iAndrew napisał(a):Dziękuję BOReK i mk61. Miło jest wiedzieć, że są ludzie, którzy uważają że to nie moja wina. Rowerzyści i piesi zapominają o tym, że w takich warunkach są praktycznie niewidzoczni. A przecież zwykła kamizelka odblaskowa może czasem takiemu rowerzyście uratować życie. Czy to wstyd w niej jeździć?
Obawiam się, że bardzo łatwo mogła by być to Twoja wina.
Parę dni temu wykonałem skręt w prawo ze Słowackiego w tą dróżkę:
http://tinyurl.com/yglvx34
Widoczność marna droga śliska, ciemno.
Po przejechaniu 200-300 metrów miałem podobną sytuację. Z przeciwka samochód oślepiający światłami, rozpędzony do niemożliwości i jadący środkiem. Zjechałem na pobocze i profilaktycznie zacząłem hamować bo po oślepieniu NIE WIDZIAŁEM co jest na poboczu (może być przy takiej uliczce np hydrant, może zaczynać się wysoki krawężnik, może być wszystko...). Jak uczył mnie instruktor (chwała i sława mu za to): "Nie wiesz jak jechać? ZWOLNIJ!".
Przy 30 na godzinę z mglistej i jakieś takiej lepkiej ciemności, na tle czarnego lasu poskładała mi się przed maską ubrana w czarny płaszcz staruszka wlokąca się po asfalcie . Płaszcz ten najprawdopodobniej spełniał wymogi fizyczne ciała doskonale czarnego. Reflektory wyłoniły jedynie siwe włosy i jasne skarpetko-pończochy na tle czarnego lasu. Ponieważ na skręcie miałem 40, po zwolnieniu jakieś 30, zatrzymałem się po prostu w miejscu, nawet nie musiałem hamować awaryjnie. Zaś staruszka ani przez chwilę nie była zagrożona - szła zresztą nieprawidłowo - była tyłem do mnie zapewne przygłucha i na pół ślepa bo nawet się nie odwróciła.
Ledwie ominąłem jedną, pojawiła się następna, żeby było smętniej - o kulach. Tym razem ominąłem moją niedoszłą ofiarę szerokim łukiem. ;-)
/Nawiasem: Uwaga kierowcy: na ulicy Radarowej łażą po ciemku nieoznakowane i nieoświetlone staruszki ;-))/
Jakoś nie widzę dla siebie okoliczności łagodzących w sytuacji gdybym ją rozjechał. Kierowca który zmusił mnie do zjazdu nie byłby zapewne chętny do współpracy przed sądem (nawet jeśli jakimś cudem by go odnalazł), a staruszka raczej nie byłaby w stanie zeznawać.
To co było dla mnie zaskakujące, to to, że w miejscu gdzie JA NIE ODWAŻYŁBYM SIĘ IŚĆ ASFALTEM aby mnie nie rozjechali, staruszki ubrane w barwy maskujące zachowują się jak na deptaku. :-(( Ja po prostu W OGÓLE NIE SPODZIEWAŁEM SIĘ TAM PIESZEGO. Niestety, zakładanie, że skoro JA bym tego nie zrobił, więc nikt inny też tego nie zrobi jest błędem.
pozdrawiam
vonBraun