Paradoks da się łatwo wyjaśnić - MPK musi utrzymać tabor w dobrym stanie, ma torowiska, dba o wiaty i tak dalej, prywaciarz tego nie ma. Do tego prywaciarz jeździ tak często jak mu się to opłaci, a autobus czy tramwaj ma jeździć regularnie i to dość często
Ano wlasnie, gdyby tak bylo, to sie zgodze, ale w Lublinie nie zupelnie tak jest.
Prywaciarz rowniez musi utrzymac auta w dobrym stanie, za"dzierzawe" i tak placi sporo, a jezdzic musi, nawet jak nie ma ani jednego pasazera. Taki jest wymog jesli chce jezdzic na danej linii ;)
Nie ma tak, ze on sobie wybiera, o dzisiaj pojade tak, a jutro tak.
Ma pozwolenie na konkretne trasy o konkretnych godzinach - i pojechac musi czy to prywatny czy mpk - wpisane sa wszystkie kursy na jednym rozkladzie, tym z MPK i jedynie w miejscu gdzie jedzie prywaciarz na rozkladzie przy godzinie jest literka "p".
Tak więc facet prywatnie na kursie zbierze pewnie pełny busik kilka razy, a taki tramwaj może przejechać pół miasta w trybie mocno nieekonomicznym (czyli stop co 500m) i po drodze nie zapełnić nawet jednego wagonu -
U nas prywatny wyglada tak samo jak MPK ;) Nie zadne busiki, tylko duze neoplany, czy ikarusy, jedynie widnieje przy kazdych drzwiach i z przodu pojazdu "Komunikacja prywatna", a numer linii ma tlo zoltego, a nie bialego, koloru.
Poza tym u prywaciarza nie da się raczej jechać bez biletu i rzadko zdarza mu się demolka pojazdu, prawda? Wink
eetam, demolka.
MPK ma kanarow, zbijaja na tym wiecej kasy niz na biletach :P
Poza tym, MPK ma najlepsze trasy w najlepszych godzinach, a bilety 2 razy drozsze.
Jedyna roznica... Prywaciarz sam sobie panem, a w MPK jest dyrektor, wicedyrektor itd, itd...
To jest blok tekstu, który może być dodawany do Twoich postów. Ma limit 255 znaków