moje przemyslenia ...

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

moje przemyslenia ...

Postprzez browar19 » poniedziałek 27 marca 2006, 20:08

tak se mysle skoro na kursy ida ludzie bo to by sie nauczyc jezdzic a potem niezdaja po kilka razy a nawet kilkanascie to czyja to jest wina , przeciez kurs jest po to by nauczyc jezdzic a skoro ktos nie umie sie nauczyc jezdzic w 30 godzin to trza zmienic system szkolenia , moim zdaniem kazdy kto ukonczy kurs powinien umiec jezdzic na tyle by zdac egzamin bo to glupie wydaje sie 1200 zl na kurs i ciul egz zdac sie ne moze , ja zdalem za 2 rzem ale mialem duzo szczescia , a moj egz wygladal tak ze caly czas seidzialem na placu a jak jechalem na miasto to po kielbase albo perfumy ;/ po 3 razach niezdanych powinien nasz instruktor ponosic jakies koszty albo konsekwencje a nie my musimy wydawac setki zlotych a oni maja nas gleboko w d... zaplac ,skoncz a potem matw sie czy zdasz ;]
browar19
 
Posty: 41
Dołączył(a): poniedziałek 27 marca 2006, 18:05

Postprzez Vella » poniedziałek 27 marca 2006, 23:10

wiesz, każdy ma inne predyspozycje. Jednemu 30 godzin nie wystarczy by poznać podstawy a inny po 20 zdaje egzamin. Trudno winić instruktora jak ktoś jest kompletnym beztalenciem.


Ale muszę przyznac, ze nauka jazdy przypomina mi naukę języka obcego w szkole publicznej. Czasem trafi się dobry nauczyciel, ale zazwyczaj jest tak, że nauczyciel odbębnia program i uczeń niewiele korzysta a jesli naprawdę chce się nauczyć to musi poświęcić dodatkowy czas i pieniądze na lekcje doszkalające - czyli korepetycje.
A i tak nauczy się mówić dopiero wtedy jak zacznie języka uzywać, pojedzie do danego kraju na przykład.
Albo, analogicznie, jak już zacznie jeździć autem samodzielnie i nabierze doswiadczenia.
Coś być musi... coś być musi, do cholery, za zakrętem...
Avatar użytkownika
Vella
 
Posty: 585
Dołączył(a): środa 30 listopada 2005, 22:07
Lokalizacja: Warszawa - Lublin

Postprzez kasiek » poniedziałek 27 marca 2006, 23:34

Ja uważam, że od instruktora trzeba wymagać! Kiedy zaczynałam jazdy od razu dałam mu do zrozumienia, że będzie mieć wymagającą kursantkę (co mi potem powiedział :=) i dodał, że ludzie boją się, aby przypadkiem ktoś nie wjechał na rondo etc. :? ).
Na początku mówiłam: "To dziś najtrudniejsze skrzyżowania proszę :lol: " etc. I było git :lol:
U mnie dopiero po 15h jazda samochodem, przypominała jazdę autem :? Na początku było tragicznie, ale potem coraz lepiej :lol:

P.S
Raz babka, która jechała za nami nie wyhamowała i wjechała w tył Punciaka. Nocóż, był ślisko :D a i pieszych trezeba dać żyć.
Teraz mówię tak, ale naprawdę było hardcorowo. Na szczęscie nic się nie stało!
kasiek
 
Posty: 9
Dołączył(a): wtorek 21 lutego 2006, 14:28

Postprzez browar19 » wtorek 28 marca 2006, 08:39

dla mnie ten caly egzamin to tez bzdura wymagaja nie wiadomo czego . trafi sie typowy wredny egzaminator i wymaga od nas zachowania sie w taki sposob w ktroy nawet on sam nie jezdzi , a jak widzi ze nam zadobrze idzie to znajdzie jakas <&%#$@> i caly egzamin niezaliczony co z tego ze wykonalismy wsstkie zadania idealnie jak np przed koncem przyczepi sie do nas ze przy zmianie pasu nie zrobilismy 1 upewnienie sie w lusterku , 2 kierunkowskaz 3. wupenienie sie i zmiana pasu tylko np . 1 upewnienie sie w lusterku .2 kierunkowskaz i z jednoczesnym upewnieniem sie w lusterku i zmiana pasu , tak jak mial moj kolega poczym egzaminator zakonczyl mu egz i przesiadl sie i zmienial pasy w sposob 1 kierunkowskaz 2 zmiana pasu . ja znow mialem szczescie bo moj egzaminator powiedzial mi wyraznie zebym jezdzil tak jak bede jezdzil jak bede mial prwako czyli np nie na sile mialem jechac prawym pasem gdzie jest 300 dzior tylko uzywac innych pasow ruchu :) nie meczyl mie tez zaduzo po miescie tylko po 1 elemencjie w ktorym czasem byly zawarte po 3 i po 20 minutach bylo po egzaminie i jedyne ale bylo do tego ze wjechalem w kilka dzior :D wiec jak to sie mowi trza miesc najpierw szczescie a potem umiejetnosci ;) pzdr
browar19
 
Posty: 41
Dołączył(a): poniedziałek 27 marca 2006, 18:05

Postprzez Jaques » wtorek 28 marca 2006, 10:28

Ja też miałem w porządku egzaminatora . Po prostu trzeba na takiego trafić i zdać ;-) Mój egzaminator mógł mnie oblać za brak migacza przy wyjeździe z parkingu , ale jak sam powiedział nie ma takiego charakteru by oblewać za taki błąd , tym bardziej że nikt za mną nie jechał . Czasami egzaminatorzy doczepiają się wszystkiego co możliwe , a to za późno zjedziesz na drugi pas a to przy wymijaniu dziury nie wykorzystasz migacza , a to że wymusiłeś pierwszeństwo a to za długo czekasz na skrzyżowaniu . Ja powiem tak przecież wiadomo , że najważniejsze nie są przepisy a zdrowy rozsądek . Bez niego nawet przepisy nic nie dadzą . Ja już wolę kierowców którzy jeżdzą bezpiecznie i nie utruniają ruchu niż takich typowych kierowców któzy sztywno trzymają się przepisów , bo to wbrew pozorom często stwarza niebezpieczne sytuacje to raz , a dwa korki. Ja jak widzę Elkę lub samochód egzaminacyjny jak najszybciej próbuje go wyminąc ( nie żebym jeździł Bóg wie jak długo :P ) .

Pzdr.
Jaques
 
Posty: 22
Dołączył(a): czwartek 02 lutego 2006, 20:57
Lokalizacja: Bydgoszcz

Postprzez Matylda » wtorek 28 marca 2006, 14:44

Tak sobie czytam forum i wniosek nasuwa mi się tylko jeden: żeby zdać egzamin, w 80% potrzebny jest fart do egzaminatora.
Jeśli trafi się nam egzaminator "w porządku", to przymknie oko na drobne błędziki. Jeśli jednak trafimy na złosliwca, to "panie Boże, nie pomoże" i bez względu na umiejętności i tak uwali.
Natomiast co do kwestii: ile godzin kursant powinien wyjeździć, to uważam że zależy indywidualnie od osoby. Są tacy którzy opanuja szybko, inni wolniej, ale sa również tacy którzy nie mają "żyłki" do samochodu. I co z tego, że nauczą się obsługiwać auto, jeśli będą bali się jeździć. Znam kilka takich osób, zrobili prawo jazdy, ale do samochodu nie wsiądą za żadne skarby :lol: I po co to było?
Żyj tak, aby nikt nigdy przez Ciebie nie płakał !
Rozpoczęcie kursu: 22.08.2005
Egzamin 1 podejście: 23.11.2005 zaliczony pozytywnie
Prawo jazdy odebrane: 05.12.2005
Matylda
 
Posty: 313
Dołączył(a): niedziela 30 października 2005, 12:19
Lokalizacja: Tarnów

Postprzez browar19 » wtorek 28 marca 2006, 17:11

no zalezy to od predyspozycji ale kursy sa po to i ich czas jet tak ulozyny zeby jak najwiecej ludzi w ciagu 30 godzin opanowalo ta jazde a co komu po tym ze on wyda 1200 na kurs a potem zdaje po 10 razy i co jak zda za 11 to wcale nie datego ze lepiej jezdzi tylk odlatego ze mial szczescie bo jak ktos zdaje przez rok to w ciagu tego roku moze pojezdzil autem ze 10 godzin lacznie + czas na egzaminie
pozdrawiam
browar19
 
Posty: 41
Dołączył(a): poniedziałek 27 marca 2006, 18:05

Postprzez Sławek_18 » wtorek 28 marca 2006, 17:25

To ja tam mysle, aby wogole egzaminow nie bylo. No bo poco, jesli wszystko zalezy od fartu? Na drodze tez trzeba miec farta aby nie stuknac kogos, nie przejchac na czerwonym swietle, nie potracic czlowieka.
******************
Prawo Jazdy na C uzyskane: 20-10-04
Ilość egzaminów: sztuk 1
Prawo jazdy na B uzyskane: 08-02-02
Ilość egzaminów: sztuk 1
Prawo Jazdy na C-E uzyskane: 23.04.2008
Ilość egzaminów: sztuk 3
Avatar użytkownika
Sławek_18
 
Posty: 2817
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 15:51
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Vella » wtorek 28 marca 2006, 17:38

Sławek_18 napisał(a):To ja tam mysle, aby wogole egzaminow nie bylo. No bo poco, jesli wszystko zalezy od fartu? Na drodze tez trzeba miec farta aby nie stuknac kogos, nie przejchac na czerwonym swietle, nie potracic czlowieka.

ooo, słusznie, przecież to tylko fart jest, więc trzeba zrobić egzamin ze ...szczęscia.

Po prostu prawo jazdy trzeba będzie sobie wylosować :D :lol: :lol: :lol:
Coś być musi... coś być musi, do cholery, za zakrętem...
Avatar użytkownika
Vella
 
Posty: 585
Dołączył(a): środa 30 listopada 2005, 22:07
Lokalizacja: Warszawa - Lublin

.

Postprzez karma-zyn » wtorek 28 marca 2006, 17:52

stanowczo protestuje, nidy nie mailem szczescia do trafiania w grach losowych, niech losuja tych co maja oblac to moze na mnie nie trafi :lol:
--
2006.03.23 - Ostroleka - kat. B, poleglem na 'miescie'
2006.04.24 - Ostroleka - kat. B, znak C2 pozbawil mnie zludzen
2006.05.23 - Ostroleka - kat. B, wreszcie mnie docenili ;)
karma-zyn
 
Posty: 4
Dołączył(a): piątek 24 marca 2006, 01:56

Postprzez Mara » wtorek 28 marca 2006, 20:45

Nie no Sławek przesadziłeś trochę.

Rozumiem że to ironia była :wink:
Mara
 
Posty: 369
Dołączył(a): niedziela 15 lutego 2004, 01:38
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Bart0sz_ » wtorek 28 marca 2006, 21:43

a moje przemyslenia sa nastepujace !
Kurs ma przygotowac przyszlych kursantów na kierowców, co do instruktorow to jak mi nie odpowieada to go zmieniam, a co do egzaminu to ludzie sie nie stety nie umieja przyznac do swojej winy ! I najlepiej potem zrzucic wine na egzaminatora/instruktora.
Sorki ze tak jade, ale takie jest moje zdanie.
=+=+=+=+=+=+=+=+=+=+=+=+=+=+=+=+=
Pierwsze podejscie = DG 6.03.06 7:30 (teoria 0/18 P) (plac P) (miasto N)
Drugie podejscie = DG 5.04.06 8:30 (plac P) (miasto N)
Trzecie podejscie = DG 11.05.06 7:30 (plac P) (miasto N)
Bart0sz_
 
Posty: 23
Dołączył(a): piątek 02 grudnia 2005, 21:42
Lokalizacja: Sosnowiec

Postprzez karool1988 » wtorek 28 marca 2006, 21:48

Fart czy tez nie wiem ze jak dobrze sie jezdzi to sie nie obleje wiem o tym bo ja i moi dwaj kumple zdalismy za 1 razem (jezdzilismy wczesniej samochodami, i troche pojecia o jezdzie mielismy) a moja kolezanka ktora no powiedzmy nie potrafi jezdzic nie zdala i tez zwalala wine na egzaminatora. A jak komus nie wystarczy 30 godzin jazdy na kursie to niech sobie dokupi nastepne 30 a jak bedzie jeszcze malo to niech i 100 sobie kupi moze wtedy nauczy sie jezdzic. Jakby mozna bylo isc na egzamin bez kursu to juz dawno mialbym kategorie CE placac tylko za egzamin bo na kurs narazie mnie nie stac (2500zł, a starzy nie chcąmi hajsu dać :cry: pojde do woja to zrobie hehe)
24. 01. 2006 zdany egzamin za pierwszym razem:)
Ujeżdżał będę Nissana Primere 2.0TD :)
Odebrane 31.01.2006
Avatar użytkownika
karool1988
 
Posty: 215
Dołączył(a): poniedziałek 23 stycznia 2006, 23:45
Lokalizacja: Siedlce

Postprzez Mara » wtorek 28 marca 2006, 23:06

A moje przemyślenia są takie że jak ktoś uwielbia prowadzic samochód i chce jeździc to zda na pewno za pierwszym, no góra za drugim razem To taka jakby miłośc i umiejętności i chęc same z siebie. Człowiek się wtedy nie boi jazdy i myśli o jeździe bo go to rajcuje a nie o egzaminie i co egzaminator sobie pomyśli, to znaczy też myśli ale nie tak intensywnie.
A jak idzie na kurs a potem na egzamin jako na egzamin ( według poglądu: tak jak język obcy trzeba znac tak trzeba miec prawko) i zależy mu tylko na zdaniu egzaminu i posiadania prawka (bo np musi) a nie na samym fakcie opanowania jazdy i upewnienia się o swoich kwalifikacjach to 15 razy będzie zdawał chocby kupił jeszcze 100 godzin.

Czy ktoś rozumie o co mi chodzi bo jakoś nie potrafię tego napisac tak jak myślę.
Mara
 
Posty: 369
Dołączył(a): niedziela 15 lutego 2004, 01:38
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez poweredjj » środa 29 marca 2006, 08:15

Mara: Nie zgadzam sie z tym. Znam osoby ktore kochaja jezdzic i zdaly np. za 8 razem. Popatrz na ostatnie posty w "oblane" zeby sie przekonac jak to jest. Gdy egzaminator ma zly dzien i chce kogos "uwalic" - to nie ma sily zeby zdac.
11.03.2006 - moj szczesliwy dzien, 6 podejscie

:: forumowy specjalista ds. przypadkow beznadziejnych ::
Avatar użytkownika
poweredjj
 
Posty: 186
Dołączył(a): piątek 25 listopada 2005, 12:46
Lokalizacja: Gdańsk

Następna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 40 gości