Czyli doszliśmy do tego, że jest źle bo:
1. właściciele ośrodków za bardzo tną koszty (np. na zajęciach teoretycznych),
Nie tylko na zajęciach teoretycznych (bo tu najwięcej można) ale i na praktycznych. Jak słyszę i widzę, że moi koledzy instruktorzy jeżdżą za ok. dychę na godzinę to zastanawiam się, kto tu jest nienormalny - zleceniodawca czy zleceniobiorca. Moim zdaniem 20 zł/h jazdy i 25 zł/h teorii to nie są jakieś ceny pracy z kosmosu. I robiąc wszystko zgodnie z rozporządzeniem - za bardzo szaleństwa nie widać. Bo 8 godzin jazd przy szkoleniu to nie 8 godzin za kierownicą TIR-a czy za biurkiem, a często te 8 godzin szkolenia to faktycznie 10 i więcej (z przerwami na oczekiwanie na kursanta).
Czyli doszliśmy do tego, że jest źle bo:
(...)
2. nie wszyscy instruktorzy dobrze szkolą bo się do tego nie nadają.
Jeżeli tak jest - to pytanie: kto ich "zrobił" instruktorami.
I nie obraźcie się - jeżeli ktoś ma prawo jazdy 3 lata i nawet te 3 lata jeździł - to dużo nauki jeszcze przed Wami Panie i Panowie... dużo nauki by móc innych uczyć.
Od siebie dodam, że gdyby nie moja skromna osoba ośrodki, w których pełnię zaszczytne obowiązki :) tzw. wykładowcy teorii, nie spełniałyby wymagań. Nie muszę chyba mówić, że mój zleceniodawca nie widzi w tym najmniejszego problemu i "moje" pomoce naukowe traktuje jako tylko i wyłącznie ułatwienie mojej pracy... Czyli kupiłeś materiały dydaktyczne - Twoja sprawa, przecież nie musiałeś...
Nawet cieszę się, że wchodzi ten e-learning. Mam nadzieję, że chociażby z tego powodu wiele ośrodków będzie musiało zainwestować... i to zarówno w sprzęt, jak i w ludzi. Zresztą w ogóle wyglądam tych nowych zasad z nadzieją, że skorzystają na tym zarówno instruktorzy jak i kursanci... A że ktoś więcej będzie musiał w interes włożyć... samo życie.