Zależy czy sądowi i policji będzie się chciało wnikać.
Startując z S-2 (po zatrzymaniu się) ustępujesz pierwszeństwa wszystkim.
Do kolizji dochodzi już później, po tym jak już ustąpiłeś tym, co musiałeś (lub wydawało Ci się że wszystkim).
Z jednej strony mogłeś się nie spodziewać że gość będzie tam zawracał, z drugiej strony nie wiesz, czy przez noc nie zmieniła się organizacja ruchu (bo np. na poprzednim skrzyżowaniu jest remont, więc tu dali tu zawrotkę). Ty jego znaków nie widzisz, ani jego sygnalizacji.
Moim zdaniem, powinieneś więc jechać w taki sposób, jakby zawracanie tam było dopuszczalne i spodziewać się zawracających (a w zasadzie dopuszczać, że tacy się trafią, zwłaszcza że jest to nagminne zachowanie kierowców).
Na pewno dostałby mandat za zawracanie w niedozwolonym miejscu.
Co do kolizji, winny jest ten, który mógł zareagować, ale tego nie zrobił, a nie ten, który złamał więcej przepisów.
Wszystko więc zależałoby od dokładnych okoliczności, kto kiedy ruszył, ile miał czasu na reakcję i jak się zachował.
Ruszałeś spod świateł, zaraz był przejazd rowerowy, więc raczej nie powinniście mieć prędkości uniemożliwiających zatrzymanie się.
(BTW. Fajne te drogi rowerowe. A jak pojedziesz jezdnią, to Cię strąbią i rozjadą, bo gdzie się pchasz debilu z tym rowerem... )