IMHO nie tylko placyk jest problemem w szkoleniu, ale zaczne od niego...
Chyba nie najgorszym pomysłem byłoby uczenie i egzaminowanie później nauki parkowania, ale w zmienionej postaci - placyk to symulacja parkingu w którym są normalnej (minimalnej ustalonej przepisami budowlanymi) wielkości miejsca parkingowe z makietami(atrapami do przeduskutowania) samochodów aby nie uczyć się na pachołkach tylko na normalnych samochodach (chyba nie byłby to taki duży koszt postawić samą karesorię jako atrape). To tyle co do placyku.
Jeśli chodzi o miasto to... hmmm nie da się tego zmienić ale jest tak, że instrukotorzy jeżdżą po trasach (najczęściej), po których później odbywa się egzamin. Więc to też nieraz jest tylko powtórzenie co na jakim skrzyżowaniu i jak itp. (na zasadzie sposobu na pachołki). Kierowca musi umieć znaleźć się na każdej drodze a nie na paru kilometrach, które ma(powinien mieć :wink: ) w małym palcu
To tylko moja subiektywna opinia, więc proszę mnie za mocno nie zjechać :wink: