przez adriano87 » sobota 18 kwietnia 2009, 19:23
Od czasu jak zacząłem poruszać się po ulicach samodzielnie po zdaniu egzaminów - o najwięcej stresu przyprawiają mnie piesi. Nie samochody, a własnie piesi i rowerzyści. To co się dzieje w ich głowach czasami ludzkie pojęcie przechodzi. Przechodzą środkiem drogi gdy wydzielone dla nich pasy są 20 metrów dalej, idąc powoli, jak gdyby nigdy nic. Biegają po pasach...Rowerzysta? 90% rowerzystów przejedzie sobie rowerem przez pasy. Skąd ja, jasnowidz, mam wiedzieć czy ktoś z prędkością 20kmh przetnie mi przed maską? Ludzie totalnie bez wyobraźni. Co z tego, że wina leżałaby po stronie pieszego/rowerzysty w razie wypadku. Wiem ile problemów kosztowałoby potrącenie KOGOKOLWIEK, sprawy sądowe czy oczekiwanie na policję etc. Zawsze potrącenie oznacza problemy i wiąże ze sobą kilka niemiłych spraw.
Ktoś wspomniał o sumieniu kierowcy - wiecie, sumienie kierowcy oznacza się aktywnością do pewnego momentu. Gdy wejdzie mi pod koła jakiś idiota nie rozglądając się, to przepraszam bardzo, ja mam mieć wyrzuty sumienia? Przykra sprawa, ale sam się "ktoś" o to prosił. Może jestem bez sumienia, ale życie stawia takie warunki, że z sumieniem się ciężej żyje.
W pełni popieram zdanie BORkA co do ironii o urwanym kole i w całym temacie. Dlatego najlepsze są pasy z sygnalizacją...
Co do tematu również, pieszych staram się przepuszczać, czasami nie z grzeczności, a z obawy przed głupotą i brakiem wyobraźni ludzi przed nimi stojących. Ot tak, dla świętego spokoju, żeby nie zostawić danej osobie MOŻLIWOŚCI spowodowania u mnie problemów związanych z potrąceniem. Czasami również przepuszczam z grzeczności, jadę przykładowo powoli, to co mi szkodzi się zatrzymać przed pasami by pieszy, tym razem mądry i inteligentny, przeszedł sobie spokojnie. Równiez przepuszczam gdy stoi grupka osób, nigdy nie wiadomo co zrobi zaledwie jedna z nich, a gdy jest ich więcej, ciężej wyłapać dany ruch świadczący o możliwości wejścia na jezdnię.
Taki OT muszę napisać.
Otóż uważam, że każdy poruszający się w obrębie jezdni powinien mieć szkolenie. Nie mam tu na myśli szkoleń jak prawo jazdy, tylko kilka lekcji w szkole z podstaw ruchu drogowego. Kilka wycieczek dla dzieciaków jak mają się zachować w danej sytuacji i jak powinni obserwować otoczenie. By zwolnienie samochodu prowadzonego przez kierowcę mogło być w ich oczach tak widoczne jak dla nas, kierowców, gdy włączamy się do ruchu a ktoś zwolnieniem własnego pojazdu nas przepuszcza. To by pozwoliło zdecydowanie płynniej przechodzić przez pasy każdej osobie, wpływając na bezpieczeństwo. Sam wiem jak teraz ja, zmotoryzowany, przechodzę przez pasy. Zdecydowanie łatwiej dla kierowcy jest odpuścić nogę z gazu i lekko nawet przyhamować - ale dalej jadąc, w takim stopniu by pieszy z zapasem mógł przejść przez pasy, aniżeli zatrzymanie się definitywne. Sam gdy nie byłem kierowcą nie zwracałem uwagi na takie rzeczy, ale teraz z pozycji fotela za kierownicą widzę, ile by to dało pozytywnych efektów.
Jeszcze jedno co do rowerzystów. Ostatnio pomyślałem, że zdecydowanie mniejsze spustoszenie wywołałoby poruszanie się rowerzysty po chodniku dla pieszych niż po drogach uczęszczanych przez samochody. Potrącenie pieszego przez rower to kilka siniaków (wiadomo, można i zabić, ale to wydaje mi się, byłby promil wypadków) a potrącenie rowerzysty przez samochód to, o wiele częściej niż na chodniku potrącenie pieszego - pogrzeb rowerzysty.