Opis sytuacji:
Mała Jednokierunkowa ulica na osiedlu domków jednorodzinnych.
Patrząc zgodnie z kierunkiem jazdy po lewej stronie mamy chodnik ok. 1,5m szerokości (na obrazku na szaro) po prawej nie mamy chodnika (jezdnia dochodzi do płotu). Pech chce ze na całej ulicy na kilkanaście domków tylko ja (mieszkam po lewej) mam naprzeciw (po prawej) sąsiada.
Pan sąsiad – po prawej. Ma dwa garaże (zaznaczone na fioletowo) wyjazd z których jest „równo z jezdnią”. W chwili obecnej aby wyjechać z garażu musi wjechać na mój chodnik (czerwony prostokąt to jego samochód i linią zaznaczyłem wyjazd).

Opis problemu:
Problem pojawia się w momencie gdy naprzeciw garażu sąsiada ktoś zostawi samochód (na obrazku kolor zielony). Pan wtedy twierdzi, że nie mam prawa (ani ja ani nikt) parkować tam samochodu, gdyż prawo o ruchu drogowym mówi wyraźnie, że nie można blokować wyjazdu z garażu. I o ile sprawa jest dla mnie jasna w przypadku gdy ktoś bezpośrednio zastawia bramę to już w sytuacji jaką opisuję, gdy blokujący pojazd stoi po drugiej stronie jezdni już tak jasna nie jest.
Dodatkowe informacje:
Niestety cała historia ma nieciekawą oprawę. Sąsiad jest starszym 70 letnim panem o bardzo wysokim stopniu wojowniczości, który kłóci się z wszystkimi o wszystko (ze za głośno, że samochód na włączonym silniku stoi od 3 minut, ze się kurzy gry jest remont itp. itd.), W dodatku w jego domu są w sumie 4 samochody, z czego dwa parkują w garażach, a dwa pod domami okolicznych sąsiadów (na obrazku kolor niebieski). W efekcie zdarzają się sytuacje, gdy nie mogę zaparkować inaczej niż na rysunku, bo pozostałe wolne miejsca zajmują inne pojazdy z domu sąsiada. Poprosiłem straż miejską o interpretacje, ew wyjaśnienie takiej sytuacji, jednak SM stwierdziła, że zrobi to ale w momencie gdy zostanie wezwana na interwencje i prosi mnie aby wszelkimi środkami (co zresztą słuszne) dogadać się po sąsiedzku. Niestety dogadanie się z sąsiadem jest niemożliwe, mimo wielu prób. Sytuacje takie zdarzają się kilka razy w roku. Wielokrotnie prosiłem sąsiada, że jeśli tak się zdarzy, że jakiś pojazd będzie tam stał to nie jest to wynikiem złośliwości osób parkujących, ale najzwyczajniej niewiedzy (nawet policja będąc przy okazji u mnie parkowała w tym miejscu a Pan policjant był nieoficjalnie zdziwiony taką interpretacją). Prosiłem tez o cierpliwość, bo jeśli tylko tak zaparkuję, to jestem w stanie udostępnić mu wyjazd (nie wnikając kto ma racje) i w ciągu 30 sekund „odblokować” jego wyjazd i rzeczywiście czasu dotrzymuję. Nie przeszkadza to jednak w tym aby doprowadzać do absurdalnych sytuacji takich jak ta gdy w „kolizyjnym miejscu” zaparkował samochód służb wodociągowych. Dwaj panowie kluczami trzymali pękniętą rurę z której woda zalewa mieszkanie a sąsiad stoi i krzyczy na Panów żeby natychmiast zabrali pojazd. (tutaj miał szczęście bo panowie rośli byli i się trochę zdenerwowali bo robota w rękach a ktoś im wmawia ze ważniejszy jest wyjazd z garażu niż naprawienie rury :-) ale szczęśliwie zignorowali). Sąsiad obraża wszystkich którzy „mu blokują wyjazd” bo nie mają prawa. Organizowanie imprez rodzinnych gdy przyjeżdża więcej niż jeden samochód to stres dla wszystkich przy stole. Oczywiście z pozostałymi sąsiadami dogadujemy się bez problemu nawet w przypadku gdy trzeba odjechać, odblokować wyjazd itp. Jednak tutaj Pan (chyba z racji swojego wieku) zachowuje się cokolwiek nieracjonalnie. Wielokrotnie prosiłem aby wezwał straż miejską ale mimo jego odgrażania - nigdy tego nie zrobił tylko coś o przebijaniu opon opowiadał :-)
Z innych dodatkowych uwag – sugerowano mi sprawdzenie czy sposób w jaki sąsiad zbudował wyjazd z garażu, jest zgodny z przepisami budowlanymi. To ciekawy aspekt ale zostawię go sobie „na potem”.
Koniec emocji teraz suche fakty i pytania:
1. Czy opisana powyżej sytuacja jest przykładem łamania zapisu o blokowaniu wyjazdu ? Dodam, że wyjazd jest możliwy nawet przy zaparkowanym pojeździe ale nie „na jeden raz”
2. Może to zabrzmi absurdalnie ale jak to się ma do marki/modelu pojazdu ? Już tłumaczę dlaczego pytam. Bo gdyby sąsiad miał małego fiata oznaczałoby to ze wyjazdu bym nie blokował. Teraz ma opla i wyjazd blokuje a ja nie musze wiedzieć jaki pojazd posiada. Czy w związku z tym dowolność interpretacji przepisu pozostawia się odczuciu kierowcy pojazdu blokowanego. Ciekawi mnie to czy gdyby miał BMW combi to czy musiałbym rozebrać płot ? :-) bo wtedy nawet jakby nikt nie parkował to nie wyjedzie bo wyjazd blokuje mój płot.
3. Czy część chodnik na którym parkuję jest moim chodnikiem (odpowiadam za jego odśnieżanie/utrzymanie itp.) i mogę w jakikolwiek sposób egzekwować „nieparkowanie” na nim pojazdów sąsiada ? Jest to droga publiczna.
4. Czy sąsiad wyjeżdżając z garażu może wjeżdżać kołami na „mój” chodnik ? Wyjazd z jego garażu jest tak skonstruowany, że nie jest możliwe wyjechanie tylko na jezdnię.
5. Na całej ulicy jest zakaz zatrzymywania się, dodatkowo szerokość chodnika uniemożliwia zostawienie przepisowych 1,5 m. Tego nie kwestionuje i mam tego świadomość. Jednak nie to jest przedmiotem sporu, w dodatku wszystkie pojazdy na ulicy tak parkują (w tym pozostałe pojazdy sąsiada). I teoretycznie Straż, czy Policja ma prawo mnie i wszystkich ukarać. Czy może być inaczej ?
Dziękuję za czas poświecony na czytanie i liczę na opinie także krytyczne.