Chcę z Wami podzielić się tym co dziś mnie spotkało podczas egzaminu praktycznego i dotyczyło bezpośrednio omawianego tu tematu żółtego światła. Do rzeczy, opiszę sytuację dokładnie
Dojeżdżam do skrzyżowania na którym ruch kierowany jest sygnalizacją świetlną, świeci się sygnał czerwony ustawiam się za ostatnim pojazdem. przede mną łącznie stoi ich może 4-5. Zapala się sygnał zielony, stopniowo wszyscy opuszczają skrzyżowanie. Dojeżdżam do przejścia dla pieszych, jestem od niego w odległości do 10m, trudno mi teraz to dokładnie określić, moja prędkość wynosi koło 30 km/h i w tym momencie następuje zmiana sygnału na żółty. Podejmuję decyzję o zatrzymaniu samochodu na tyle bezpiecznie aby nie spowodować zagrożenia dla jadących za mną . Nie było to gwałtowne hamowanie i spowodowało iż zatrzymałem się za linią zatrzymania jednocześnie za sygnalizatorem który był na wysokości tej linii ale przed wymalowaną zebrą na jezdni. Egzaminator przerywa egzamin tłumacząc to tym, że nie zastosowałem się do sygnalizacji świetlnej i odwozi mnie do WORD-u. Pod ośrodkiem dzwonie do mojego instruktora i informuję go o tym wydarzeniu. Mój instruktor prosi mnie abym tam na niego poczekał twierdząc, że nie słusznie został egzamin przerwany. Po kilkunastu minutach przyjeżdża, mówi mi iż skonsultował temat ze swoim znajomym szkolącym kandydatów na egzaminatorów po czym udajemy się razem do koordynatora nadzorującego pracę egzaminatorów w ośrodku celem omówienia sytuacji. Pan koordynator (osoba z 30 letnim stażem pracy) stwierdza iż w tej sytuacji faktycznie egzamin nie powinien zostać przerwany i prosi o złożenie podania w celu przeanalizowania zapisu wideo tego egzaminu.
Poniżej zamieszczam schematyczny rysunek tej sytuacji w którym oznaczyłem gdzie znajdował się sygnalizator, linia zatrzymania, przejście dla pieszych oraz mój samochód egzaminacyjny jako ciemny prostokąt.
Ciekaw jestem waszego zdania.
Pozdrawiam
Post przeniesiony z tematu "żółte światło w teorii i w praktyce"
Dziękuję Moderatorowi