Nie znalazłam tematu o podobnym problemie więc piszę.
Rysuneczek sytuacyjny.

A więc, to nie jest typowy parking, tylko coś ala zatoka pod blokiem z dwoma miejscami parkingowymi. Właściwie to nie jest oznaczone ani parking ani nic. Ot zwykła ala zatoczka. Każdy tam parkuje.
NO ale do rzeczy. Może mi ktoś powiedzieć co najlepiej w takiej sytuacji jak na rysunku zrobić? Rozjechać gościa, czy policje wzywać czy też cierpliwie czekać aż delikwent raczy do samochodu zejść. Dodam że to nie było parkowanie na 5 minut. On tam stał ponad godzinę.!! I przez tego !#!!%$#^%$@ spóźniłam się na egzamin na studia...
Poradźcie.