przez abrover » poniedziałek 23 stycznia 2006, 15:10
Do egzaminatora nie mialem nic prawie. Włączyłęm światła na jego oczach po ruszeniu ale olał to. Natomiast powiedział raz że mam włączyć alarmowe. Ja nei wiedziałem o co mu chodziło i skojarzyłem że światłą alrmowe, czyli światła którymi można kogoś zaalarmowac tak jak klaksonem więc mignąłem długimi. Na to koleś: nooo, chłopie, chłopie. Na to ja skojarzyłęm i włączyłem awaryjne. W takim stresie mógł użyć normalnego określenia, bo przecież alarmować można długimi. Ale nic nie zrobił.
Ja nowy łuk nawet w OSK (ostatnia godzina) robiłęm na lajcie, nowy czy stary, w OSK czułem się jak master, bo robiłem wszystko bez problemu.
Teraz dokładnie wiem jak podejść do egzaminu
To jest trudne ale da sie zrobić: po prostu traktować to jako zadanie do wykonania i starac sie zrobić to profesjonalnie czyli przemyśleć wsyzstko, zaplanować i dokłądnie skupić się. Myślę że za drugim razem zdam, łuk zrobie na 100% bo bym go zrobił, bo ja kompletnie zapomniałem sie gapić w lusterka bo koleś przed examem powiedział coś o tylnej szybie i zamiast pokazać mu tylko że patrze w tylną szybę i oczywiście patrzec też na lusterka to ja patrzałem tylko przez szyby i jeszcze myślałem e sie zmieszcze.
A ja sie dziwiłem jak widziałem że jakiś koleś sobie powoli jezdzie centralnie na słupek nieświadomie i go przewraca.
Chciałbym tylko ostrzec osoby które na kursach są dobrzy - egzamin nie sprawdzi co umiecie, egzamin sprawdzi czy potraficie sie opanować i pomimo stresu pamiętać o wszystkim i umieć sie skoncentrować.
Pierwsza reakcja na oblany egzam to był dla mnie szok, bo nikt by nie powiedział zę JA moge oblać. A jednak, coś mnie chwyciło za gardło i przez 3 godziny byłem załamany i zrezygnowany i nawet nie chciało mi sie bawić w następny egzamin.
Teraz wziąłem sie do kupy i po prostu wiem że mam to zdać i przede wszystkim MYŚLEĆ.
pozdro