Jakiś czas temu po raz kolejny na własne oczy się przekonałem, że nieznajomość prawa nie tylko szkodzi, ale wręcz doprowadza do paranoi.
Miejsce zdarzenia: przejście dla pieszych (ze światłami, ale to nieistotne) z biegnącą wzdłuż niego ścieżką dla rowerów i oznakowanym przejazdem dla rowerzystów. Jedzie sobie rowerkami rodzinka (kobieta, facet i chyba dwóch dzieciaków). Przejechali do połowy... W tym momencie zobaczyli, że przed światłami jako pierwszy stoi radiowóz, więc... w popłochu zeskoczyli z rowerów i je do końca przeprowadzili. ;) :D Ale się z tego uśmiałem.
Ale muszę przyznać, że z moich obserwacji wynika, że bardzo wielu (a może nawet większość) ludzi (w tym rowerzystów) często nie wie, że istnieje coś takiego, jak przejazd dla rowerzystów obok przejścia dla pieszych, i są pewni, że rower trzeba przeprowadzać. Np. wielu moich znajomych zawsze przejeżdżało, będąc pewnymi, że w gruncie rzeczy robią to nielegalnie (tak jak i ta rodzinka). Kiedyś pamiętam sytuację, jak pewien instruktor nauki jazdy (chwilę po tym, jak prawie rozjechali prawidłowo przejeżdżającego rowerzystę) udzielił ostrej reprymendy rowerzyście, jakoby nie miał prawa tędy przejeżdżać. Jak ja wtedy udzieliłem reprymendy temu instruktorowi, to moja mama (która szła ze mną) uciekła i przez 10 minut się do mnie nie przyznawała. :D :D :D
A odrębną sprawą (chociaż czy tak odrębną... może w sumie stąd wynikają te nieporozumienia i niejasności) jest fakt, że przejazdy dla rowerzystów w Elblągu są w wielu miejscach nieprawidłowo oznakowane. Albo nie ma znaku D-6b, tylko zwykły D-6 (informujący tylko przejściu dla pieszych), albo (to można spotkać najczęściej) z niewiadomych przyczyn obok zebry namalowany jest tylko jeden rząd prostokątów (czyli de facto pół znaku P-11, wyznaczającego przejazd), albo i to, i to. ;)