Czy jest ktoś kto odczuwa lęk za kierownicą?

Wszystko co nie mieści się w powyższych kategoriach.

Moderatorzy: ella, klebek

Czy jest ktoś kto odczuwa lęk za kierownicą?

Postprzez marteczka » poniedziałek 02 października 2006, 13:14

Czytam wasze posty i czytam i widze, że nawet świeży kierowcy są pewni siebie, jeżdżą duzo i z przyjemnością. Czy są ososby, które wsiadając za kierownice boja się?

Ja prawo jazdy mam od prawie roku (18 X 2005) i po przerwie 9 -miesięcznej kupiłam z mezem samochód, którym od 2-3 miesięcy staram się bezsutecznie jeździć. Bezskutecznie to znaczy jeżdżę okropnie zdenerwowana, robie głupie błędy, nie panuje nad autem (warczy przy ruszaniu) itp. Nie jestem jednak totalnym beztalenciem, bo kiedy wziełam 3 godzinki jazdy dla przypomnienia i jeździłam z instruktorka wszystko było ok, nerwy tylko na poczatku, potem jazda poprawna i spokojna. W swoim aucie nie umiem :-( Jeżdżę z mezem i rzeczywiście krzyczała na mnie na początku ale teraz już jest taki jak powinien, a ja ciagle mama nogi jak z waty. Nie wiem czy ja kiedykolwiek będę normalnie jeździła.

Jak bylo u was? I jak uważacie, co moge poradzić na ten lęk?
marteczka
 
Posty: 19
Dołączył(a): czwartek 17 sierpnia 2006, 15:00
Lokalizacja: Ostróda

Postprzez Tomek_ » poniedziałek 02 października 2006, 13:28

Musisz duzo jezdzic, aby pokonac lek. Poza tym, aby byc dobrym kierowca trzeba lubic jezdzic, inaczej nigdy nie bedzie sie w tym dobrym ( z reszta jak we wszystkim innym).
Czytajac taki post, ze masz nogi jak z waty jadac samochodem jestem coraz bardziej przekonany o koniecznosci badan psychologicznych kierowcow, ktore maja wejsc za jakis czas.
Kat. B i C za pierwszym podejściem.
Testy na prawo jazdy 2013
Avatar użytkownika
Tomek_
 
Posty: 1090
Dołączył(a): czwartek 22 września 2005, 12:39
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez marteczka » poniedziałek 02 października 2006, 13:39

Tonku w moim przypadku takie testy nie wykazałyby niczego niepokojacego, poniewaz na kursie i jakiś czas po nim uwielbiałam jeździć. Jeździłam "jak stara". Naprawdę. To dopiero teraz po rocznej przerwie czuje lęk. Wiem, że towja rada jest najlepsza, jaka moge usłyszeć, ale jak jeździć skoro sie boję? Ja się boje czy mi nie będzie warczal silnik przy ruszaniu, czy zmieszczę sie w ciasnym zakręcie czy nie walnie we mnie nadjeżdżajaca cięzarówka. Dosłownie smierć w oczach. Wiem, że myslisz pewnie teraz "Z czym kobieto wyskakujesz za kółko?" ale do cholery chce chociaż wiedziec co się ze mną dzieje, dlaczego? I czy zawsze juz tak będzie? To dla mnie ogromna porazka i czuje się z tym podle. :(
marteczka
 
Posty: 19
Dołączył(a): czwartek 17 sierpnia 2006, 15:00
Lokalizacja: Ostróda

Postprzez cman » poniedziałek 02 października 2006, 14:04

To czego w końcu się boisz? Że Ci zawyje lub zgaśnie? Czy reakcji kierowców, którym się zawsze wszędzie spieszy?

marteczka napisał(a):...czy spotkałyście się z dyskryminacja was jako kierowców ze strony mężczyzn?
cman
 
Posty: 7456
Dołączył(a): wtorek 17 stycznia 2006, 20:02

Postprzez Sławek_18 » poniedziałek 02 października 2006, 14:16

a moze instruktor sie zgodzi pojezdzic z Toba Twoim samochodem?
Jesli sie nie pozbedziesz tych dziwnych lekow to faktycznie co bedzie jak bedziesz musiala szybko i skutecznie zareagowac na powstałe zagrozenie.
khm..... Jezdij, jezdij, jezdij i jeszcze raz jezdzij. Nie ma innej rady (jak napisał Tomek_) Wyjezdzaj na miasto/trase wieczorem aby sie oswoic z technika kierowania.
Powodzenia.
******************
Prawo Jazdy na C uzyskane: 20-10-04
Ilość egzaminów: sztuk 1
Prawo jazdy na B uzyskane: 08-02-02
Ilość egzaminów: sztuk 1
Prawo Jazdy na C-E uzyskane: 23.04.2008
Ilość egzaminów: sztuk 3
Avatar użytkownika
Sławek_18
 
Posty: 2817
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 15:51
Lokalizacja: Kraków

Postprzez marteczka » poniedziałek 02 października 2006, 16:04

Czego się boję. Między innymi zniecierpliwienia innych kierowców. Ostatnio jechałam krętą trasą z pracy do domu a za mną ogonek kierowców. Czułam, że tylko czekają, żeby mnie wyprzedzić, a jechałam tyle ile powinnam i oni tez!! Nie wiem czego jeszcze, każdego kilometra przede mną, kazdego skrzyzowania i cholernego kolejowego przejazdu w moim mieście. I jeszcze jedno kiedys kiedy jeden jedyny raz jechałam sama na trasie ok 2 razy po 18 km wpadła mi osa do samochodu. Nie wiedzialam kompletnie co zrobic. Jechałam dalej. Na szczeście osa sobie gdzies spokojnie siadła.

Jestem beznadziejna, wiem :-(
marteczka
 
Posty: 19
Dołączył(a): czwartek 17 sierpnia 2006, 15:00
Lokalizacja: Ostróda

Postprzez cman » poniedziałek 02 października 2006, 17:46

marteczka napisał(a):Czułam, że tylko czekają, żeby mnie wyprzedzić, a jechałam tyle ile powinnam i oni tez!!

Czułaś czy widziałaś? W takim przypadku interesuje Cię tylko kierowca za Tobą, reszta niech sobie robi co chce. Być może kierowca jadący za Tobą, wcale nie chce wyprzedzać, po prostu trzyma się ogona, bo mu się tak wygodnie jedzie. Jeżeli chce wyprzedzać, zazwyczaj wisi na zderzaku, a przede wszystkim trzyma się osi jezdni albo ją przekracza. Jeżeli tego nie robi to raczej nie chce wyprzedzać, a w każdym razie nie za wszelką cenę. Jeżeli chce i Cię to denerwuje, znajdź jakieś miejsce, włącz prawy kierunkowskaz, zjedź trochę na prawo albo całkiem się zatrzymaj, przepuść wtedy wszystkich i jedź już spokojnie.

marteczka napisał(a):...każdego kilometra przede mną, kazdego skrzyzowania i cholernego kolejowego przejazdu w moim mieście.

No na to ja Ci już niestety nic nie poradzę...

marteczka napisał(a):Jestem beznadziejna, wiem :-(

Taa... Nie użalaj się nad sobą, tylko bierz się za kółko i jeźdź! Wszystko przyjdzie z czasem i dobrze Sławek_18 napisał, jeśli masz taką możliwość, to weź instruktora do swojego samochodu i z nim sobie pojeźdź.
cman
 
Posty: 7456
Dołączył(a): wtorek 17 stycznia 2006, 20:02

Postprzez wiesniak » poniedziałek 02 października 2006, 18:15

Po pierwsze nie można sobie wmawiać, że jest się beznadziejnym, jak to tu robisz. Trochę wiary w siebie i trochę praktyki na pustej drodze, np. wieczorem na pewo Ci pomoże. I nie przejmuj się innymi, normalny człowiek może być na pewno trochę zniecierpliwiony, ale nie zacznie trąbić.
wiesniak
 
Posty: 1199
Dołączył(a): czwartek 19 stycznia 2006, 01:20

Postprzez Matylda » wtorek 03 października 2006, 12:43

Marteczka, koledzy naprawdę Ci dobrze radzą :)
Weź samochód przez kilka wieczorów i jeździj bez celu, ulice są wtedy mniej ruchliwe. Trenuj wciąż, a kazdego dnia bedzie Ci szło lepiej.
P.S.;
Mnie też wkurzają na trasach "wiszący" mi na zderzaku, ale wtedy ich puszczam żeby sobie mnie wyprzedzili i już. Jeśli Cię to pocieszy, to ja nie czuję się pewnie na krętych, górskich drogach, po prostu zlewa mnie zimny pot :D Ale i na to jest rada...jadę wolniej, przecież nikt nikogo nie zmusza, zeby cisnął gaz, bo innym się spieszy.
Powodzenia :wink:
Żyj tak, aby nikt nigdy przez Ciebie nie płakał !
Rozpoczęcie kursu: 22.08.2005
Egzamin 1 podejście: 23.11.2005 zaliczony pozytywnie
Prawo jazdy odebrane: 05.12.2005
Matylda
 
Posty: 313
Dołączył(a): niedziela 30 października 2005, 12:19
Lokalizacja: Tarnów

Postprzez Megan » wtorek 03 października 2006, 13:14

Ja mam prawko od lipca a od 4 dni mam samochód swój własny.Niektorzy sie śmieja że to nie samochód tylko motor z dachem ( chodzi o daewoo tico) , ale jak na potrzeby studentki do jazdy na uczelnie i z powrotem i po mieście to idealne.Mniejsza o to.Np\o wiec dopiero dzisiaj sama pojezdzilam sobie po miescie i wiecie co chyba to jest recepta na sukces.Bo 2 dni wczesniej jezdzilam z moim facetem.Co ja wtedy przezywalam!!!!Zupelnie starcilam wiare w siebie.On krzyczy, ja prawie placze za kierownica, rece sie trzęsą,cos strasznego!!!A dzisaj spokojnie jade po swojemu i jade o dziwo sto razy lepiej niz przy nim.Myslalam, ze bede sie bać, ze facet obok da mi większy komfort psychiczny.....Bzdura!!!!Babeczki na mnie tez czasem trąbnie jakis zniecierpliwony facet, ale co tam.Przeciez musimy sie nauczyc a ważne ze bedziemy jechac z głowa i ostroznie.Praktyka czyni mistrza!!!! :lol:
Megan
 
Posty: 2
Dołączył(a): poniedziałek 22 maja 2006, 22:28
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez Agawa » wtorek 03 października 2006, 14:56

Nie dołuj sie tak marteczka, tylko wsiadaj za kierownice i jazda. Spokojnie, wieczorami bez nerwów.
Chyba że sytuacja u Ciebie przedstawia sie podobnie jak u Megan, że jeździsz z meżem, który ciagle narzeka, krzyczy, przeszkadza, stresuje i odrazu chce abys jeździła super. No to wtedy nie dziwie Ci się, że sie tak boisz.
Avatar użytkownika
Agawa
 
Posty: 911
Dołączył(a): poniedziałek 05 kwietnia 2004, 14:25
Lokalizacja: Kraków

Postprzez marteczka » wtorek 03 października 2006, 14:59

Postanowiłam, dziś pije mocna kawę i ruszam na ulice!!! Nie wiem czy odwaze sie sama ale macie rację, siedzac i placząc w domu nie pomoge sobie. W końcu zapomne zupełnie wszytsko i dopiero bedzie problem.
Napisze wam jak było. A wy trzymajcie za mnie kciuki juz za godzine, bo przyjeżdża po mnie mąz i czeka mnie ponad 30-kilometrowa trasa kreta jak serpentyna ale cóż. Jest okazja pojechac to pojadę. Już oczywiście mam mdłosci ale musze.
marteczka
 
Posty: 19
Dołączył(a): czwartek 17 sierpnia 2006, 15:00
Lokalizacja: Ostróda

Postprzez marteczka » wtorek 03 października 2006, 15:03

Agawa jest tak, jak mówisz. Tu masz dokładny opis tego, co prawdopodobnie wpedziło mnie w ten strach.

http://www.prawojazdy.com.pl/forum/viewtopic.php?t=6827
marteczka
 
Posty: 19
Dołączył(a): czwartek 17 sierpnia 2006, 15:00
Lokalizacja: Ostróda

Postprzez Agawa » wtorek 03 października 2006, 15:06

marteczka napisał(a):Agawa jest tak, jak mówisz. Tu masz dokładny opis tego, co prawdopodobnie wpedziło mnie w ten strach.

No to mamy jasny obraz sytuacji.
Staraj sie nie jeździc z nim bo zrazisz sie do jazdy do końca zycia. Próbuj sama (o ile Ci da auto, bo niektórtzy mężowie nie chca dawac)i jeździj sama. Spokojnie wtedy wyczujesz auto i bedzie juz tylko coraz lepiej. Zobaczysz jakie to wspaniałe uczucie jechac bez nikogo brzeczącego za uchem.
Powodzenia, trzymam kciuki :D
Avatar użytkownika
Agawa
 
Posty: 911
Dołączył(a): poniedziałek 05 kwietnia 2004, 14:25
Lokalizacja: Kraków

Postprzez marcij » wtorek 03 października 2006, 16:13

Drogie Kobiety , jak Wy sie boicie Waszych Mezczyzn. Dobrze musza w Wami miec :P Ale postarajcie sie tez ich troszke zrozumiec. Niektorzy mezczyzni maja tak ze odczuwaja bol razem z samochodem. Jak w samochodzie cos zgrzytnie to ich to tez boli. No tak poprostu jest.

A tak na powaznie to nie wiem czy samochod masz ubezpieczony (AC), a nawet jesli nie to wmow sobie ze nie przedstawia on jakiejs bardzo duzej wartosci i nawet jak go skaujesz to tragedii nie bedzie. Moze wtedy bedziesz sie mniej bala. Ja (nie mam jeszcze prawka) do rodzinnego pelnoletniego opla wsiadam bez zadnego stresu , natomiast jak mialem przeparkowac nowego Volkswagena znajomego to odczuwalem lekki niepokoj.
Obrazek
marcij
 
Posty: 1120
Dołączył(a): środa 02 sierpnia 2006, 21:06
Lokalizacja: Tarnów

Następna strona

Powrót do Luźna gadka

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 44 gości