No to niech pogada z dzielnicowym, będzie miała dowód że zgłaszała problem. Ostatecznie niech z nim nie jeździ, wtedy już na pewno nic się nie stanie.
192. art. 96 § 1 pkt 2 Dopuszczenie przez właściciela, posiadacza, użytkownika lub prowadzącego pojazd do prowadzenia pojazdu na drodze publicznej przez osobę niemającą wymaganych uprawnień
300
Czyli jeśli nie jest ona żadną z wymienionych osób dla tego pojazdu, to nie grozi jej kompletnie nic. Jeśli jest - trzy stówy w plecy i tylko tyle, nie mogą jej zabrać uprawnień ani nic podobnego. Poza tym jeśli facet już nie ma uprawnień, to nie wiem czy jest coś poza aresztem, co uniemożliwiłoby mu jazdę.