Witam,
Wczoraj po raz pierwszy przystępowałem do egzaminu praktycznego w Krakowie na Koszykarskiej - teoretyczny miałem już zdany.
Plac udało mi się zaliczyć bez większych problemów, tylko przy kopercie wystawało mi lewe przednie koło, ale gdy je wyprostowałem było ok, koła samochodu były oddalone o ok. 1 cm od linii, ale nie stykały się z nią więc mi zaliczył :D.
Jak wiadomo na mieście największym błędem jest wymuszenie pierwszeństwa - gdy egzaminator nam zahamuje to mamy oblany. Miałem manewr skrętu w lewo na drodze dwu pasmowej, a w lewo szła dalej 2 psamówka dla każdego z pasów ruchu. Więc włączyłem kierunkowskaz poczekałem aż będę miał miejsce na wyjechanie na skrzyżowanie (inni też skręcali). Gdy już byłem sam, jakoś nie byłem zdecydowany czy jechać jak mam trochę miejsca aby skręcić (samochody jechały z przeciwka), no i w pewnym momencie stwierdziłem, że jadę - ale w razie czego spoglądałem na nogę egzaminatora, czy czasami nie chce mi zahamować. I rzeczywiście gdy ruszyłem zauważyłem, że chce mi zahamować, więc sam zahamowałem :P. Gdy dojechałem do ośrodka, stwierdził, że mam zaliczony - chociaż wcześniej miałem 3 błędy.
Wydaje mi się, że bardzo dobrym pomysłem jest zerkanie na nogę egzaminatora, lub uczulenie się na ruch w rejonach jego hamulca - najlepiej aby miał białe buty :wink: ..... no bo jak wiadomo, gdy nam zahamuje to mamy oblany. I w taki oto sposób zdałem za pierwszym :D :D :D .