Peany pochwale a rzeczywistość

Tutaj możecie zamieszczać opinie dotyczące kursów na prawo jazdy

Moderatorzy: ella, klebek

Peany pochwale a rzeczywistość

Postprzez easy__rider » sobota 14 marca 2009, 19:27

Witam
Prawko mam od 33 lat zaś od 1,5 roku uczę innych jazdy samochodem. I to dosłownie. W przytłaczającej większości auto-szkół (w Łodzi) uczy się (i nakazuje się pracującym tam istruktorom) uczyć jak zdać egzamin, a to kolosalna różnica. I tu mam pytanie do tych co tak pieją z zachwytu nad pewną dość często przywoływaną tu szkołą ile razy pojechali w trasę ponad 50 km, bo już nie wspomnę o trasie 130 km z drogami 1,2,3 kategorii, drogą szybkiego ruchu, czy autostradą, aby poczuć tę prędkość grubo ponad 100. Prawdą jest że moi obaj szefowie (były i obecny) zabraniali mi tego typu ekapad ..."Panie przecież ja nie zarobię...", prawdą jest że miałem gdzieś ich objekcje i żądze zysku. Jeśli uznałem, że wyjazd w trasę będzie pomocny w przełamaniu strachu przed dużym natężeniem ruchu. przed dużymi samochodami "TIR-ami", w załapaniu tej wielkiej frajdy z jady, to brałem kurant-kę, -a i i jechałem. I sprawdzało się to za każdym razem. Byłem zawsze głuchy na zalecenia "szefa" by jechać w korki bo "...długo się stoi ,nic nie uczy, a czas leci...."
Nie będę też tu cytował bzdurnych achów, że zawsze po trasach egzaminacyjnych.
UWAGA dla zdających : tylko na kat A i B1 jest znana i stała trasa egzaminacyjna. Dla kat B można mówić o rejonie egzaminowania zamykający się ulicami Brzezińską, Janosika, Czechosłowacką, Narutowicza, Tuwima,Zachodnią itd... a i to nie do końca, bo każdy egzaminator ma ich kilka i w każdym momencie może je zmodyfikować.
ZDAWALNOŚĆ : w Łodzi ogólnie ok. 25 % i liczy się zdanie za I-szym razem co uważam za trochę nie sprawiedliwy sposób pomiaru ale niech będzie, wszystkie wielkie szkoły nawet te tu przywołane mają zdawalność 20 % czyli poniżej średniej Łódzkiej która nota bene jest najniższa w kraju. Temu nie należy dziwić się bo rejon egzaminowania w Łodzi jest najtrudniejszy w Polsce. Ale są szkoły mające zdawalność powyżej średniej Łodzkiej na poziomie 35 % zaś najwyższy wynik w Łodzi to 48% Nie napiszę w jakiej autoszkole, ale tu jej nie wymieniono, (Są wyniki i wyższe ale trudno porównywać szkołę gdzie na pół roku egzamin zdawało 3-5 kursantów) Przytoczone dane obejmują 2008 rok i pochodzą z WORD-u.
Z predyspozycjami do prowadzenia pojazdu i nauką jazdy jest jak z krzywą Gaussa. Jest niewielki procent ludzi "urodzonych do kierownicy" i tym wystarczy 15-20 godzin szkolenia. Miałem w trakcie 4 takich kursantów (2 dziewczyny). Pewnej większej grupie wystarczyło 30 godzin, kilka osób wymagało długiego i żmudnego szkolenia nawet do 100 godzin. I znowu - nie wielki odsetek powinien wsiadać do samochodu TYLKO Z PRAWEJ STRONY, lewe drzwi mogą otworzyć tylko w Anglii. I tu powstaje problem - szef szkoły nie zgodzi się by instruktor powiedział kursantowi że nie nadaje się na kierowcę - a kto ma to powiedzieć ? ... sąd, gdy delikwent zabije kogoś na jezdni ?????? Dla właściciela szkoły liczy się kasa więc gość będzie zdawał 20 razy a w tym czasie jeszcze 7 razy wróci ze skargą na wrednych egzaminatorów.
Ostatnio miałem wątpliwą przyjemność obserwować i uczestniczyć w kilku egzaminach i porównałem poziom wyszkolenia moich kursantów i kandytatów zdających egzamin. Zadawałem sobie tylko pytanie czy instruktor prowadzący egzamin wewętrzny w auto-szkole spał podczas egzaminu, czy też egzamin wewnętrzny w ogóle odbył się. Gdy ja przeprowadzam egzamin wewnętrzny wygląda on identycznie jak egzamin państwowy z tą różnicą, że nie wysadzam kursanta w razie błędu. Efekt : z wyjątkiem 2 osób wszyscy moi kursanci zdali egzamin na prawo jazdy w ciągu pierwszych trzech podejść - ponad 35 % za 1 razem.
Nie ważne w jakiej szkole uczę, moi kursanci polecają mnie swoim znajomym, a często odradzają szkołę w której już nie uczę.
Inna sprawa, że może wreszcie kiedyś ktoś zacznie rozliczać te szkoły i tych instruktorów, których kursanci zdają po naście razyi kierować ich na egzamin weryfikacyjny, i żadne niezliczone bałwochwalcze posty im nie pomogą
Wiadomo - pisać każdy może, trochę lepiej, lub trochę gorzej...
Pozdrawiam
easy__rider
 
Posty: 12
Dołączył(a): sobota 14 marca 2009, 16:09
Lokalizacja: Łódź

Postprzez viera » sobota 14 marca 2009, 21:16

Napisałeś to co wszyscy wiedzą tylko decydenci z tym nic nie robią a
efekty widać na ulicach.
viera
 
Posty: 159
Dołączył(a): piątek 12 września 2008, 20:52

Postprzez ===Dawid=== » sobota 14 marca 2009, 22:32

Jak najbardziej popieram, na kursie miałem tylko raz jazdę na autostradzie i raz poza terenem zabudowanym.
Nic dziwnego że później czytamy tematy typu "jeżdże 60 na 90 bo sie boje", do tego uczenie jazdy flegmatycznej gdzie 50 jedzie sie na 5 biegu itp.
Pozdrawiam, Dawid.
Avatar użytkownika
===Dawid===
 
Posty: 230
Dołączył(a): poniedziałek 02 października 2006, 19:25
Lokalizacja: Kraków

Postprzez xlodder » niedziela 15 marca 2009, 00:07

a ja do Piły 2 h w trasie lecialem prawie zawsze 90 - 100 km/h ;-)
i jestem z siebie dumny że to też opanowałem

ale z tym że powinno się zmienić formułe zdawania zgadzam się..
Dodać urozmaiceń i nie wałkować tylko jazdy w mieście ale także poza miastem i po ciemku ;-))
WORD PIŁA

PODEJŚCIE I - 17.02.09 - oblane
Teoria (+)
Plac (+)
Miasto (-)

Podejście II - 23.03.09 - zdane!
Plac (+)
Miasto (+)
Prawo Jazdy wydano: 02.04.2009
Avatar użytkownika
xlodder
 
Posty: 60
Dołączył(a): sobota 07 lutego 2009, 00:09

Postprzez Fiodor » poniedziałek 16 marca 2009, 22:10

w mojej okolicy nie ma autostrad a 'strach' przelamywalem poza terenem zabudowanym, 140 i jazdaaa :D
Avatar użytkownika
Fiodor
 
Posty: 16
Dołączył(a): środa 16 kwietnia 2008, 16:00
Lokalizacja: Ełk

Postprzez ella » piątek 20 marca 2009, 01:38

W przytłaczającej większości auto-szkół (w Łodzi) uczy się (i nakazuje się pracującym tam istruktorom) uczyć jak zdać egzamin

Nie tylko w Łodzi. Jest to dość powszechne zjawisko.
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kev » piątek 20 marca 2009, 09:39

Problem nie leży po stronie szkoły bo takowa chce dobrze dla kursanta. Gdyby przepisy dotyczące egzaminów nie były takie sztywne to łatwiej byłoby zdać i nie trzeba byłoby uczyć się zdawania egzaminu podczas kursu. Jazda eLką z jazdą normalnym samochodem ma tyle wspólnego, że w obu przypadkach trzymamy kierownice i nic więcej (baa nawet to nie bo na egzaminie przy niskiej predkosci po mieście czy w korku musisz trzymać obydwie ręce na kierownicy a kto normalny robi tak w normalnej jeździe ?).

Podczas egzaminu powinny być ocenianie umiejętnosci jaazdy a nie umięjetnosci podejscia do egzaminatora, sprawdzania świateł w pojeździe czy zatrzymania się przed zieloną strzałką. Bezsensu. Co z tego, że ktoś to wszystko zaliczy jakimś cudem skoro i tak jeździ sztywno jak wóz z gnojówką i stwarza zagrozenie dla innych ? Egzaminatorzy powinni oceniać płynność i zdolność do jazdy.
Obrazek
24.11.2008 Teoria + Praktyka (MORD Kraków) za pierwszym razem :)
http://autormk.pl - Diagnostyka samochodowa
Avatar użytkownika
kev
 
Posty: 367
Dołączył(a): niedziela 14 września 2008, 11:52
Lokalizacja: Kraków

Postprzez coen » piątek 20 marca 2009, 10:17

Szczerze mowiac wydaje mi sie, ze juz teraz egzaminatorzy zwracaja uwage na to, jak poruszasz sie samochodem. Mam takie przeczucie, ze jesli ktos jezdzi plynnie, nie rusza wolniej niz hulajnoga i generalnie czuje sie w miare pewnie (byle nie za pewnie) w samochodzie to latwiej zdac egzamin i zrobic pozytywne wrazenie na egzaminatorze.

Moja opinia jest taka, ze jesli nawet ktos przetoczy sie niezbyt pewnie po trasie egzaminu i nie popelni zadnego powaznego bledu, to nie ma zadnej gwarancji, ze jadac samemu takowego nie popelni. Jesli ktos jedzie w miare normalnie natomiast to mysle, ze nawet jesli zrobi jakies nieduze przewinienia to i tak jest prawdopodobnie duzo lepszym kandydatem na kierowce w danym momencie.

Ogolnie wiec oceniane powinny byc ogolne wrazenia z jazdy a nie po prostu bledy popelnione lub nie. To prawdopodobnie zmienilo by tez styl nauki jazdy, bo ludzi uczylo by sie w miare swobodnego poruszania sie po drogach i kontroli nad samochodem bez zastanawiania sie nad tym ktory bieg wrzucic itd.
coen
 
Posty: 80
Dołączył(a): piątek 12 września 2008, 08:10

Postprzez Duszek » piątek 20 marca 2009, 13:04

Taaa...

Juz teraz ludzie "oblewają przez egzaminatorów".
Nawet nie chce myslec co by bylo, gdyby zostawic egzaminatorowi dowolnosc interpretacji i zeby ocenial:

ogolne wrazenia z jazdy a nie po prostu bledy popelnione lub nie


:roll: :roll:

Jak na moj gust to by sie nie sprawdzilo.
Ocena bylaby zbyt subiektywna.
Ósma pasażerka mazdy.
Szczęśliwa posiadaczka kategorii B i C :D
C+E - w trakcie.
A i D - w planach :wink:
Avatar użytkownika
Duszek
 
Posty: 534
Dołączył(a): piątek 04 lipca 2008, 21:06
Lokalizacja: Bielsko-Biala

Postprzez kev » piątek 20 marca 2009, 13:08

Duszek napisał(a):Ocena bylaby zbyt subiektywna.

...co pozwoliłoby wyłonić z pośród egzaminowanych ludzi, tych którzy nadają sie do jazdy samochodem.

Oczywiście do tego potrzebnaby była całkowita zmiana systemu egzaminowania i ja proponuję, żeby każdy egzaminator posiadał min 10 lat praktyki jako kierowca danej kategorii.

Ale po co tak gdybać. I tak się nic nie zmieni :)
Obrazek
24.11.2008 Teoria + Praktyka (MORD Kraków) za pierwszym razem :)
http://autormk.pl - Diagnostyka samochodowa
Avatar użytkownika
kev
 
Posty: 367
Dołączył(a): niedziela 14 września 2008, 11:52
Lokalizacja: Kraków

Postprzez coen » piątek 20 marca 2009, 13:21

Nie chodzi mi o to, ze dowolne bledy nei skutkowaly by negatywnym wynikiem egzaminu jesli tylko kandydat jezdzi w miare sensownie (tak, subiektywna ocena).

Generalnie zastanow sie z kim predzej wsiadlbys do auta - z kierowca ktory trzyma kurczowo kierownice, nie bardzo komfortowo sie czuje na swoim miejscu a egzamin jakos tam Mu sie udalo zdac, czy z gosciem ktory co prawda od czasu do czasu zrobi cos w stylu zmiany pasa po ciaglej linii gdy nic nie jedzie (za co na egzaminie nie ma przebacz jesli dobrze pamietam) ale za to jedzie normalnie albo w miare normalnie.

Oczywiscie taka zmiana skutkowala by, jak mniemam, tym, ze OSK zaczal by uczyc jezdzic a nie przetrwac wojne o nazwie egzamin na prawo jazdy. Prawdopodobnie z pozytkiem dla wszystkich.
coen
 
Posty: 80
Dołączył(a): piątek 12 września 2008, 08:10

Postprzez kev » piątek 20 marca 2009, 13:27

Opcja druga.

Właśnie o to mi chodzi. Wole wsiąść do auta z kimś kto widać, że sobie radzi za kierownicą nawet jak przejedzie przez ciągłą, przekroczy prędkosc czy przeleci na skrzyżowaniu juz praktycznie na czerwonym. Czuje się bezpieczniej niż z kimś kto jedzie 40 po mieście i kaleczy jazdę jak cholera czym zmusza mnie do używania "niewidzialnych pedałów" po stronie pasażera :lol:
Obrazek
24.11.2008 Teoria + Praktyka (MORD Kraków) za pierwszym razem :)
http://autormk.pl - Diagnostyka samochodowa
Avatar użytkownika
kev
 
Posty: 367
Dołączył(a): niedziela 14 września 2008, 11:52
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Khay » piątek 20 marca 2009, 13:29

Czyli co: jak ktoś nie popełnia błędów na egzaminie to będzie je popełniał w przyszłości i należy go oblać, a jak ktoś je popełnia, to należy go puścić? Gdzie tu sens, gdzie logika? :P

"Ogólne wrażenia" nie są mierzalne. Zamiast tego są rzeczywiste kryteria oceny, do których egzaminatorzy czasem się jednak odwołują (dynamika jazdy, umiejętność posługiwania się mechanizmami itd. itp.) - tu jest miejsce na karcenie za to o czym piszecie. A że część egzaminatorów mimo to ludzi puszcza? Albo oblewa za coś, choć w przypadku innej osoby na to samo przymknie oko? Cóż, tak długo jak wynik zależy od jednej osoby istnieje niebezpieczeństwo nadużyć i błędów. Pół biedy jak ktoś, kto się nadaje nie zda - pojeździ troszkę dłużej z L-ką, poduczy się, zda następnym razem. Mnie bardziej martwi sytuacja odwrotna...

A jak to wyeliminować? Bez szczelniejszego sita kontroli chyba się nie da. Jakby egzaminator wiedział, że "przymknięcie oka" ktoś wyłapie miałby oczy szeroko otwarte. No, ale to de facto zdecydowanie zmniejszyłoby zdawalność. A jak ją zwiększyć w WORDach? Mniej przymykać oczy przy wydywaniu zaświadczeń w OSKach...

Pozdrawiam
Khay
Avatar użytkownika
Khay
 
Posty: 800
Dołączył(a): niedziela 20 kwietnia 2008, 21:54
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez coen » piątek 20 marca 2009, 14:09

Nie no jesli kandydat popelnia jakies razace bledy to nie wazne jak jezdzi dynamicznie itd. i tak powinien byc oblany.

Generalnie nie wiem czy nie powinno byc tak, ze w OSK powinni najpierw nauczyc kursanta wlasnie opanowania samej techniki jazdy w stopniu wystarczajacym do jazdy bez meczenia i jak to ujal kev kaleczenia. Oczywistym jest fakt, ze do tego dochodzi sie rowniez pozniej, juz po kursie, ale jakies podstawowe umiejetnosci dotyczace kierowania samochodem kursant powinien zdobyc. Nie ma chyba sensu jezdzic po miescie i gasic samochodu albo toczyc sie jakos dziwnie i jednoczesnie uczyc samego poruszania sie w ruchu ulicznym. Na zdrowy rozum - o ile latwiej i szybciej kursant przyswoi pokonywanie ronda ;) gdy nie bedzie zaprzatal sobie glowy samymi technicznymi aspektami. No i o ile to mniej bedzie wqrzac innych ludzi na drodze.

Byc moze rozwiazanie polegajace na tym, ze kazdy moze sobie zamontowac pedaly z lewej strony w swoim samochodzie i uczyc inna osobe jezdzic, bylo by sensowne. Moze nie po miescie gdzie wiadomo, ze taka osoba w jakis sposob mogla by wywolywac zagrozenie. Ale np. gdzies za miastem, cos pewnie dalo by sie wymyslic. I pozniej taka osoba idzie do OSK i po prostu uczy sie jazdy w ruchu miejskim. A nie jak ma ruszyc samochodem czy zmienic bieg i kiedy. A jesli chce tego to ok, tez moze, ale wtedy zaczynami jak w wesji z wlasnym samochodem i dopiero jak ktos nie bedzie sie bal siedziec za kierownica z powodu sprzegla to rusza na miasto. Byc moze niektorzy beda sie nadawac od razu do tego - wtedy ql. PO prostu maja predyspozycje i to jest ich szczescie.
coen
 
Posty: 80
Dołączył(a): piątek 12 września 2008, 08:10

Postprzez kev » piątek 20 marca 2009, 15:04

No ja po pierwszych dwóch godzinach jazd jak usłyszałem, że jestem jakieś 10-15 godzin do przodu bo nie mam problemu z biegami i nie musze patrzeć na drążek zeby wrzucić 3 bo nie wiem gdzie jest to mi szczęka opadła. Ja nie rozumiem. Przeciez ludzie mają samochody to czemu nie pozwolą dzieciom poćwiczyć przed kursem na mniej uczęszczanej drodze albo gdzieś na pustym placu ? Podobno niektórzy przychodza na praktyke i trzeba im przez pare godzin jazd tłumaczyć jak się korzysta ze sprzęgła i gazu bo nie potrafią tego ogarnąć.
Obrazek
24.11.2008 Teoria + Praktyka (MORD Kraków) za pierwszym razem :)
http://autormk.pl - Diagnostyka samochodowa
Avatar użytkownika
kev
 
Posty: 367
Dołączył(a): niedziela 14 września 2008, 11:52
Lokalizacja: Kraków

Następna strona

Powrót do Szkolenie kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości