Czy za to mógł oblać ?

[arrtee07]

Witam.
Kumpel dzisiaj zdawał egzamin w WORDzie w Przemyślu.
Miał taką sytuację:


Egzaminator stwierdził:
Że kumpel (L) powinien jechać za samochodem numer 1, ponieważ z prawej można było tylko skręcić w prawo (jak samochód nr 2).

Po zakończonym egzaminie stwierdził: Że nie ma zastrzeżeń do jazdy, ale musi go oblać za ten błąd.

Na karcie zaznaczył:
Utrzymanie właściwego toru jazdy - NN
Zajmowanie właściwej pozycji na drodze - NN
Stosowanie się do sygnałów wydawanych przez innych uczestników ruchu - NN

Na koniec dodam, że ten manewr kumpel robił tylko jeden raz.

Tak więc: Czy można się w tej sytuacji odwołać?

[karolina1]

To ja chyba zgłupiałam - jak on mógł skręcić w prawo, jak tam jest nakaz jazdy prosto?

[ella]

To nie jest nakaz jazdy prosto tylko znak drogi jednokierunkowej.

[cman]

Jeżeli nie było tam wyznaczonych pasów ruchu z określonymi kierunkami jazdy to moim zdaniem nie było żadnego błędu.

[arrtee07]

No właśnie w tym problem, że nie było.
To jest takie miejsce w centrum miasta, gdzie nie ma żadnych pasów oprócz przejścia dla pieszych, gdzie jest masa uliczek na przemian jedno i dwu-kierunkowych (potocznie zwane "poligon")...

[Ad_aM]

Jedynie co tu mogło być źle to to, że być może wciskał się autem z prawej strony 1... ale sytuacja do odwoływania się :wink:

[Pinhead]

arrtee07 niech się kumpel odwoła. W takiej sytuacji stwierdzenie że z prawej strony można tylko skręcić w prawo jest bezpodstawne. Ruch mamy prawostronny więc normalne że L będzie jechała przy prawej krawędzi jezdni w takiej sytuacji.

karolina1 Gratuluje "wspaniałej" znajomości znaków drogowych. I to tych bardzo popularnych :learn:

[jaaa19]

ja bym probowala sie odwolywac.
tylko to troche dziwne, ze egzaminator mogl sie tak pomylic?

niemniej zycze powodzenia

[ella]

Jest to prawdopodobnie na tyle szeroka uliczka, że mieszczą się na niej dwa rzędy samochodów. Ale mieszczą w sensie mogą stanąć (ominąć) ale nie jechać ciągle obok siebie bo na to już jest za wąsko.

Pojazd 1 zjechał przed skrzyżowaniem do lewej strony jezdni, żeby nie blokować pojazdu skręcającego w prawo. Normalnie powinien jechać bliżej prawej krawędzi. Samochód L nie powinien więc wciskać się między prawe pobocze (nawet nie pobocze bo to jest już skrzyzowanie) a samochód nr 1. A z rysunku właśnie tak to widać, że on nie jedzie za 1 tylko próbuje obok niej (a na to jak już pisałam pewnie jest za wąsko).
A więc IMHO wygląda to tak jakby L próbowała wyprzedzić 1 z prawej strony na drodze gdzie nie ma wyznaczonych pasów ruchu a to jest zabronione. Nawet jeżeli nie wyprzedzić to nie jest to też droga na tyle szeroka, żeby mogły na niej jechać dwa rzędy samochodów.


No chyba, że samochód L był trochę dalej od 1 niż to wynika z rysunku.

Ale niech się kolega odwołuje, nie ma nic do stracenia a przynajmniej będzie wiedział jak ma być poprawnie.

I jeszcze dodatkowe pytanie do autora. Czy tam przed tym skrzyżowaniem były pasy dla pieszych?

[adalberthus]

Niech się odwołuje i to szybko, jeżeli sytuacja drogowa tak wyglądała.
Pojazd oznaczony L jechał jak najbardziej prawidłowo. Zasada ruchu prawostronnego eliminuje raczej pojazd nr 1. Bo powinien jechać przy prawej krawędzi, jeżeli nie wykonuje żadnego manewru. A jeżeli wyprzedzał L-ke to jeszcze gorzej. Wyprzedzanie na skrzyżowaniu.
A skąd stwierdzenie, że z prawego pasa można tylko w prawo pojechać? Toż nie ma żadnego znaku pionowego. Chyba, że wcześniej był, a nie został wymieniony na rysunku. Wraz ze znakiem pionowym, mówiącym o rozdziale pasów na kierunki, muszą też być zastosowane znaki poziome, w tym wypadku linia pojedyńcza ciągła i strzałki wyznaczające kierunki jazdy na pasach.Ich też nie ma.
Tak więc odwołujcie się!!!

[jjaacc]

A ja myślę, że ktoś nas wkręca takie zachowanie egzaminatora jak zostało opisane jest niemożliwe. Ale jeżeli faktycznie tak było, to koniecznie trzeba przejść się do dyrektora WORD i po prostu naskarżyć, myślę, ze obędzie się bez odwołania do marszałka. Jednak w pale mi się to nie mieści i w to nie wierze.

[mirinda]

A ja myślę, że ktoś nas wkręca takie zachowanie egzaminatora jak zostało opisane jest niemożliwe. Ale jeżeli faktycznie tak było, to koniecznie trzeba przejść się do dyrektora WORD i po prostu naskarżyć, myślę, ze obędzie się bez odwołania do marszałka. Jednak w pale mi się to nie mieści i w to nie wierze.

Podzielam zdanie kolegi jjaacca ,znam trasy egzaminacyjne po których poruszają się egzaminatorzy w Przemyślu i ta sytuacja przypomina mi okolice ul. Mickiewicza
skręt w prawo do dworca PKP.Jeżeli jest tak jak to opisał arrtee07 to na tej ulicy
oczywiście poprawne zachowanie zdającego .(można składać skargę).Ale też mi się nie chce wierzyć że to co pisze arrtee07 jest do końca prawdą.A tak na marginesie kto był egzaminatorem? Może kolega arrtee07 podać inicjały tego egzaminatora?

[arrtee07]

No więc tak:
Co do miejsca: nie ma tam żadnych przejść dla pieszych (jak wspomniałem - sieć uliczek jednokierunkowych, stosunkowo wąskich i krótkich, jedyne oznaczenia to znaki pionowe: zakaz wjazdu, zakaz skrętu... i droga jednokierunkowa. (nie ul. Mickiewicza))
Co do egzaminatora: Nie wiem czy mogę podać nazwisko, które zaczyna się na literę P.

Nie ręczę za te słowa, ale kumpel mi tak powiedział:
Egzaminator stwierdził, że pojazd L powinien się ustawić tak jak pojazd 1 do jazdy na wprost, bo z prawej strony skręca się w prawo.

Nie było też takiej sytuacji, żeby L "wciskał się" obok 1. Jechał za nią.

Może to i szczegół, ale tego dnia na grupę ok. 30 osób zdecydowana większość nie zdała.

[cman]

Podobnie jak przedmówcom nie bardzo chce mi się wierzyć, że egzaminator tak się zachował. No ale jeśli faktycznie tak było, to oczywiście odwołanie będzie jak najbardziej zasadne.