Witam,
mieszkam w Peru i tutaj przydarzyła mi się pewna sytuacja, co do której chciałbym się poradzić. Sprawa jest już nieaktualna, stanęło na ugodzie, ale jestem ciekawy, jak takie zdarzenie byłaby ocenione w Polsce.
Bylo tak. Duża betoniarka zjeżdża z trasy i zatrzymuje się na poboczu przed biurem firmy. Kierowca wychodzi z auta i znika w biurze. Minutę później pojawiam się ja, zjeżdzam z trasy i ustawiam motor na poboczu, ok. 1,5 metra przed ciężarówką, po jej prawej stronie. Wchodzę do sklepu, coś kupić. W tym czesie kierowca ciężarówki wychodzi z biura, otwiera kabinę, zapala i rusza, skręcając koła, aby wyjechać na szosę. Nagle coś blokuje mu przejazd, a przechodnie na migi starają się coś zakomunikować. To coś, to mój motor, leżący pod kołem ciężarówki...
Później, nerwowy dzień spędzony na komisariacie. Kierowca się tłumaczy, że ma martwe pole w tym miejscu (nie widzi, co tam jest), ja z kolei, że nie mam obowiązku wiedzieć o jego martwym polu i że on - wiedząc o nim - musi się upewnić, że ma wolne pole do jazdy. Policjanci, z którymi juz skontaktowała się firma kierowcy i zapewne coś im obiecała, starają się znaleźć przepisy przeciwko mnie, że nie powinienem był zaparkować w tym miejscu. Ja trzymam się swojej agumentacji: "A co by było, gdyby tam bawiły się dzieci..." W końcu musiałem poprosić o intewencję naszego znajomego adwokata. Po całym dniu nerwówki, podczas gdy policjanci wyraznie byli po stronie kierowcy ciężarówki, biorąc pod uwagę czas stracony na proces, dodatkowe koszty i specyfikę Peru (prawo bardzo "elestyczne", inklinujące w kierunku pieniędzy) godzę się na rozwiązanie polubowne: kierowca z własnej kieszeni wypłaca mi większą część kosztów naprawy.
Mam nadzieję, że od tej pory kierowca ciężarówki będzie brał na serio to, czego uczyli go na kursie prawa jazdy na ciężarówki. Ja z kolei też zacznę brać pod uwagę martwe pole ciężarówek. Jakoś nie przypominam sobie, żebym miał ten temat na moim prawie jazdy w Polsce, a miałem kurs i na samochód i na motor... W Peru też zdałem egzamin na motor i zdecydowanie nie było o tym mowy... Wyobrażam sobie, że fakt, iż nie ma tego na kursie prawa jazdy może być podstawą do obrony i dochodzenia odszkodowania, ale przeciez nie o to chodzi...
Najwyraźniej jest to pole martwe nie tylko ciężarówek, ale prawa drogowego...
Sprawdziłem w Internecie i widzę, że w Europie to jest też gorący temat i dość niejednoznaczny prawnie. Ciągle większość ciężarówek nie jest wyposażona w kamery, odsłaniające martwe pola, a jest sporo fatalnych w skutkach wypadków.
Co myślicie o moim przypadku i jak wglądałoby jego prowadzenie w Polsce? Wątek korupcji policji chciałbym pominąć, a skupić się na stronie prawnej. Mi się wydaje, że miałem 100% racji, bo kierowca ciężarówki przed ruszeniem powinien był się upewnić, że ma wolną drogę. Czy fakt, że byłem zaparkowany w jego polu martwym może wpłynąć na inną ocenę tego, co się zdarzyło?
Zdjęcie ze zdarzenia: https://mega.nz/#!qg9TxADT!fdGLtr7fpLQS ... 7E5D-ZY3pA