skarga na egzaminatora 1

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez ssieger » środa 23 sierpnia 2006, 10:33

Na kursie nie ma takich czynników stresowych, jakie możesz spotkać gdy już sam jeździsz. Myślę, że potwierdzą to osoby, które jeżdżą na codzień samochodami. Prawko mam od prawie miesiąca. Praktycznie codziennie coś tam przejeżdżam i z tyloma dziwnymi zachowaniami się spotkałem, że szkoda mówić. Niemniej jednak uwielbiam prowadzić samochód, tylko czasem jest niewesoło jak są sytuacje stresowe... A co do nich, to każdy musi się nauczyć jakoś z nimi radzić. W końcu prawo jazdy zdaje się po ukończeniu 18 roku życia, zatem jesteśmy już dorośli prawda... :D
ssieger
 
Posty: 86
Dołączył(a): niedziela 23 lipca 2006, 11:35

Postprzez Ad_aM » środa 23 sierpnia 2006, 11:50

ssieger napisał(a): W końcu prawo jazdy zdaje się po ukończeniu 18 roku życia, zatem jesteśmy już dorośli prawda... :D


Teoretycznie ;)
Ale rzeczywiście w ruchu jest dużo sytuacji stresowych (jest to inny rodzaj stresu niż na egzaminie) i dobrze, że egzamin przechodzą osoby które potrafią działać pod jego wpływem. Bo samodzielna jazda to zupełnie co innego niż jazda z podpowiadaczem ;)
Kat. B 21 IV 2006 -> Zdane za pierwszym podejściem :)
Kat. C -> może zrobię? :)

Daewoo Nexia :)
Ad_aM
 
Posty: 851
Dołączył(a): piątek 21 kwietnia 2006, 15:22
Lokalizacja: Łódź

Postprzez Luk@s » środa 23 sierpnia 2006, 11:59

Owszem, macie racje, ale to zupełnie inny stres. Ktoś może mieć stresa na egzaminie, a nawet jadąc sam jeździ bezbłędnie i stresu nie ma.
Luk@s
 
Posty: 13
Dołączył(a): wtorek 22 sierpnia 2006, 14:58

Postprzez scorpio44 » środa 23 sierpnia 2006, 13:34

ssieger napisał(a):Zadaniem egzaminatora nie jest być dla osoby egzaminowanej miły! On ma sprawdzić jej umiejętności do prowadzenia samochodu!

Zgoda Ssieger. Ale pomiędzy byciem miłym a byciem niemiłym jest kilkusetmilowa droga. I egzaminator nie musi być miły, ale nie ma prawa być NIEMIŁY - a wynika to z podstawowych zasad kultury osobistej i współżycia międzyludzkiego, zwłaszcza że chodzi w tym wypadku o zawód polegający na kontakcie z drugim człowiekiem (zawód egzaminatora takowym moim zdaniem jest).
A to, że zazdroszczę Ci, Ssieger, takiej odporności na stres powodowany przez czyjś gburowaty ton, to inna sprawa. Sam również na egzaminie mógłbym czegoś takiego spokojnie nie przetrzymać. ;)
scorpio44
 
Posty: 6964
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 11:54
Lokalizacja: Elbląg

Postprzez Luk@s » środa 23 sierpnia 2006, 15:10

Ja również zazdroszczę jak wcześniej pisałem, bo przez ton mojego egzaminatora już na początku się nastawiłem, że mnie obleje :lol:
Luk@s
 
Posty: 13
Dołączył(a): wtorek 22 sierpnia 2006, 14:58

Postprzez Regmen » czwartek 24 sierpnia 2006, 11:59

caly czas piszecie, ze instruktor byl dla was "niemily". co bylo glowna przyczyna oblania egzaminu, a wczesniej to jezdziliscie na cacy. I co z tego. Skoro nie umiesz zachować sie w sytuacji stresowej, to prawko nie jest dla ciebie. O to chodzi, ze trzeba byc odpornym na stres. Gdy np. podczas jazdy gdzies tam, jakich cham bedzie ci zajezdzal droge, uniemozliwial ci wyprzedzenie, czy pokazywal wulgarne gesty, to co wtedy zrobisz? Stracisz glowe i wjedziesz mu w du**, a moze wjedziesz do rowu? Albo zaczniesz jezdzic co najmniej tak agresywnie jak on? Ja bylem w grupie 20 osob, na samym koncu. Kazdy przede mna wracal na fotelu pasazera. Stres mialem rowniez ogromny, ale wsiadajac za kolko, moze nie tyle co go przezwyciezylem, co staralem sie "ujarzmic", opanowac chociaz drzace rece :) Egzaminator starsznie urzedowo wszystko robil, a komendy wykrzykiwal mi do ucha. Ale uwaznie obserwowalem droge, jechalem wolno, patrzylem na wszystkie znaki, analizowalem sytuacje, Zgasl mi 2 razy. Ale powiedzial na koniec: wynik pozytywny. Technika jazdy byla dobra, jechalem uwaznie(nawet przesadnie) ale zdalem. Ci przede mna jezdzili tak, ze na czerwonym swietle jeden przejechal. Za byle co egzaminator cie nie obleje. I nie mowcie mi ze trafilem na fajnego egzaminatora. Ze statystyk wynika, ze Wroclaw plasuje sie na ostatnich miejscach w zdawalnosci (ok 27%), mamy tramwaje i inne cuda, ktorych nie ma w mniejszych miastach. Wiec nie przesadzajcie. I nigdy nie mow, ze jezdziles super, albo ze umiesz jezdzic juz bardzo dobrze. Tacy wlasnie wracali po 10 minutach egzaminu.

Mam nadzieje, ze zostane dobrze zrozumiany. Z gory mowie, ze nie zadzieram nosa czy cos w tym stylu. Mowie tak jak ja to odczuwam, mozesz sie zgadzac lub nie, co mnie juz malo obchodzi :D
Rozpoczęcie kursu - 23.06.2006r.
Zakończenie kursu - 15.08.2006r.
Egzamin Kat. B - 19.08.2006r.
Teoria - bezbłędnie
Praktyka - Pozytywny (za pierwszym razem)
23.08.2006r. - trwa postępowanie administracyjne
29.08.2006r. - odbiór prawka :)
Regmen
 
Posty: 40
Dołączył(a): czwartek 24 sierpnia 2006, 09:30

Postprzez Luk@s » czwartek 24 sierpnia 2006, 21:11

Nie zgadzam się, dlatego, że to inne sytuacje. Jak coś się dzieje na drodze to nie ma problemu z opanowaniem się, a egzamin to zupełnie inna sprawa... Ja myślę, że ludziom, którzy sobie radzą ze stresem egzaminacyjnym trudno to zrozumieć...
Kolejna sprawa pisano, że egzamiantor ma przeegzaminować tylko i nie musi być miły itp. No więc idąc tym tokiem myślenia to na przykład pani w urzędzie miejskim nie ma być miła, przecież ona ma tylko przyjąć od nas jakieś papiery itp., więc pewnie niech będzie chamska, albo nauczyciel, przecież on ma nauczyć, więc niech drze morde ile wlezie - co tam mało ważne. Pewnie najlepiej bądźmy chamscy dla siebie. pozabijajmy się ;)
Zawiało ironią - a pewnie, bo uważam, że każdy powinien zachować kulturę - jak również wcześniej pisano i właśnie, nie o bycie miłym mi chodzi tylko o tą kulturę. Wy też jesteście w pracy (o ile ktoś już tutaj pracuje) chamscy dla innych? Jak przyjdzie praktykant na przykład to od razu trzeba go utemperować i rozkazywać mu czy można trochę człowieczeństwa zachować. Aha i jak wcześniej pisałem - bo zaraz mi na pewno ktoś to zarzuci - nie zwalam winy za oblany pierwszy egzamin na egzamiantora - oczekuję tylko trochę kultury, bo ja ją zachować potrafię.
Luk@s
 
Posty: 13
Dołączył(a): wtorek 22 sierpnia 2006, 14:58

Postprzez Ad_aM » czwartek 24 sierpnia 2006, 21:44

Po pierwsze primo obsługa, nauczanie a egzamin to co innego! Po drugie... primo, nie trzeba być miłym aby być kulturalnym - wystarczy być neutralnym
Kat. B 21 IV 2006 -> Zdane za pierwszym podejściem :)
Kat. C -> może zrobię? :)

Daewoo Nexia :)
Ad_aM
 
Posty: 851
Dołączył(a): piątek 21 kwietnia 2006, 15:22
Lokalizacja: Łódź

Postprzez Regmen » czwartek 24 sierpnia 2006, 21:57

przesadzacie z tym chamstwem egzaminatorow. Ryknal?! A co mial zrobic, skoro jedziesz nie reagujac na polecenia. Mi tez wykrzykiwal komendy, i jakos nie puscilem kierownicy i nie wjechalem gdzies do rowu. Z egzaminatorem nie jedziesz do kosciola, tylko zdajesz egzamin. Byly kamery w samochodzie? Byly. Dlatego egzaminator tez nie moze sobie pozwalac, bo jesli faktycznie utrudnial ci jazde, mozesz dac odwolanie. To, ze wszysto jest takie formalne zawdzieczamy kamerom. Kaze ci co masz robic, to sie podporzadkowujesz. Na tym polega egzamin.
Rozpoczęcie kursu - 23.06.2006r.
Zakończenie kursu - 15.08.2006r.
Egzamin Kat. B - 19.08.2006r.
Teoria - bezbłędnie
Praktyka - Pozytywny (za pierwszym razem)
23.08.2006r. - trwa postępowanie administracyjne
29.08.2006r. - odbiór prawka :)
Regmen
 
Posty: 40
Dołączył(a): czwartek 24 sierpnia 2006, 09:30

Postprzez Gość » piątek 25 sierpnia 2006, 10:34

Ja miełem gorzej na kursie niz na egzaminie i to pewnie dało mi wiecej spokoju niz mozna by sobie wyobrazic.

Prawda jest ze ludzie nie potrafia sie zachowac w przypadku ze ktos idzie na egzamin i niewykonuje polecen to tak jak by ci matka kazała postrzatac a ty nic nie robisz.

w wiekszosci przypadków miejcie pretensje do siebie a nie do egzaminatorow ( bo to tez ludzie)
Gość
 

Poprzednia strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 52 gości