Mój pierwszy wypadek

Tu możecie podzielić się uwagami lub wątpliwościami związanymi z poruszaniem się na drogach

Moderatorzy: dylek, ella, klebek

Postprzez mildphoenix » sobota 11 lutego 2006, 23:15

Teren zabudowany, godzina 21:00, ograniczenie do 50 km/h.
Tirowiec wyprzedzal mnie z predkoscią 70 km/h, z resztą to wynika z kontekstu tego zdania.

Zeby wyprzedzic mnie jadacego okolo 50 km/h musial byc do takiej predkosci rozpedzony, a przyjamniej do 60 km/h. Choć sądząc po tym jak mi śmignał przed nosem nie wiem czy bylo to tylko 70.
prawo jazdy kat. B, wydane 16.01.06
Avatar użytkownika
mildphoenix
 
Posty: 118
Dołączył(a): sobota 15 października 2005, 12:43
Lokalizacja: Bytom

Postprzez ella » sobota 11 lutego 2006, 23:16

njoy napisał(a):
mildphoenix napisał(a):... z przepisowych 50 km/h, do okolo 30-40 km/h ...

mildphoenix napisał(a):... Tak, troche trwa, przy predkosci np. 70 km/h ...

To ile w końcu tam wolno było jechać i dlaczego bez przyspieszania z 30 km/h zrobiło Ci się nagle 70 km/h ?

Njoy, Mildphoenix jechał 30 a tir przyśpieszył do 70, żeby wyprzedzić. Ja to tak zrozumiałam.
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez mildphoenix » sobota 11 lutego 2006, 23:20

Chyba mnie zle zrozumieliscie albo ja cos pokrecilem ;-)
Przez tory jechalem mniej wiecej 30-40 km/h...a pozniej na odcinku kilku - kilkunastu metrów przyspieszylem do okolo 40-50 km/h. Zakładam górną granice, bo bylo to dosc szybko...

Wszystko to predkosci orientacyjne, bynajmniej nie prowadze zapiskow ani nie mam tez zadnego rejestratora parametrow jazdy [a przydaloby sie zeby kazdy samochod mial cos takiego jak w samolotach - czarna skrzynka ] :)
prawo jazdy kat. B, wydane 16.01.06
Avatar użytkownika
mildphoenix
 
Posty: 118
Dołączył(a): sobota 15 października 2005, 12:43
Lokalizacja: Bytom

Postprzez njoy » sobota 11 lutego 2006, 23:32

ella napisał(a):
njoy napisał(a):
mildphoenix napisał(a):... z przepisowych 50 km/h, do okolo 30-40 km/h ...

mildphoenix napisał(a):... Tak, troche trwa, przy predkosci np. 70 km/h ...

To ile w końcu tam wolno było jechać i dlaczego bez przyspieszania z 30 km/h zrobiło Ci się nagle 70 km/h ?

Njoy, Mildphoenix jechał 30 a tir przyśpieszył do 70, żeby wyprzedzić. Ja to tak zrozumiałam.


Ja pasuje.
Tir jedzie za osobówką 30 km/h, później nagle przyspiesza do 70, to wszystko na odcinku kilkudziesięciu metrów. Mając różnicę prędkości powiedzmy 30 km/h wyprzedzanie tirem mającym 18 metrów długości trwa tak długo, że w nocy niespodziewanie wyjeżdza mu auto zza wzniesienia (nie widział snopa świateł?). Już nie wiem co o tym myśleć. Może ktoś inny to objaśni.
Być może gdy tir Cię wyprzedzał mrugnąłeś mu światłami, żeby go "skrzyczec" a to dla nich znak, że można się schować na swój pas.
njoy
 
Posty: 198
Dołączył(a): środa 08 czerwca 2005, 07:56

Postprzez mildphoenix » sobota 11 lutego 2006, 23:51

Nie chce mi sie juz tego pisac ...w sumie nie wazne, po fakcie. Chyba lepsza dziura w blotniku, urwane lusterko i zarysowany zderzak niz...zderzenie czolowe TIRa z osobowym... szczescie ze nikomu nic sie nie stalo...

Temat otworzylem po to by ludzie opisywali swoje wypadki a nie poddawali analizie :) ...U mnie byla Policja i zaprotokołowala tak jak to opisalem na forum.
prawo jazdy kat. B, wydane 16.01.06
Avatar użytkownika
mildphoenix
 
Posty: 118
Dołączył(a): sobota 15 października 2005, 12:43
Lokalizacja: Bytom

Postprzez Matylda » niedziela 12 lutego 2006, 10:58

Sorry, ze wtrącam sie do tej dyskusji, ale moim zdaniem w tej konkretnej kolizji Mildphoenixa, wina była wyłącznie po stronie kierowcy tira :!: Bez względu na prędkość z którą poruszali się obydwaj, a z opisu wynika, że żaden z nich nie jechał z zawrotną prędkościa. TIR wyprzedzał pod górkę i w ten sposób złamał przepis dotyczący bezpieczeństwa przy manewrze wyprzedzania. Owszem kolega Mildphoenix powinien był bardziej przyhamować widząc już Tira obok siebie i przewidując że zza górki moze coś wyjechać wtedy, gdy on będzie miał zasłonięte pole widzenia. Ale takich umiejętności nabywa się z praktyką i my początkujący kierowcy musimy po prostu doswiadczyć takich sytuacji, aby się nauczyć pewnych zachowań.
Cieszę się, ze nic strasznego się nie stało :)
Żyj tak, aby nikt nigdy przez Ciebie nie płakał !
Rozpoczęcie kursu: 22.08.2005
Egzamin 1 podejście: 23.11.2005 zaliczony pozytywnie
Prawo jazdy odebrane: 05.12.2005
Matylda
 
Posty: 313
Dołączył(a): niedziela 30 października 2005, 12:19
Lokalizacja: Tarnów

Dziś.

Postprzez Vella » sobota 18 lutego 2006, 14:53

Jeszcze nie mam prawka a już "zaliczyłam" wypadek siedząc za kółkiem.
Oczywiście w eLce.

Skręcałam w prawo, z prawego pasa, na światłach, jechalismy wolniutko bo dopiero ruszyliśmy, przyhamowałam jeszcze przed przejściem dla pieszych i bum, coś łupnęło i szarpnęło.
Oczywiście nie skojarzyłam co się stało, myślałam, że szarpnęłam wciskając nie to co trzeba, silnik zgasł albo coś w tym stylu.
Dwie szalenie miłe panie (czytaj: dwa wredne jazgotliwe stare babska) wyskoczyły z pretensjami.
Ich zarzuty: "bo cykamy (kierunkowskaz) to myslały, że przejedziemy". To "myślały" powtórzyły wielokrotnie - w formie najpoważniejszego argumentu ...przeciwko nam. Nawet padło zdanie "pan jest winny bo ja myslałam" :roll:
Obowiązek zachowania właściwego odstępu jakoś umknął ich uwadze.

Wprawdzie nie musiałam hamować, światło zielone dla pieszych ale i dla nas, piesi się kręcili ale była wysepka czyli nie wymusiłabym pierwszeństwa jednak przejeżdżając - jednym słowem mogłam przejechać. Ale przyhamowałam i jak stwierdził instruktor, miałam prawo. Nie było to gwałtowne hamowanie, jechaliśmy z prędkością jakieś 5 km/h, chwilę wcześniej przy ruszaniu (zmiana świateł przed zakretem) zgasł mi silnik.
Panie usiłowały się awanturować, instruktor uspokajał, wskazywał, że to samochód nauki jazdy. Panie zagroziły policją, ale jak ochoczo wyciągnęłam telefon, żeby zadzwonić panie nagle zmiękły i sytuacja zakończyła się ugodą.

Szkody nie były duże, u nas stłuczone światło (popękany ten czerwony plastik z obudowy) i zarysowany zderzak, u pań troszkę więcej, wgnieciona jakaś blaszana siatka z przodu, nie przygladałam sie dokładnie.


Niby nic wielkiego się nie stało, ale to był naprawdę mój pierwszy wypadek. Chociaż gdybym popełniła błąd to instruktor by za niego odpowiadał.
Troszkę się zdenerwowałam, głownie postawą tych pań. Gdy odjeżdżałam noga latała mi na sprzęgle jak nigdy (nawet na egzaminie). Powiedziałam o tym instruktorowi, stwierdził, że jemu też noga lata ;)





Tak się zastanawiam, jakaś przygodna kobieta radziła nam jednak wezwać policję, "bo zapiszą sobie nasze numery i potem zgłoszą, że to my spowodowaliśmy wypadek i ucieklismy".
Tak na wszelki wypadek zapisałam numery tamtego wozu. I zostawilam instruktorowi swoje namiary, jakby sprawa miała jeszcze wypłynąć.
Oświadczenia nie spisywaliśmy, rozliczenie było gotówkowe.
Coś być musi... coś być musi, do cholery, za zakrętem...
Avatar użytkownika
Vella
 
Posty: 585
Dołączył(a): środa 30 listopada 2005, 22:07
Lokalizacja: Warszawa - Lublin

Postprzez jang » niedziela 19 lutego 2006, 00:36

Pozwolę sobie na moje trzy grosze. W opisywanej historii z wyprzedzaniem za przejazdem kolejowym nikt chyba z czytających nie będzie w stanie jednoznacznie okreslic o winnym tego zdarzenia. Każda ze stron zawsze daną sytuację bedzie starła sie przedstawić w sposób dla siebie korzystny. Mamy opis sytuacji przedstawiony jedynie przez poszkodowanego. Nie mamy tutaj podanej wersji np kierowcy zestawu, która być może dana sytuacje ukazała by z nieco innej strony.
jang
 
Posty: 32
Dołączył(a): czwartek 09 lutego 2006, 21:29

Postprzez ella » niedziela 19 lutego 2006, 00:54

jang napisał(a):......nikt chyba z czytających nie będzie w stanie jednoznacznie okreslic o winnym tego zdarzenia. Każda ze stron zawsze daną sytuację bedzie starła sie przedstawić w sposób dla siebie korzystny.

Autor chyba wcale nie miał takiego zamiaru, żeby forumowicze ocenili kto jest winien. To jest dość trudne z przyczyn, które podałeś.
Zamiarem autora było:
mildphoenix napisał(a):..... ale napisze swoją relacje probujac zapoczatkowac nowy temat w ktorym kazdy moglby napisac cos o swoim pierwszym wypadku
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez jang » niedziela 19 lutego 2006, 01:43

ella napisał(a):Autor chyba wcale nie miał takiego zamiaru, żeby forumowicze ocenili kto jest winien.

Tak, masz rację. Jednak czytając kolejne wypowiedzi daje sie zauważyć pewnego rodzaju za i przeciw.
Stąd też moja poprzednia wypowiedź
jang
 
Posty: 32
Dołączył(a): czwartek 09 lutego 2006, 21:29

Postprzez Cubaza » środa 22 lutego 2006, 14:11

no to teraz ja opowiem wypadek, który się zdarzył nie tak dawno bo dwa dni temu mojemu przyjacielowi. Wracał sobie spokojnie wraz z dziewczyną i jego ciocią od swojej babci około godziny 7:20. Wyjechał spokojnie na drogę i jadąc mijał kolejne zakręty(Jechał przepisowo). Nagle za jednym z nich wypadł mu samochód z naprzeciwka jadący jego pasem. Ułamek sekundy przemyślenie sytuacji i niestety ale zderzyli się czołowo(Auto mojego kolegi do kasacji). po tym jak zadzwonili po policję karetkę i straż okazało się, że kierowca usnął za kierownicą. Jednak nie próbował nawet się jakoś tłumaczyć. Zaczął krzyczeć na mojego kumpla, że jakby on pracował cała noc to też by zasnął. Na szczęście obyło się bez tragedii i bez ofiar. Samochód był prawie nowy bo miał dwa lata niecałe. W warsztacie mu powiedzieli, że cud, że nikt nie zginął i że z tego wypadku nikt żywy nie powinien wyjść
Cubaza
 
Posty: 237
Dołączył(a): czwartek 15 lipca 2004, 13:35
Lokalizacja: Tarnów

Postprzez Chevy » piątek 28 kwietnia 2006, 00:00

a moja pierwsza stluczka zdarzyla mi sie po 5 latach odkad ma prawko ....

z mojej winy i przyznaje sie do tego (jak narazie widze tylko posty ze ktos wjechal na was, tak jak by spowodowanie kolizji bylo czyms wielkim i wstydliwym, nikt nie jest nieomylny i kazdy popelnia bledy)

a bylo o tak ....

konczac prace (kierowca) mialem ok 1km do biura, zagapilem sie i walnalem w seata ibize no i to on byl mojim hamulcem :) bo gdy obrocilem glowe to calowalem juz IBIZE po tylku. Szczescie w nieszczesciu bylo takie ze jechalem wyjatkowo samochodem osobowym (Punto) i szkody nie byly tak powazne bo oba samochody byly tylko lekko pogniecione), gdybym prowadzil wtedy IVCO szkoda z IBIZY byly by duzo powazniejsze, dobrze ze jechalem wolno, chociarz gdy sie jedzie szybciej czlowiek jest bardziej skupiony i skoncentrowany nie ma mowy o rozgladaniu czy innych myslach. Tak jest przynajmniej w mojim przypadku.

pozdrawiam
Chevy
 
Posty: 5
Dołączył(a): piątek 07 kwietnia 2006, 10:59

Postprzez jimorrison » piątek 28 kwietnia 2006, 10:23

no to dobrze ze nikt nie ucierpial, tylko blacharze beda mieli zajecie ;)
pozdr.
jimorrison

prawo jazdy kat.B, 1 podejście
teoretyczny 1.07.2005=>zdany, praktyczny 21.07.2005=>zdany, odebrane 4.08.2005

Był: FSO Caro 2.0 DOHC, FSO Atu 1.6 OHV, FSO Caro 1.4 DOHC
Jest: FSO Caro 1.6 DOHC
Avatar użytkownika
jimorrison
 
Posty: 983
Dołączył(a): wtorek 03 maja 2005, 17:17
Lokalizacja: prohibicja

Postprzez cappricio » środa 28 czerwca 2006, 21:56

nie mój, ale znajomego.
tak w wiekszym skrócie:
sprowadził sobie jakies auto z niemiec, napił sie wódy, wsiadł za kierownice z kumplem, docisnął sobie ten pedał gazu ile wlezie i wpadł na słup. słup sie na pół złamał. znajomy uciekł z miejsca wypadku, kumpel sie tylko zaklinował, bo auto całe skasowane, żadnych ofiar, auto do kasacji.
wiecie jaka kara?
300zł mandat i 6 punktów karnych.
a dlaczego nie zabrali mu prawka za jazde po pijaku? :| chociaż na rok. MUSIAŁBY sie postarać, zeby je odzyskac, musiałby. a tak to wyjechał sobie do anglii, zarobi kase, sprowadzi sobie auto z niemiec, napije sie i znowu wsiądzie za kierownice. moze następnym razem zabije siebie albo kumpla :|
mandat zapłacą rodzice, a punkty wygasną za rok.
co za świat... a mi straż miejska mandatami grozi jak trzymam nogi z butami na ławce... eh.
Avatar użytkownika
cappricio
 
Posty: 788
Dołączył(a): sobota 20 sierpnia 2005, 16:27
Lokalizacja: Łódź

Postprzez Sławek_18 » środa 28 czerwca 2006, 22:52

zdejmij buty, nie beda sie czepiac. Jakby co to daj im stopy do poniuchania i niech spadaja na palmy banany prostowac :x

a ja myslalem, ze bede miec czyste konto przez rok a tu na zakopiance mnie capneli na zakrecie/ograniczenie do 50/ jechalem 100km/h 200zl 6 pkt.
Nic tylko jezdzic dalej. :wink:
******************
Prawo Jazdy na C uzyskane: 20-10-04
Ilość egzaminów: sztuk 1
Prawo jazdy na B uzyskane: 08-02-02
Ilość egzaminów: sztuk 1
Prawo Jazdy na C-E uzyskane: 23.04.2008
Ilość egzaminów: sztuk 3
Avatar użytkownika
Sławek_18
 
Posty: 2817
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 15:51
Lokalizacja: Kraków

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Sytuacje na drodze

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 18 gości