE, że całą tą rozgrywkę przeprowadziłem odruchowo - zupełnie ZAPOMNIAWSZY o przepisie nakazującym mi się zatrzymać obok niego.
Moja wina, moja bardzo wielka wina...
Jeśli jest jakiś przepis, którego chciałbym przestrzegać zawsze, literalnie, dosłownie i niezależnie od tego, że "nic by się nie stało gdyby..." to właśnie ten. Byłem kiedyś blisko prawdziwej tragedii będącej skutkiem jego zignorowania.
Mea culpa, mea maxima culpa :-(
pozdrawiam
vonBraun
PS.Dopraszam się o wstępną przychylność Adminów dla tej idei :-)