przez adriano87 » wtorek 19 maja 2009, 20:54
Nienawidzę:
- Kozaków za kierownicą, z głową w chmurach
- Kręcenia jedną dłonią. Nie wiem czemu, ale działa mi to na nerwy nieprawdopodobnie. Proszę bardzo, niech sobie tak robią na parkingu jak nikt nie patrzy, ale na drodze wygląda to, jak dla mnie i mojej kobiety, komicznie i żałośnie. Ni to wygodnie ni to bezpieczne.
- Przekonanych o swoich nieziemkisch umiejętnościach a jednak nie umiejących nawet poprawnie ruszyć, o płynnym zmienianiu biegów nawet nie wspominając.
- Nerwówki na drodze. Czasami przed nosem ktoś zmienia mi pas - co z tego skoro jest i tak te kilka m ode mnie? Po prostu puszczam gaz, żeby wyrównać odstęp i zapominam o sprawie zbytnio jej nie roztrząsając. Niektórzy od razu w takiej sytuacji z japą na zmieniającego pas ruchu i czerowna twarz od wyimaginowanego stresu.
Ktoś wycofuje z miejsca parkingowego. Staję, czekam, wycofał, jadę. A inni? Trąbią i ponaglają gestykulując przy tym "dość" wymownie...Przez takie zachowania na drodze ciężko się rozluźnić i jechać w pełnym spokoju z luzem w myślach.
Trąbienie przy każdej okazji to już żenada maksymalna. Ja rozumiem gdy jest sytuacja tego wymagająca, np. ktoś cofa nam przed maską i nie spojrzał do lusterka co mi się zdarzyło. Trąbienie wskazane. Ale na drodze zazwyczaj trąbieniem "upominają" i "umoralniają" jakby coś znaczyli w oczach tego, kogo upominają.
- "Dziwne" ograniczenia prędkości. Czasami jadę łukiem gdzie dopuszczalna to 70 - i to idealne oznaczenie, bo jadąc nawet 75 możnaby skończyć poza drogą. Prawidłowo to około 65. To jest prawidzwa DOPUSZCZALNA na tym odcinku prędkość. Niestety tak trafnie określonych ograniczeń jest niewiele. Zazwyczaj z potężnie zaniżoną prędkością, chyba ocenianą według zarządcy drogi "na oko".
- Wywieranie na mnie presji w głupich sytuacjach.
Ostatnio Paniusia Alfą stoi za mną na lewoskręcie. Czekam oczywiście na środku skrzyżowania grzecznie na swoją kolej. Ta za mną trąbi...a przed maską przejeżdżają mi samochody jadące z przeciwka na wprost. No i co ja tutaj miałem zrobić? Oczekiwała mojego wbicia się na pewne zderzenie? Nie rozumiem tego do tej pory.
- Patrzenie się kierowcy w złą stronę przy wyjeździe z drogi podporządkowanej. Zazwyczaj obserwuję to u kobiet. Czy to tak trudno zapamiętać, że najpierw się patrzy w lewo? Nie raz widziałem jak taka delikwentka wyjeżdża połową samochodu na jezdnię patrząc w prawo a później nagle hop, żabka, pełny hebel i dotarcie myśli do mózgu, że dowaliła.
- Brak kultury i wzajemnego poszanowania na drodze w wykonaniu sporej rzeszy kierowców. Na szczęście zazwyczaj spotykam kulturalnych. Każdy to wróg każdego. A jakby pięknie wyglądało życie kierowcy gdyby inni użytkownicy drogi tworzyli wspólnotę i wzajemnie sobie pomagali...
- Kierowców traktorów, którzy nie ułatwiają wyprzedzeń ludzi zza ich pleców. Czasami zdarzy się taki, który widzac za sobą sznurek samochodów zjeżdża na zatoczkę, co bardzo pochwalam, ale niektórzy się nie przejmują niczym, w dodatku skręcając w lewo bez kierunkowskazów, co przy tak powolnym pojeździe jest skrajnym debilizmem kierowcy. O światłach nie wspominając.
- Pieszych, którzy w niektórych przypadkach czują się jak świetę osobistości na ulicy.
- Pijanych idiotów za kierownicą
- Za wielkie progi zwalniające. Czasami jeżdżę dość niskim samochodem i jadąc w parę osób muszę przez próg przetaczać się z prędkością paru km/h bo inaczej moje uszy odwiedzi metaliczny, nieciekawy dźwięk...
I pewnie jeszcze kilka innych ;)