Nie, nie...
To nie jest ogólne narzekanie. Piję do jednego, konkretnego problemu: skrzyżowań źle oznakowanych, na których brakuje znaków D-1 i wynikających z tego niejasności co do pierwszeństwa przejazdu - podstawowej, przecież, sprawy w ruchu drogowym. A takich skrzyżowań mamy w Polsce miliony.
Driver'ka napisał(a):Wydaje mi się nawet, że nie ma wówczas obowiązku stawiania D-1 na drodze po której jedziesz.
Symptomatyczne jest to, że - jak widać - nawet ludziom interesującym się tematem głębiej
wydaje się, że znak powinien być albo nie. Tutaj nic nie ma się wydawać, ale być jasne i klarowne.
O ile łatwiej zachować tą słynną szczególną ostrożność jeśli wiemy, że mamy/nie mamy pierwszeństwa bez wypatrywania ustępów w zaroślach i za słupami na drogach poprzecznych i domyślania się czy to skrzyżowanie równorzędne czy może nie.
A wszyscy na to jak na lato. Bo przecież najczęściej widać ustąp na drodze poprzecznej, bo przecież ruch tu jest mały i szkoda pieniędzy na znaki (tiaaa, widać to co krok) itd. itp.
Powszechnie tolerowana bylejakość, dziadostwo, przymykanie oczu...
Skoro takim problemem jest przykręcić jeden kawałek blachy, to jak można oczekiwać np. autostrad?