Witam
Prawko mam od 33 lat zaś od 1,5 roku uczę innych jazdy samochodem. I to dosłownie. W przytłaczającej większości auto-szkół (w Łodzi) uczy się (i nakazuje się pracującym tam istruktorom) uczyć jak zdać egzamin, a to kolosalna różnica. I tu mam pytanie do tych co tak pieją z zachwytu nad pewną dość często przywoływaną tu szkołą ile razy pojechali w trasę ponad 50 km, bo już nie wspomnę o trasie 130 km z drogami 1,2,3 kategorii, drogą szybkiego ruchu, czy autostradą, aby poczuć tę prędkość grubo ponad 100. Prawdą jest że moi obaj szefowie (były i obecny) zabraniali mi tego typu ekapad ..."Panie przecież ja nie zarobię...", prawdą jest że miałem gdzieś ich objekcje i żądze zysku. Jeśli uznałem, że wyjazd w trasę będzie pomocny w przełamaniu strachu przed dużym natężeniem ruchu. przed dużymi samochodami "TIR-ami", w załapaniu tej wielkiej frajdy z jady, to brałem kurant-kę, -a i i jechałem. I sprawdzało się to za każdym razem. Byłem zawsze głuchy na zalecenia "szefa" by jechać w korki bo "...długo się stoi ,nic nie uczy, a czas leci...."
Nie będę też tu cytował bzdurnych achów, że zawsze po trasach egzaminacyjnych.
UWAGA dla zdających : tylko na kat A i B1 jest znana i stała trasa egzaminacyjna. Dla kat B można mówić o rejonie egzaminowania zamykający się ulicami Brzezińską, Janosika, Czechosłowacką, Narutowicza, Tuwima,Zachodnią itd... a i to nie do końca, bo każdy egzaminator ma ich kilka i w każdym momencie może je zmodyfikować.
ZDAWALNOŚĆ : w Łodzi ogólnie ok. 25 % i liczy się zdanie za I-szym razem co uważam za trochę nie sprawiedliwy sposób pomiaru ale niech będzie, wszystkie wielkie szkoły nawet te tu przywołane mają zdawalność 20 % czyli poniżej średniej Łódzkiej która nota bene jest najniższa w kraju. Temu nie należy dziwić się bo rejon egzaminowania w Łodzi jest najtrudniejszy w Polsce. Ale są szkoły mające zdawalność powyżej średniej Łodzkiej na poziomie 35 % zaś najwyższy wynik w Łodzi to 48% Nie napiszę w jakiej autoszkole, ale tu jej nie wymieniono, (Są wyniki i wyższe ale trudno porównywać szkołę gdzie na pół roku egzamin zdawało 3-5 kursantów) Przytoczone dane obejmują 2008 rok i pochodzą z WORD-u.
Z predyspozycjami do prowadzenia pojazdu i nauką jazdy jest jak z krzywą Gaussa. Jest niewielki procent ludzi "urodzonych do kierownicy" i tym wystarczy 15-20 godzin szkolenia. Miałem w trakcie 4 takich kursantów (2 dziewczyny). Pewnej większej grupie wystarczyło 30 godzin, kilka osób wymagało długiego i żmudnego szkolenia nawet do 100 godzin. I znowu - nie wielki odsetek powinien wsiadać do samochodu TYLKO Z PRAWEJ STRONY, lewe drzwi mogą otworzyć tylko w Anglii. I tu powstaje problem - szef szkoły nie zgodzi się by instruktor powiedział kursantowi że nie nadaje się na kierowcę - a kto ma to powiedzieć ? ... sąd, gdy delikwent zabije kogoś na jezdni ?????? Dla właściciela szkoły liczy się kasa więc gość będzie zdawał 20 razy a w tym czasie jeszcze 7 razy wróci ze skargą na wrednych egzaminatorów.
Ostatnio miałem wątpliwą przyjemność obserwować i uczestniczyć w kilku egzaminach i porównałem poziom wyszkolenia moich kursantów i kandytatów zdających egzamin. Zadawałem sobie tylko pytanie czy instruktor prowadzący egzamin wewętrzny w auto-szkole spał podczas egzaminu, czy też egzamin wewnętrzny w ogóle odbył się. Gdy ja przeprowadzam egzamin wewnętrzny wygląda on identycznie jak egzamin państwowy z tą różnicą, że nie wysadzam kursanta w razie błędu. Efekt : z wyjątkiem 2 osób wszyscy moi kursanci zdali egzamin na prawo jazdy w ciągu pierwszych trzech podejść - ponad 35 % za 1 razem.
Nie ważne w jakiej szkole uczę, moi kursanci polecają mnie swoim znajomym, a często odradzają szkołę w której już nie uczę.
Inna sprawa, że może wreszcie kiedyś ktoś zacznie rozliczać te szkoły i tych instruktorów, których kursanci zdają po naście razyi kierować ich na egzamin weryfikacyjny, i żadne niezliczone bałwochwalcze posty im nie pomogą
Wiadomo - pisać każdy może, trochę lepiej, lub trochę gorzej...
Pozdrawiam