Podobno autentyk :D
Jeden znajomy mój pożegnał się z prawkiem po zaliczeniu 24 punktów (głównie za prędkość). Zdawał ponowny egzamin w Koninie, zanim jeszcze wszedł ten przepis o obowiązkowym awaryjnym, ale tam podobno to było już wcześniej stosowane. W każdym razie gość był ciężko przejęty, bo jako kierowca z x-letnim doświadczeniem miał już swoje nawyki i wiedział, że mogą go za to uwalić, więc skupił się maksymalnie na poprawnej jeździe i na tym właśnie unikaniu nawyków itp., był skoncentrowany do granic możliwości. W ogóle ponoć nie patrzył na egzaminatora, tylko słuchał, co mu każe robić. Jadą, wszystko ok, w pewnym momencie egzaminator wychylił się przez okno i czemuś zaczął się bardzo intensywnie przyglądać, aż się prawie do połowy wychylił i w pewnym momencie mówi: "Jasna cholera, patrz pan, stop tu postawili..."
Gość zareagował na hasło STOP... tak, że mało nie zabił egzaminatora. Gdyby nie pasy, facet skręciłby kark lądując na przedniej szybie... A on tylko dziwił się, że gdzieś tam zobaczył znak stopu, którego wcześniej tam nie było.
Jaki z tego wniosek? Trzeba słuchać egzaminatora, nie tylko bezmyślnie reagować...
Aha, gość ten egzamin zdał :wink: