Kolizja - kto jest sprawcą?

Tu możecie podzielić się uwagami lub wątpliwościami związanymi z poruszaniem się na drogach

Moderatorzy: dylek, ella, klebek

Kolizja - kto jest sprawcą?

Postprzez Mario90 » sobota 23 maja 2009, 12:10

Witam. Wczoraj o godz. 11:10 z kumplem mieliśmy przykrą sytuację na drodze - kolizja. Postaram się opowiedzieć historię po krótce, ponieważ jestem ciekaw waszego zdania, kto powinien uchodzić za winnego i poszkodowanego. Wyjeżdżaliśmy z terenu zabudowanego, przed nami jechała pani czerwonym fiatem punto na śląskich tablicach. Możecie powiedzieć - wiadomo, przecież każdy samochód porusza się po drodze. Tylko jest jedna różnica: ta pani poruszała się po drodze ze światłami awaryjnymi. Puszczaliśmy jej światła długie, oraz kilka razy klakson, niestety pani ta nie zareagowała (widocznie nie patrzyła w lusterka, bądź nie słyszała klaksonu). Wjechaliśmy na obwodnicę. Niestety nie było możliwości wyminięcia tego samochodu, więc musieliśmy jechać cały czas za nim. Dodam jeszcze, że przez kolejne 15 min. pani przed nami jechała ze światłami awaryjnymi.
i.... dojechaliśmy na skrzyżowanie równorzędne. Zaręczam, że kolega zachował bezpieczny odstęp oraz jechał zgodnie z przepisami. Czerwony fiat punto zasygnalizował zamiar skrętu w lewo na skrzyżowaniu, chociaż było ciężko zauważyc kierunkowskaz migający razem ze światłami awaryjnymi, to ja jako świadek dokładnie je widziałem. Pani ta wjechała na środek skrzyżowania i od tego się zaczęło. Kumpel twierdzi, że w pewnym momencie nie zauważył "wyrastającego" przed nim samochodu, dał gwałtownie po hamulcu, próbował odbijać w prawo-niestety koła się zablokowały (brak ABS'u) i nic nie dało się zrobić. Tym oto sposobem wjechaliśmy jej w tyłek. W momencie uderzenia prędkość samochodu kumpla miała ok. 15-20 km/h. Na szczęście przy takiej prędkości nikomu nic się nie stało. Kumpel wyładował emocje w momencie uderzenia, ja wyskoczyłem opieprzyć babkę, dlaczego jeździ na awaryjnych. Pani ta zestresowana nie wiedziała dokładnie co powiedzieć. Po chwili usunęliśmy samochody z jezdni, żeby nie tamować ruchu na skrzyżowaniu. Pani twierdziła pod wpływem szoku, że jej samochód dalej nie pojedzie i nie może usunąć samochodu z jezdni, więc zrobiłem to za nią.
Kumpel próbował do tej pani humanitarnie podchodzić i to był chyba jego błąd. Powiedziałem, że w takiej sytuacji nie trzeba dzwonić po policję i żeby spróbował się z nią dogadać, wypisując oświadczenie itp. Nie usłuchał mnie. Zadzwonił po policję. Po 10 min. przyjechał radiowóz. Policjant orzekł winę kumplowi, twierdząc iż nie zachował bezpiecznego odstępu i w momencie hamowania dwoma kołami znajdował się na linii ciągłej i UWAGA: przez farbę ciągłej mógł stracić przyczepność kół. Powiedział, dlaczego nie użyliśmy hamulcu ręcznego - ale powiedzmy sobie szczerze: kto w takiej chwili o tym by pomyślał? Kolega nie wiedział co powiedzieć, powtarzam cały czas zachowywał się w sposób humanitarny i spokojny. Przyjął karę 500 zł mandatu i 6 punktów karnych. W tym momencie pani podniosła się duchowo i zaczęła się o dziwo uśmiechać. Powiedziałem, że ta pani jechała na światłach awaryjnych, a jak wiadomo światła awaryjne oznaczają awarię i nie można się poruszać po drodze. Pan mundurowy lekko burknął:a ma pan świadków, zrobił pan zdjęcie? Powiedziałem, że widziałem światła awaryjne u pani, w dodatku poruszała się w nich po drodze przez 15 min. nie reagując na nasze oznaki. Mówiłem, że przypadkowi ludzie na ulicy mogli to widzieć, oraz samochody poruszające się za nami. Usłyszałem - nie ma dowodu. Pani nie dostała mandatu,a a z tego co wiem, jazda na światłach awaryjnych jest karana. W tym momencie nie było żadnej sprawiedliwości. Po godzinie przyjechała laweta. Dobrze, że kumpel miał ubezpieczenie-autokasko. Ale mniejsza już o to. Wieczorem, kiedy kumpel już otrzeźwiał poszliśmy sobie na piwko i zaczęliśmy wszystko analizować po kolei. Wysnułem nową teorię: pani mógł zgasnąć samochód na środku skrzyżowania, a światła awaryjne jak powszechnie wiadomo - działają bez zapłonu. Mój kumpel twierdzi, że "zahipnotyzował" się światłami awaryjnymi i w pewnym momencie nie zauwazył "wyrastającego" przed nim samochodu. Dodam jeszcze tyle, że było upalnie, więc tutaj dodatkowy wpływ mogła mieć pogoda. Teraz kolega się zastanawia, czy nie oddać sprawy do sądu. Mówił, że wtedy zachowywał się humanitarnie, bo myślał, że jest jakieś rozsądne wyjście z tej sytuacji, ale gdyby cofnął czas, to zaczął by krzyczeć i tak długo się denerwować, dopóki sprawiedliwości stałaby się zadość.



Co wy o tym myślicie? Kto waszym zdaniem jest sprawcą, a kto poszkodowanym? Czy można poruszać się po drodze mając włączone światła awaryjne? Czy ta pani mogła zastosować tzw. chwyt psychologiczny? Pamiętam, jak pani stwierdziła, że jesteśmy mądrzy, ponieważ ona jest jedna, a nas wtedy było trzech. Przepraszam, że się tak rozpisałem, ale mam nadzieję, że wypowiecie się na temat tej sytuacji.

gdyby teraz była możliwość, to kumpel nie dzwoniłby na policję, tylko próbowałby dogadać się z panią...
Mario90
 
Posty: 15
Dołączył(a): piątek 03 kwietnia 2009, 10:51
Lokalizacja: Opole

Postprzez dariex » sobota 23 maja 2009, 12:22

No niestety.
Kolega przydzwonił pani w pupę,to wina jest po jego stronie.
I niestety nawet jeśli owa pani jechała na awaryjnych,długich czy p/mgłowych,to w sytuacji w której wjeżdza się komuś w kuper to sytuacja jest jasna jak słońce.
Szkoda,że kolega nie chciał zaoszczędzić punktów i trochę kasy,poprzez spisanie oświadczenia.

Kumpel twierdzi, że w pewnym momencie nie zauważył "wyrastającego" przed nim samochodu


To co tak ogromnie zaabsorbowało jego uwagę,że przy prędkości 20km/h i przy zachowaniu bezpiecznej odległości,wjechał kobicie w zderzak?

Oj chłopaki ;)
Avatar użytkownika
dariex
 
Posty: 1226
Dołączył(a): niedziela 20 stycznia 2008, 01:14
Lokalizacja: Kraków

Re: Kolizja - kto jest sprawcą?

Postprzez Pajejek » sobota 23 maja 2009, 12:35

Mario90 napisał(a):Co wy o tym myślicie? Kto waszym zdaniem jest sprawcą, a kto poszkodowanym? Czy można poruszać się po drodze mając włączone światła awaryjne? Czy ta pani mogła zastosować tzw. chwyt psychologiczny? Pamiętam, jak pani stwierdziła, że jesteśmy mądrzy, ponieważ ona jest jedna, a nas wtedy było trzech. Przepraszam, że się tak rozpisałem, ale mam nadzieję, że wypowiecie się na temat tej sytuacji.

gdyby teraz była możliwość, to kumpel nie dzwoniłby na policję, tylko próbowałby dogadać się z panią...

Oczywiście pojazd nie może poruszać się na światłach awaryjnych. Ale niestety policjant miał rację - twój kumpel nie zachował bezpiecznej odległości. Jego wina jest bezsporna. Mógł, tak jak napisałeś, nie dzwonić na policję tylko spisać z tą panią oświadczenie zaoszczędziłby 500 zł. Do sądu nie ma co kierować sprawy bo niestety jest przegrana.
Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego - w błędzie trwać.
Cyceron.
Avatar użytkownika
Pajejek
 
Posty: 516
Dołączył(a): niedziela 26 kwietnia 2009, 22:41
Lokalizacja: Łódź

Postprzez Mario90 » sobota 23 maja 2009, 12:39

Moim zdaniem to chore. Gdyby rzeczywiście miała jakąś awarię, to nie powinna dalej poruszać się po drodze ze światłami awaryjnymi, tylko natychmiast zjechać na pobocze. Są też od tego kontrolki,-sugerując, że miała awarię samochodu, w tym momencie czerwona kontrolka mówi o tym, żeby natychmiast zatrzymać się i nie kontynuować jazdy. Gdyby wcisnęła światła przez przypadek, to przecież jak można tego nie zauważyć? Słychać lekki dźwięk, w dodatku przycisk podświetla się sugerując, że światła są włączone. I za to powinna dostać mandat. Nie powinno być równych i równiejszych.


i może chociaż mało wiem o kodeksie i przepisach, to będę po stronie kumpla. Wyobraźcie sobie, gdybyście byli zmęczeni, lub niewyspani i musielibyście od razu ruszać w trasę. przed wami jedzie samochód z włączonymi awaryjnymi, co chwilę włączając kierunkowskazy. w pewnym momencie te światła tak się na siebie nachodzą, że nie wiadomo w którą stronę samochód pojedzie. Oko jest tak zmęczone, że nie widzi, a my sami nie znamy zamiarów kierowcy jadącego przed nami. Normalnie można popaść w hipnozę, bądź też dostać oczopląsu przy czym (niestety)- spowodować kolizję.

EDIT: czyli zawsze winny jest ten, który "puknie"? Są jakieś wyjątki?

pozdrawiam :wink:
Mario90
 
Posty: 15
Dołączył(a): piątek 03 kwietnia 2009, 10:51
Lokalizacja: Opole

Postprzez Pajejek » sobota 23 maja 2009, 13:03

Mario90 napisał(a):
EDIT: czyli zawsze winny jest ten, który "puknie"? Są jakieś wyjątki?
pozdrawiam :wink:

Są, ale nie w tym przypadku.
Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego - w błędzie trwać.
Cyceron.
Avatar użytkownika
Pajejek
 
Posty: 516
Dołączył(a): niedziela 26 kwietnia 2009, 22:41
Lokalizacja: Łódź

Postprzez Khay » sobota 23 maja 2009, 13:06

Mario90 napisał(a):Wyobraźcie sobie, gdybyście byli zmęczeni, lub niewyspani i musielibyście od razu ruszać w trasę. przed wami jedzie samochód z włączonymi awaryjnymi, co chwilę włączając kierunkowskazy.


Jak był zmęczony - winien odpocząć. A miał po temu świetną okazję - potrzeba "zgubienia" nierozważnego kierowcy, który jedzie na awaryjnych nie zdając sobie z tego sprawy.

Zjazd na stację, kawusia dla kierowcy, herbatka dla pasażera - a pani awaryjna znika za horyzontem. ;)

Co do winy: przy uderzeniu w tył (szczególnie autka, które stoi) trudno spodziewać się innej intepretacji niż wina uderzającego. A cała historia z awaryjnymi do samej kolizji wnosi niewiele, choćbyś nie wiem ile razy powtórzył, że go "hipnotyzowały" awaryjne.

No i to wyrastające auto... do tego jak piszesz upał... Nie chcę nic mówić, ale czy tam przypadkiem nie było rozpraszacza na chodniku? :P Który to skutecznie odwrócił uwagę kierowcy od tego, co się dzieje na jezdni i dawał odpocząć od hipnotyzerskich właściwości świateł awaryjnych? ;)

Pozdrawiam
Khay
Avatar użytkownika
Khay
 
Posty: 800
Dołączył(a): niedziela 20 kwietnia 2008, 21:54
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Mario90 » sobota 23 maja 2009, 13:25

W porządku, macie rację. Nie ma co dalej drążyć tego tematu. Korzystając z tego, że temat jeszcze jest otwarty chciałbym spytać o jedną rzecz. Mianowicie: czy przejeżdżający radiowóz widząc na drodze kolizję i osoby, które spisują oświadczenie (osoby te się dogadały bez konieczności wzywania policji) ma prawo się zatrzymać w takiej sytuacji? Może wlepić mandat za to, że nie wezwaliśmy policji, tylko całą sprawą zajmujemy się sami?

Nigdzie nie znalazłem o tym informacji, na kursie przy omawianiu tematu "Różnice między wypadkiem, a kolizją" też nie było żadnego słówka na ten temat.

Pozdrawiam raz jeszcze i dzięki za odpowiedzi :)
Mario90
 
Posty: 15
Dołączył(a): piątek 03 kwietnia 2009, 10:51
Lokalizacja: Opole

Postprzez Pajejek » sobota 23 maja 2009, 13:32

Raczej powinien się zatrzymać gdyż jeden z kierujących popełnił wykroczenie a policja jest od tego aby wykroczenia karać. Zazwyczaj jednak tego nie robią uznając, iż kierujący, który spowodował kolizję i tak już "dostał za swoje". I na pewno nie ukarają kierujących za to, że nie wezwali policji, jak napisałeś, bo nie ma takiego obowiązku. Obowiązek wezwania policji jest wtedy kiedy doszło do wypadku, czyli są ofiary.
Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego - w błędzie trwać.
Cyceron.
Avatar użytkownika
Pajejek
 
Posty: 516
Dołączył(a): niedziela 26 kwietnia 2009, 22:41
Lokalizacja: Łódź

Postprzez marcin.pl » sobota 23 maja 2009, 13:36

Mario90 napisał(a): czy przejeżdżający radiowóz widząc na drodze kolizję i osoby, które spisują oświadczenie (osoby te się dogadały bez konieczności wzywania policji) ma prawo się zatrzymać w takiej sytuacji? Może wlepić mandat za to, że nie wezwaliśmy policji, tylko całą sprawą zajmujemy się sami?


Ma prawo sie zatrzymać. Sprawdzą dokumenty, stan trzexwości i pojadą dalej. Mandatu za spisanie oswiadczenia nie dostaniesz.
Pozdrawiam!
Marcin
Avatar użytkownika
marcin.pl
 
Posty: 66
Dołączył(a): piątek 14 listopada 2008, 23:34
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Postprzez qwer0 » sobota 23 maja 2009, 13:41

Kumpel twierdzi, że w pewnym momencie nie zauważył "wyrastającego" przed nim samochodu, dał gwałtownie po hamulcu, próbował odbijać w prawo-niestety koła się zablokowały (brak ABS'u) i nic nie dało się zrobić. Tym oto sposobem wjechaliśmy jej w tyłek. W momencie uderzenia prędkość samochodu kumpla miała ok. 15-20 km/h.

to trzeba bylo przestac hamowac, albo hamowac rozsadnie, a nie tak, zeby zablokowac kola - to jest bardzo nieskuteczne. Z predkosci 15-20km/h mozna sie za3mac niemal w miejscu.
Powiedziałem, że widziałem światła awaryjne u pani, w dodatku poruszała się w nich po drodze przez 15 min.

to trzeba bylo ja wyprzedzic, a jesli tego nie zrobiliscie, to wg kodeksu powinniscie zachowac szczegolna ostroznosc, poniewaz zachowanie tej pani na drodze wskazywalo na to, na co wskazywalo.
EDIT: czyli zawsze winny jest ten, który "puknie"? Są jakieś wyjątki?

sa wyjatki - np. zajechanie drogi

Tak wiec ewidentnie wina Twojego kolegi.

BTW: Teraz jest 500zl za kolizje?

Mianowicie: czy przejeżdżający radiowóz widząc na drodze kolizję i osoby, które spisują oświadczenie (osoby te się dogadały bez konieczności wzywania policji) ma prawo się zatrzymać w takiej sytuacji?

za3mac sie moga wszedzie, gdzie nie ma zakazu :P
Jesli to bedzie na ich oczach - z tego co mi wiadomo maja obowiazek, bo kiedys widzialem taka sytuacje - kierowcy sie dogadali, ale ze to na oczach policji bylo, to musieli mandat nalowyc itd.
Jesli nie bylo na ich oczach, a policji nikt nie wzywal to mandatu raczej nie dostaniesz.
To jest blok tekstu, który może być dodawany do Twoich postów. Ma limit 255 znaków
Avatar użytkownika
qwer0
 
Posty: 2422
Dołączył(a): poniedziałek 21 kwietnia 2008, 20:36
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Mario90 » sobota 23 maja 2009, 13:56

Czyli trzeba uważać na innych kapusiów, żeby nie zadzwonili po policję i jak najszybciej się stamtąd uwinąć :P
Mario90
 
Posty: 15
Dołączył(a): piątek 03 kwietnia 2009, 10:51
Lokalizacja: Opole

Postprzez dariex » sobota 23 maja 2009, 18:21

qwer0 napisał(a):
BTW: Teraz jest 500zl za kolizje?



Owszem.Taryfa chyba jest nawet do 600.
Avatar użytkownika
dariex
 
Posty: 1226
Dołączył(a): niedziela 20 stycznia 2008, 01:14
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Cycu » sobota 23 maja 2009, 19:58

dariex napisał(a):
qwer0 napisał(a):
BTW: Teraz jest 500zl za kolizje?



Owszem.Taryfa chyba jest nawet do 600.


Mandatowo do 500 PLN. Wg zaktualizowanego taryfikatora 200 zł za kolizję + kwota za wykroczenie zgodnie z taryfikatorem, które było przyczyną zderzenia. Czyli za kolizję (z art. 86 KW) mandatowo nie można dostać mniej niż 220 zł, ale nie więcej niż 500 zł, ale w Sądzie może to być grzywna do 5000 zł.

Jeżeli uczestnicy kolizji nie życzą sobie interwencji Policji, policjanci nie mają obowiązku podejmować czynności.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :D :D :D
Avatar użytkownika
Cycu
 
Posty: 507
Dołączył(a): piątek 03 marca 2006, 18:37
Lokalizacja: Kielce/Warszawa

Postprzez modzel » sobota 23 maja 2009, 20:16

ale jak chce to mandat da
modzel
 
Posty: 544
Dołączył(a): poniedziałek 24 marca 2008, 13:25
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez cwaniakzpekaesu » niedziela 24 maja 2009, 00:47

Cycu:
Jeżeli uczestnicy kolizji nie życzą sobie interwencji Policji, policjanci nie mają obowiązku podejmować czynności.


Jesteś tego pewny?
Przecież wykroczenie z art. 86 kw jest ścigane z urzędu... Tak samo jak np. zabójstwo...
Więc policjant mając wiedzę o wykroczeniu nie może nie zareagować, czy się to komuś podoba, czy nie. Zwracam uwagę na art. 233 kk., to taki miecz Damoklesa dla policjanta nie dopełniającego obowiązków.

Inna sprawa, gdy policja nie ma takiej informacji, a uczestnicy się "dogadali" na zasadzie art. 44 prd.
Avatar użytkownika
cwaniakzpekaesu
 
Posty: 1153
Dołączył(a): czwartek 06 września 2007, 00:31
Lokalizacja: Sosnowiec

Następna strona

Powrót do Sytuacje na drodze

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 23 gości