Mam problem, bo jechałem drogą z pierwszeństwem przejazdu i skręcałem w drogę podporządkowaną, przed skrzyżowaniem oczywiście zwolniłem i zobaczyłem czy nikt nie jedzie z mojej prawej strony, gdy spojrzałem w lewo to zauważyłem, że za stojącymi samochodami zasuwa jakiś koleś i nie jest w stanie ustąpić mi pierwszeństwa przejazdu(koleś jechał moim pasem ruchu). Jechałem tak gdzieś około 30km/h żeby mnie nie staranował to ściąłem zakręt zjeżdżając na jego pas i hamowałem. Był zdrowy dzwon, aż odrzuciło mnie od moich śladów hamowania jakieś pół metra. Przyjechała policja, powiedziałem co się stało(mam 19 lat), koleś też powiedział (ma dobre 40). No i policja powiedziała, że zderzenie było minimalnie poza skrzyżowaniem, a ja pojechałem złym torem jazdy i za spowodowanie kolizji 500zl. oczywiście się nie zgodziłem, sprawa idzie do grodzkiego. Mam pełno świadków, że to jego wina. Najbardziej boli mnie to, że jemu nie zwrócili na nic uwagi, ani na to, że nie zachował szczególnej ostrożności(jechał nie swoim pasem, bo stały samochody nieprawidłowo zaparkowane) i nie było jego śladów hamowania, a przecież to on miał mi ustąpić pierwszeństwa.
Prosze o obiektywne opinie i porady.
Z góry wielkie dzięki