Kawał{TU}

Wszystko co nie mieści się w powyższych kategoriach.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez dorsio » czwartek 24 czerwca 2004, 15:16

Avatar użytkownika
dorsio
 
Posty: 182
Dołączył(a): czwartek 19 czerwca 2003, 15:29
Lokalizacja: Puławy

Postprzez leila » czwartek 24 czerwca 2004, 23:33

ja mam krótki i na temat (posesyjny)
zmęczony sesją itp.student do studenta by jakos odreagować:
-ty byłeś na Liście Shindlera?
-to Schindler puścił jakaś listę?????!!!nikt mnie nie wpisał????
(wtajemniczeni zrozumieją;) :D 8)
Avatar użytkownika
leila
 
Posty: 384
Dołączył(a): piątek 11 lipca 2003, 13:56
Lokalizacja: małopolska

Postprzez miros » piątek 25 czerwca 2004, 16:53

a nie wtajemniczeni?
na nowym forum od 05 Lip 2002, na starym od 2001
kat B: wydane 15.04.02
zdane za pierwszym.

Obrazek
Avatar użytkownika
miros
 
Posty: 2049
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 11:55
Lokalizacja: warszawa

Postprzez ella » piątek 25 czerwca 2004, 16:55

to ja jestem tą osobą wtajemniczoną :D :D :D
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez leila » piątek 25 czerwca 2004, 17:29

wtajemniczeni tzn.studenci,nie chce tu nikogo dyskryminować ale studenci po prostu wiedzą o co chodzi...więc jest taki zwyczaj że jak gdzieś jakiś fakultet,zajęcia są popytne to puszcza się różne dziwne listy ,tak jak za komuny-listy kolejkowe itp. no i ludzie się wpisują potulni...i ...uwaga!jest to przestrzegane :D
Avatar użytkownika
leila
 
Posty: 384
Dołączył(a): piątek 11 lipca 2003, 13:56
Lokalizacja: małopolska

Postprzez Tola » piątek 25 czerwca 2004, 21:51

nie no te kotki sa przebojowe - zupełnie jak mój, więc jednak mój jest trochę normalny??????
Nigdy nie jest tak źle żeby nie mogło być gorzej....
Avatar użytkownika
Tola
 
Posty: 64
Dołączył(a): niedziela 23 listopada 2003, 18:56

Postprzez ezka » niedziela 04 lipca 2004, 17:48

fragmenty opisow wypadkow (podobno autentycznych) z protokolow zgloszeniowych pzu, autorzy- mezczyzni :)

:arrow: Wracając do domu podjechałem do złego domu i zderzyłem się z drzewem którego nie mam.
:arrow: Odholowałem swój samochód z jezdni, spojrzałem na teściową i uderzyłem w nasyp.
:arrow: Myślałem, że mam opuszczone okno jednak okazało się, że jest podniesione kiedy wystawiłem przez nie rękę.
:arrow: Przechodzień uderzył we mnie i przeszedł pod moim samochodem.
:arrow: Facet był na całej drodze i wiele razy próbowałem go wyminąć zanim uderzyłem w niego.
:arrow: Budka telefoniczna zbliżała się, kiedy próbowałem zjechać jej z drogi uderzyła w mój przód.
:arrow: Nie chcąc zabić muchy wjechałem w budkę telefoniczną
:arrow: Prowadziłem samochód już czterdzieści lat, kiedy zasnąłem za kółkiem i miałem wypadek.
:arrow: Broniąc się przed uderzeniem zderzaka samochodu przede mną uderzyłem przechodnia.
:arrow: Mój samochód był legalnie zaparkowany kiedy wjechał w inny pojazd.
:arrow: Mój samochód był prawidłowo zaparkowany w tyle innego samochodu.
:arrow: Byłem pewien, że ten stary człowiek nie dotrze na drugą stronę ulicy kiedy go stuknąłem
:arrow: Przechodzień nie miał żadnego pomysłu którędy uciekać, więc go przejechałem.
:arrow: Nie pamiętam dokładnie okoliczności wypadku, ponieważ byłem kompletnie pijany. W celu uzyskania dalszych szczegółów proszę zwracać się do policji.
:arrow: Nie wiedziałem, że po północy też obowiązuje ograniczenie prędkości
:arrow: Jechałem sobie spokojnie, a tu nagle zaatakowała mnie wysepka tramwajowa.
:arrow: Cały dzień byłem na zakupach - kupowałem rośliny. Gdy wracałem do domu, to żywopłot wyrósł jak grzyb po deszczu, przysłaniając mi pole widzenia w taki sposób, że nie zobaczyłem nadjeżdżającego samochodu.
:arrow: Mój samochód przeleciał przez barierkę i wylądował w kamieniołomie. Mam nadzieję, że spotka się to z państwa aprobatą.
:arrow: Kiedy dojeżdżałem do skrzyżowania, nagle pojawił się znak drogowy w miejscu, gdzie nigdy przedtem się nie pojawiał i nie zdążyłem zahamować.
:arrow: Jechałem powoli, usiłując dosięgnąć szmatki, aby wytrzeć okno, która zaczepiła się o fotel. Kiedy ją pociągnąłem, uderzyłem się w twarz, straciłem kontrolę nad kierownicą i wjechałem do rowu. Gdy przyjechałem z powrotem z pomocą drogową, moje radio zniknęło.
:arrow: Ostrożnie przyhamowałem, aby ta kobieta upadła jak najdelikatniej.
:arrow: Zatrąbiłem na pieszego, ale on tylko się na mnie gapił, więc go przejechałem.
:arrow: Ten pieszy strasznie latał po szosie, musiałem kilka razy wykręcać, zanim na niego wpadłem.
:arrow: Kierowca, który przejechał człowieka: "Podszedłem do leżącego pieszego i stwierdziłem, że jest bardziej pijany ode mnie".
:arrow: Poszkodowany przeze mnie obywatel jest teraz w szpitalu i nie chowa urazy. Powiedział, że mogę korzystać z jego samochodu i wziąć jego żonę aż do czasu, kiedy wyjdzie ze szpitala.
:arrow: Zobaczyłem wolno poruszającego się starszego pana o smutnej twarzy, jak odbił się od dachu mojego samochodu.
:arrow: Świadek potrącenia pieszego: "Usłyszałem jak Przemek krzyknął do głuchoniemego Tokarczuka: STÓJ".
:arrow: Samochód przede mną potrącił przechodnia, który jednak wstał, więc też na niego wjechałem.
:arrow: Pytanie: "Czy próbował pan dać ostrzeżenie?"
Odpowiedź ubezpieczonego : "Tak, klaksonem"
Pytanie: "Czy druga strona próbowała dać ostrzeżenie?"
Odpowiedź ubezpieczonego: "Tak. Zrobiła muuuuuu"
:arrow: Wyrzuciło mnie z samochodu, kiedy zjechał z szosy. Dopiero potem znalazły mnie w rowie dwie zabłąkane krowy.
:arrow: Usiłując zabić muchę, wjechałem na słup telegraficzny.
:arrow: Na samochód wpadła krowa. Później dowiedziałem się, że była trochę przygłupia.
:arrow: Ubezpieczony zostawił auto na polu. Kiedy wrócił, samochód zaatakowały owce.
:arrow: Doberman zjadł wnętrze samachodu, kiedy byłem w sklepie.
:arrow: Kiedy jechałem przez park safari, mój samochód otoczyły małe, brązowe, zezowate małpy. Gruba małpa zaczęła kręcić się na antenie mojego samochodu zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara. Pomimo moich usilnych starań nie chciała zaprzestać i mniej więcej w trzy minuty później zniknęła w poszyciu leśnym z anteną w pysku.
:arrow: Sprawca wypadku: "To jest niemożliwe, żebym jechał na piątym biegu. Jechałem na pewno na czwartym albo na piątym biegu".
:arrow: Dziewczyna w samochodzie obok wystawiła na widok swoje piersi i wtedy wjechałem w auto przede mną.
C :arrow: o mogłem zrobić, aby zapobiec wypadkowi? Jechać autobusem?

:lol: :lol: :lol:
cdn.. :D
Avatar użytkownika
ezka
 
Posty: 266
Dołączył(a): piątek 12 grudnia 2003, 22:35
Lokalizacja: N 49°48' E 22°47'

Postprzez Colin is the best » niedziela 04 lipca 2004, 18:01

ezka napisał(a): :arrow: Prowadziłem samochód już czterdzieści lat...

Tego gościa, to ja bym wpisał do Księgi Rekordów Guinessa.
:D :D :D
Avatar użytkownika
Colin is the best
 
Posty: 318
Dołączył(a): wtorek 10 lutego 2004, 16:59

Postprzez leila » środa 07 lipca 2004, 19:47

różnica miedzy kobietą a męzczyzną przy skaleczeniu..
ONA:

1. myśli "au!";
2. wkłada palec do buzi, aby krew nie kapała na dywan;
3. drugą ręką sięga po plaster, przykleja;
4. idzie dalej;


ON:

1. wrzeszczy "k...!";
2. odsuwa rękę jak najdalej, bo nie może znieść widoku krwi;
3. woła o pomoc;
4. (w tym czasie tworzy się na dywanie plama krwi);
5. musi usiąść, bo nagle dziwnie się poczuł (w tym czasie nadchodzi pomoc, czyli ONA);
6. łamiącym się głosem wyjaśnia, że o mało nie stracił ręki;
7. odmawia przyklejenia plastra, bo "na taka ranę jest stanowczo za mały";
8. potajemnie sprawdza w Encyklopedii Zdrowia, ile krwi może stracić dorosły człowiek, a mimo to przeżyć (w tym czasie ONA leci do apteki po większy plaster);
9. z mężną miną znosi naklejanie plastra;
10. prosi o duży krwisty kotlet na kolację, aby przyśpieszyć tworzenie się czerwonych ciałek krwi;
11. ostrożnie kładzie nogi na stoliku (w tym czasie ONA smaży kotlety);
12. stwierdza, że przydało by się kilka piw, aby uśmierzyć ból;
13. odkleja plaster, by zobaczyć, czy rana jeszcze krwawi (w tym czasie ONA jedzie na stację benzynową po piwo);
14. tak długo kombinuje przy plastrze, że znowu zaczyna lecieć krew;
15. zarzuca jej, że nie umie opatrzyć rany;
16. wzdycha i jęczy, kiedy ona odkleja stary i nakleja nowy plaster;
17. stwierdza, że dziś wieczorem muszą zrezygnować z tenisa, ale za to całkiem przypadkiem w TV leci mecz Pucharu Europy w piłce nożnej (w tym czasie ONA trze plamę na dywanie);
18. w nocy kilka razy wstaje do łazienki, aby sprawdzić, czy nie tworzy się wokół rany zakażenie;
19. z tego powodu następnego dnia jest zmęczony i rozdrażniony;
20. zwalnia się z pracy dwie godziny wcześniej do lekarza, aby potwierdzić, że nie wdało się zakażenie;
21. w pracy kradnie potajemnie temblak z apteczki w pokoju sanitarnym;
22. prosi miłą koleżankę o zabandażowanie i napawa się jej współczuciem;
23. podniesiony na duchu idzie z kolegami do knajpy wieczorem i na pytania opowiada: "DROBIAZG, NIE MA O CZYM MÓWIĆ!
Avatar użytkownika
leila
 
Posty: 384
Dołączył(a): piątek 11 lipca 2003, 13:56
Lokalizacja: małopolska

Postprzez leila » środa 07 lipca 2004, 19:49

Bacę zaproszono w karnawale na bal przebierańców. Pytają się go znajomi, za co się przebierze.
- A za łoscypka.
- A jak to będzie, baco, za oscypka?
- A siedne se w kąciku i bede śmierdzioł.
Avatar użytkownika
leila
 
Posty: 384
Dołączył(a): piątek 11 lipca 2003, 13:56
Lokalizacja: małopolska

Postprzez Snuj ze Szczecina » środa 07 lipca 2004, 20:09

Mąż z żoną ulegli bardzo poważnemu wypadkowi .Po kilkunastogodzinnnej operacji żony, do męża wychodzi lekarz i mówi: Prosze Pana, na poczatek dobra wiadomosc, zona operacje przezyla.
Mąz wyraza radosc.
No tak - mówi lekarz - ale, wie Pan, musze Pana poinformowac o paru
sprawach. Otóz po pierwsze ta operacja nie jest jedyna, żona musi przejść
jeszcze bardzo powazny zabieg w klinice specjalistycznej, a tego nie
refunduje Narodowy Fundusz Zdrowia, koszt operacji to okolo 70-80 tysięcy zlotych. To nie wszystko, żona wymagać bedzie dlugotrwalej, w zasadzie dozywotniej rehabilitacji w bardzo specyficznych warunkach, nie musze dodawac, ze nie refunduje tego NFZ, koszt miesieczny to jakies 2000 PLN.
No i ponadto zona jako inwalida wymagac bedzie specjalistycznego sprzetu i srodków higienicznych, to kosztuje jakies 1500-2000 PLN miesiecznie, oczywiscie NFZ w zaden sposób w kosztach nie partycypuje.
Zapada cisza.
Wtem lekarz klepie meza w ramie i mówi: Eee, zartowalem, nie zyje.
Pozdrawiam Serdecznie
Avatar użytkownika
Snuj ze Szczecina
 
Posty: 375
Dołączył(a): sobota 10 kwietnia 2004, 19:35
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez leila » czwartek 08 lipca 2004, 15:43

ale masz czarne poczucie humoru.. :? wiecie po co wynaleziono białą czekoladę? żeby Murzyni też się mogli wypaprać :D - też mam czarne poczucie humoru, nie? :wink:
Avatar użytkownika
leila
 
Posty: 384
Dołączył(a): piątek 11 lipca 2003, 13:56
Lokalizacja: małopolska

Postprzez Colin is the best » niedziela 11 lipca 2004, 10:25

Dziecko idzie z mamą przez miasto. Nagle na wystawie widzi pięknego, puchatego misia.
Mamo, kup mi misia - kwiczy. Matka patrzy na cenę (50 zł) i odciąga dziecko od wystawy. Idą dalej, a tu na innej wystawie jeszcze piękniejszy, wielki, pluszowy misio. Dziecko w krzyk:
- Mamo! Ja chce misia!
Mama popatrzyła na cenę i załamała ręce, bo tam było 100 zł.

Po powrocie do domu synek przestał jeść. Przestał się bawić. W ogóle zrobił się marudny. W końcu mama zmiękła.
- Masz - rzekła dając dziecku stówkę w rękę - kup sobie misia, ale tego za 50 zł. Nie mam drobnych i musze ci dać całe 100 zł.

Dziecko uradowane pobiegło do sklepu i już miało kupić właściwego misia, kiedy wróciło urocze wspomnienie drugiej wystawy z zabawkami. Chłopiec bezzwłocznie zmienił sklep i już po chwili raźno maszerował do domu z ogromnym misiem w małych ramionkach. I byłby tak pewnie domaszerował, gdyby sobie nie uświadomił, że musi oddać matce pół papierka. Zmienił wiec kierunek, układając w głowie śmiały plan wysępienia od ukochanej ciotuni 50 złotych. Po chwili wpadł do domu cioci i ruszył w kierunku jej pokoju. Zawsze wchodził bez pukania. Kiedy przekroczył próg jej sypialni jego zdziwione oczy zobaczyły wystającą spod kołdry drugą parę nóg. I to nie były nogi wujka. Zmieszana ciotka wdziała szlafrok i poszła zamknąć drzwi domu na zamek. Kiedy wracała, by jakoś dogadać się z małym, od strony drzwi dobiegł glos wujka bezradnie próbującego je otworzyć za pomocą klamki.
- Już biegnę, kochanie! - Krzyknęła ciotka, pakując siostrzeńca i kochanka do szafy.
Wujek, jak to wujek, na długo nie wszedł. Zjadł obiad, skorzystał z tego, że ciocia była w szlafroku, po czym wrócił do robienia pieniędzy na pobliskim bazarze. W międzyczasie siedzący w szafie maluch nie próżnował:
- Panie, kup pan misia - rzekł do nieznajomego.
- Coś ty, głupi?
- Kup pan, bo powiem wujkowi. Za 50 zł.
Na taki argument facet nie miał riposty. Wysupłał z kieszeni spodni, które trzymał w ręku, 50 zł, dał szczeniakowi i wziął pluszaka.
- Panie, oddaj pan misia.
Zrezygnowany kochanek nie miał wyjścia. 50 zł za milczenie to nie była wygórowana cena. Ale maluch był bardziej cwany.
- Panie, kup pan misia. Bo powiem wujkowi.
I tak kilka razy. Kiedy chłopiec usłyszał, że wujek wyszedł, wypadł z szafy i popędził na ulice. Nagi gość nawet nie próbował go gonić. Mały wpadł do domu, gdzie siedziała zmartwiona rodzicielka. Z uśmiechem na ustach pokazał mamie misia za bańkę i rzucił na stół stosik banknotów. Nie wiedzieć czemu matka zwyzywała go od złodziei, w czym pomagał jej ojciec, i młody musiał w tempie odrzutowego nocnika podreptać do kościoła. Tam, klęknąwszy przed konfesjonałem, postanowił uczciwie wyznać prawdę i dowiedzieć się, jaka właściwie jest jego wina.
- Proszę księdza, ja w sprawie misia - zaczął niepewnie.
- Oooo, nie, gówniarzu! Siódmy raz nie kupię!
Avatar użytkownika
Colin is the best
 
Posty: 318
Dołączył(a): wtorek 10 lutego 2004, 16:59

Postprzez Mmeva » niedziela 15 sierpnia 2004, 18:27

Była sobie zakochana para. Już się mieli pobierać, ale w przeddzień ślubu zginęli w wypadku.
Trafili do nieba i po kilku tygodniach stwierdzili, ze nie są do końca szczęśliwi. Narzeczony poszedł więc do Św. Piotra.
- Piotrze - mowi - fajnie nam sie tu u was mieszka, ale przykro nam, że przed śmiercią nie zdążyliśmy wziać ślubu. Możemy pobrać się w niebie?
Piotr na to:
- Sorry, ale nie wiem - nikt tu sie nie żenił. Idź z tym do Boga, umówię cię.
Stanął więc narzeczony przed Bogiem i pyta o ślub, a Bog na to:
- Przyjdz za pięć lat, zobaczymy.
Minelo pięć lat. Chłopak znowu prosi Boga, a Najwyzszy rzecze:
- Jeszcze raz dokładnie przemyśl całą sprawe. Masz na to pięć dodatkowych lat.
Biedak zmartwil sie, ale z Bogiem nie ma dyskusji. Przychodzi po
pięciu latach. Bog od razu go poznał:
- Tak, możecie wziąć ślub: sobota, godzina 14, w kaplicy głównej.
Minely dwa tygodnie i pan mlody znow puka do Boga:
- Boze, chcemy rozwodu, nie możemy ze sobą już wytrzymać. Kiedy Bog
to usłyszał, złapał się za głowę i mówi:
- Sluchaj, bracie! Dziesięć lat zajęło nam znalezienie w niebie księdza. Czy ty wiesz, ile będziemy szukać prawnika?
Mmeva
 
Posty: 967
Dołączył(a): sobota 06 lipca 2002, 23:22

Postprzez bialy » niedziela 15 sierpnia 2004, 18:36

Wiejski lekarz miał przygodę miłosną i pewnego wieczoru panienka podrzuciła mu pod dom owoc owej przygody. Gościu zastanawiał się co zrobić z tym fantem i traf chciał że zadzwonił do niego proboszcz uskarżający się na bóle brzucha. Medyk wpadł na pomysł, pojechał do księdza z dzieciakiem, tam duchownemu zaaplikował narkozę i tak go zbajerował po przebudzeniu:
- Proszę księdza, zdarzył się cud, urodził ksiądz dziecko.
Pokazał mu noworodka, a że dobrodziej był jeszcze oszołomiony narkozą, więc uwierzył lekarzowi. Proboszcz przejął się rolą i wychowywał cierpliwie dziewczynkę. Panna ukończyła już 18 lat i nasz dobrodziej wziął ją na poważną rozmowę:
- Wiesz dziecko, jesteś już pełnoletnia więc czas wyjawić ci prawdę...
- Wiem, ksiądz chce mi powiedzieć że jest moim ojcem.
- Nie kochanie, ja jestem twoją matką, ojcem jest wikary...
bialy
 
Posty: 573
Dołączył(a): czwartek 27 listopada 2003, 19:55

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Luźna gadka

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 49 gości