Cyryl8 napisał(a):może inny przykład:
gość pobazgrał coś na kamienicy na wrocławskim rynku i dostaje jakiś mandat, a ja chciałbym aby zapłacił za usuwanie szkód jakie uczynił.
nie będę wyszczególniał, ale wszelkie prace jakie dokonuje się na zabytkach ze względu na nadzór konserwatora zbytków koszty idą dwukrotnie w górę.
podsumowując, gość robi szkody na 100 - 200 tyś zł, a dostaje mandat na 200-1000zł. dlaczego my jako podatnicy mamy do tego dopłacać?
wracając do tematu:
powiedzmy, że na skutek tej działalności poszkodowanych było 10 osób, 5 z nich uszkodziło rowery (niewielka suma), ale 5 z nich ucierpiało na zdrowiu.
jeżeli podliczymy koszty leczenia, kwoty które te osoby zarobiłby gdyby nie kontuzje spowodowane tym działaniem, wyjdą już poważne sumy.
gdybyś to Ty był sprawcą co wybrałbyś:
10 - 20 batów, czy 200 - 300 tyś do zapłaty?
Ja tam uważam, że za celowe i powtarzające się dewastacje powinna być kara więzienia (lub areszt domowy) połączona z obowiązkową pracą na rzecz społeczeństwa (lub kopanie rowów, albo kamieniołomy) za minimalną stawkę. Siedzi aż spłaci wyrządzone szkody. Oczywiście w międzyczasie opłaca też koszty swojego utrzymania.
Często nowe stacje PKP mają połowę szyb rozwalonych. Może sama taka szyba jakoś mega droga nie jest, ale sądzę, że jakby patus który ją rozwalił musiał pomachać 3 miesiące łopatą żeby ją spłacić z minimalnej, to następnym razem moczył by się na sam dźwięk tłuczonego szkła...
BTW. Co do zdjęcia z kratką... to raczej nie jest u nas (inne znaczki roweru). I u nas stosuje się prostokątne odpływy, między innymi z tego powodu
