Pinhead napisał(a):Ty Pinhead widzę, wychodzisz z założenia, że jak ktoś nie robi egzaminu wew. to musi marnie uczyć.
Nigdzie tak nie napisałem.
Pinhead napisał(a):. Jeśli jakiś OSK wbrew przepisom wystawia lewe zaświadczenia o ukończeniu kursu bez egzaminu wewnętrznego to po prostu marne OSK jest.
Pinhead napisał(a):Takie ośrodki to trzeba omijać szerokim łukiem.
Dobra to nie jest to samo. Tylko dlaczego omijać OSK, który np dobrze uczy a nie wydaje zaświadczenia.?
Lepiej iść do OSK-u gdzie robią wew egzamin a zamiast jazd szkoleniowych są "turystyczne" naokoło po trasie egzaminacyjnej.?
Pinhead napisał(a):. To jak szkolą to inny temat .
To jak szkolą, jest powodem oblewania egzaminów państwowych a nie brak egzaminu wew.
I tutaj jest podstawowa różnica pomiędzy nami.Pinhead napisał(a):ale jeśli nie wyszkolą na tyle aby była realna szansa na zdanie egzaminu państwowego to wystawienie takiej osobie zaświadczenia produkuje zbędną kolejke.
Jeśli nie wyszkolą na tyle aby była realna szansa zdania egzaminu państwowego, to nie powinni żądać kasy za dodatkowe godziny, tylko wydać zaświadczenie. A były ich kursant, może sobie zawsze wziąć dodatkowe godziny w innym OSK-u.
Pinhead napisał(a):. Obojętnie jaka jest wydajność WORD'ów tworzy się kolejka ludzi których szansa na zdanie wynosi 0%.
.
Jak jest obojętne, to po co tyle WORD-ów i egzaminatorów w Polsce.? Wystarczyłby przecież jeden WORD, zatrudniający jednego egzaminatora na pół etatu. Kolejkom i tak winne byłyby OSK-i wydające zaświadczenia bez egzaminu wew.
Pinhead napisał(a):. "Produkcja" zaświadczeń to jest po prostu nieuczciwe zagranie w stosunku do przygotowanych do egzaminu kursantów. Ba... nawet jest to nieuczciwe dla kursanta któremu wypisuje się takie zaświadczenie bo wiadome jest że zmarnuje tylko czas i pieniądze na egz. państwowym. Do tego po pewnym czasie może dojść załamanie porażką i machnięcie ręką na swój cel zdobycia prawa jazdy.
To są dorośli ludzie, co kto zrobi po dostaniu zaświadczenia to jest jego sprawa. Może sobie oprawić w ramki i powiesić nad łóżkiem, może wziąć dodatkowe godziny w tym czy innym OSK-u. Może trzy razy nie zdać państwowego i będzie musiał wziąć i tak dodatkowe godziny. I może trafi na szkoleniowca.
Czas i pieniądze to się zmarnuje na jeżdżenie po 50, 100 a może i więcej godzin. Cały ten egzamin to jest umiejętność posługiwania się 3 pedałami, jedną wajchą, którą trzeba ustawiać w 7 różnych pozycjach, jednym kółkiem do kręcenia w lewo i prawo plus parę pstrykaczy. Kilka manewrów, znajomość znaków drogowych, umiejętność patrzenia.
Problem, że trzeba mieć pomysły na szkolenie a nie jeżdżenia; na zauważanie i eliminowanie błędów u kursanta a nie gderanie, że trening czyni mistrza.
Załamać to się można jak po 100h ktoś usłyszy, że 100 to za mało.
ButterflyEffect napisał(a):Dzisiaj by nie zdał wew, to zdałby za miesiąc i wtedy by się zapisał.
Krótsze terminy byłyby tylko początkowo, później doszliby, ci którzy jeździli po 50h następnie ci jeździli po 100 i więcej.
Masz jakiś dziwny tok rozumowania :]
Przecież to jest na tej samej zasadzie, jak ja kończę dzisiaj kurs i idę się zapisać jutro na egzamin, a ktoś inny kończy kurs za miesiąc (bo zaczął później) i za miesiąc idzie się zapisać na egzamin.
Przecież to nie jest tak, że wszystkie OSKi w Krakowie (załóżmy) robią egzamin wewnętrzny np. raz w miesiącu i po tej konkretnej dacie następuje 'wysyp' osób, które idą się zapisać.
Na bieżąco ludzie by się zapisywali, nie byłoby żadnego zwiększenia natężenia zapisywania się na egzamin.
.
Podaję łopatologicznie.
W mieście X żaden OSk nie robił egzamu wew. Celem zlikwidowania kolejek na egzamin państwowy specjalnym nadzorcą nad OSK-ami została mianowana ButterflyEffect.
Na OSK-i padł blady strach. Zaczęły robić egzaminy wew.
Co każdy miesiąc w mieście X zapisywało się na kursy 1200 osób. Kursy trwały ok 3 miesięcy.
Jak OSK-i zaczęły robić egzaminy wew to zaraz po kursie zdawała 1/3 kursantów, po miesiącu dodatkowych jazd zdawało kolejne 400 osób, po kolejnym miesiącu dodatkowych jazd, dalsze 400osób.
Proszę podać o ile procent spadnie liczba osób zapisujących się na egzamin państwowy, po pół roku rządów ButterflyEffect.
ButterflyEffect napisał(a):
Ale po zdanym wewnętrznym byliby lepiej przygotowani,a co za tym idzie: zmniejszyłaby się liczba osób zdających po 10 razy.
Jestem pełen podziwy dla wiary moich adwersarzy w znaczenie egzaminu wew.
Większość osób oblewa egzamin państwowy na placu manewrowym. Tak wynika z tego co piszą w necie i co sam widziałem. Oblewają za przygotowanie pojazdu do jazdy (płyny, światła) za jazdę po łuku do tyłu. Czasami za uderzenie w pachołek, lub na górce.
Co ma z tym wspólnego egzamin wew??????
Ludzie oblewają, bo ktoś im nie powiedział, że te płyny, światła, trzeba umieć, oblewają bo uczą się jeździć na łuku na "kołki". Widzisz kołek na szybce "tutaj" to kręcisz kierownicą "tyle".
Nikt ich nie uczy jeździć do tyły (sorry, czytałem o dwojgu instruktorów w Polsce, że to robią-czyli że można!)
Egzam wew. nic tu nie zmienia. Na wew. ktoś może pojechać po łuku dobrze, tak samo jak ta rzesza żalących się, że przed egzamem państwowym, robili łuk na OSK-owym łuku i im wychodził, a na egzamie to albo łuk jest inny, albo pachołki poprzestawiano.
Na wew. może nikt nie pytać się o światła czy płyny (miałem wew- szef OSK-a, który gderał jak to dobrze jego firma uczy, się nie pytał).