Przepisy, co prawda, nie precyzują kiedy (w jakiej odległości) należy zjechać na prawy pas ruchu po wyprzedzeniu, ale jest nakaz upewnienia się przed rozpoczęciem manewru, czy:
Art. 24.1.1. ma odpowiednią widoczność i dostateczne miejsce do wyprzedzania bez utrudnienia komukolwiek ruchu;
.
Z takiego zapisu można wnioskować, że na pas prawy należy powrócić tak, aby nie utrudnić ruchu wyprzedzanemu.
Gdyby nie nagłe zdarzenie (sarna), pewnie nie miałoby to wpływu na bezpieczeństwo, ale z drugiej strony, wyprzedzający powinien brać pod uwagę i taką sytuację. Gdyby nie spieszył się z powrotem na prawy, to w razie nagłego hamowania oba pojazdy znajdowałyby się na sąsiednich pasach i najechanie na tył wyprzedzającego, nie miałoby miejsca.
Jeśli całe zdarzenie byłoby zarejestrowane przez wyprzedzanego, wątpliwości o winie wyprzedzającego, raczej nie powinno być. Gorzej, gdyby nie było żadnego świadka. Wtedy jest słowo przeciw słowu i dylemat, kto zawinił?

===
Dla sądu nie, ale często policja, na miejscu zdarzenia, ogląda nagranie i na jego podstawie ustala winowajcę i jeśli sprawa kończy się mandatem (zgoda winnego), koniec pieśni.