Blacksmith napisał(a):...I kolega żyje i nie narzeka...
z tym, że nasz kolega żyje to się zgodzę.
ale z tym, że nie narzeka to już nie.
przecież z jego postów wynika, że co drugi kierowca chce go zabić z premedytacją.
kiedyś napisał, że większość kierowców to patologiczni zabójcy, jak mnie pamięć nie myli.
nie ma posta w którym by nie narzekał na kierowców, więc moim zdaniem mocno się mylisz.
co do roweru.
ostatnio jeżdżę rowerem elektrycznym, ma on parę wad w stosunku do mojego zwykłego roweru.
1. małe koła, choć jak na składaka nie tak małe 24', w zwykłym 28', tego składaka kupiłem z przeznaczeniem do kampera.
2. brak zawieszenia, w zwykłym rowerze mam przód i tył amortyzowany z racji tej, że w większości jeżdżę po drogach dla rowerów z kostki.
3. tylny napęd, który jest wielką wadą przy pchaniu roweru pod wzniesienie. każdy elektryk ma taką funkcję, że gdy prowadzisz rower pod górę masz w manetce lub przycisku włączenie wspomagania.
przy tylnym napędzie powoduje to, że tylne koło obraca się, ale korba z pedałami już nie i w 80% spada łańcuch.
jednak ma jedną wielką zaletę - ma wspomaganie.
nie jestem rowerzystą z powołania, każda przejażdżka rowerowa służy czemuś.
najczęściej jeżdżę na siatkówkę, około 4 razy w tygodniu, czasem coś załatwić na mieście.
przyjeżdżam na trening wypoczęty, ale już rozruszany, a gdy wracam zmęczony, nie wymaga to wysiłku.
ponieważ we Wrocławiu najwygodniej/bezpieczniej jest jeździć wzdłuż Odry po wałach jest sporo podjazdów i rower elektryczny daje komfort.
nawet jak zapomnisz zmienić przełożenie elektryczny napęd na tyle wspomoże, że bez problemu wjedziesz, na takie wzniesienia jakie są na mojej drodze.
gdy tego lata byliśmy na Litwie, Łotwie i Estonii, gdzie do sklepu na zakupy było czasem 15 km, nie stanowiło to żadnego problemu nawet dla mojej żony.
po roku jeżdżenia elektrykiem wsiadłem na mój zwykły rower i nigdy więcej.
następny elektryk będzie już na dużych kołach, z amortyzacją i napędem w korbie.