tom9 napisał(a):czasem jazda przepisowo powoduje wiecej zagrozenia niz jazda nieprzepisowa. ja dostosowuje predkosc do nawierzchni, pogody. nie do ograniczej! uwazam ze wiele ograniczej w polsce jest bezsensownych.
:shock:
To ty sobie jeździsz jak ci się żywnie podoba i uważasz, że stosujący się do ograniczeń prędkości są większym zagrożeniem niż ty...? Bo przecież nie mowa to o jeżdżeniu z mniejszą prędkości w czasie deszczu, a wręcz przeciwnie...
I potem czytam komentarze, jak to kierowca zabił ileś osób na przystanku, bo nawierzchnia była zła, a nie dlatego, że jechał 30-40 km/h szybciej, niż pozwalały znaki, bo znaki są głupie, a wszystkiemu winni drogowcy...
No comment. :roll:
tom9 napisał(a):I uwazam ze skoro wyprzedza Cie 90% kierowcow to w moim odczuciu jezdzisz fatalnie i to TY powodujesz zagrozenie na drodze (jakie? takie same jak traktor jadacy 20 km/h w miescie)
Jak jadę z maksymalną dozwoloną prędkością 50 km/h, to mam się niby czuć źle z powodu tych, którzy chcą łamać przepisy stworzone z myślą o bezpieczeństwie kierujących, pasażerów i pieszych? Może mnie wyprzedzać 100% kierowców, krzyżyk im na drogę. Z dumą przystępuję zatem do klubu frajerów, zawalidrogów i fatalnych kierowców i w ogóle ludzi z niskim IQ, bo kto inteligentny by się przejmował głupimi przepisami skoro ego podpowiada, że można jechać inaczej? Bardziej mi zależy na życiu niż opinii jakiegoś obcego gościa spotkanego na drodze.
Oto polskie podejście do prawa - jak Kali ukraść krowa, jest dobrze. Jak Kalemu ukraść krowa, jest źle... I człowiek potem siada za kierownicą z duszą na ramieniu, bo nigdy nie wie, co mają w głowie inni kierowcy.
Dla mnie EOT, szkoda gadać. Jak ktoś stracił kogoś bliskiego w wypadku drogowym, to nigdy nie będzie przekraczał dozwolonej prędkości i ignorował znaków.