sankila napisał(a):Wynikałoby, gdyby w def. skrzyżowania napisano: "nie tworzą skrzyżowania drogi niepubliczne " - krótko i zwięźle.
Może trochę historii. Do 03.09.2010 połączenie drogi publicznej twardej z drogą wewnętrzną (jeszcze wtedy nie zdefiniowanej w ustawie, choć wyrażonej znakiem D-46/47) stanowiło skrzyżowanie zgodnie z definicją w wersji źródłowej, tj. Dz.U. 1997 nr 98 poz. 602:
"10) skrzyżowanie - przecięcie się w jednym poziomie dróg mających jezdnię, ich połączenie lub rozwidlenie, łącznie z powierzchniami utworzonymi przez takie przecięcia, połączenia lub rozwidlenia; określenie to nie dotyczy przecięcia, połączenia lub rozwidlenia drogi twardej z drogą gruntową lub stanowiącą dojazd do obiektu znajdującego się przy drodze;"
Jakoś ludziom to nie przeszkadzało i słusznie, bo na skrzyżowaniu następowało włączanie się do ruchu (nie powinno to i dziś nikogo dziwić). Bardziej przeszkadzało to drogowcom, którzy musieli liczyć się z faktem odwoływania znaków zakazu na każdym tej urody skrzyżowaniu. Jakoś wtedy nikt nie wymyślał(!), że przepisy dotyczą dróg publicznych tłumacząc że "tam skrzyżowania nie ma". Zmiany, które weszły w życie 4 września 2010, definitywnie potwierdzają, że mam rację (o ile ustawodawca miał rację - ale musimy zakładać że MIAŁ).
Tak więc Twój wpis "wynikałoby, gdyby w def. skrzyżowania napisano...." jest co najmniej śmieszny, bez urazy. Ustawodawca nie musiał pisać zdania "nie tworzą skrzyżowania drogi niepubliczne", bo to wynika z poczynionej zmiany w art. 2 pkt 10, drogą nowelizacji z
Dz.U. 2010 nr 152 poz. 1018. Gdyby ustawodawcy chodziło o definitywne wyłączenie spod def. skrzyżowania przecięcia dróg wewnętrznych, to fraza nowelizująca definicję powinna brzmieć: "
lub z drogą wewnętrzną oraz drogi publicznej z drogą wewnętrzną", czyli dodatkowe 41 znaków. Jednak tego nie uczyniono, toteż
dura lex, sed lex.
sankila napisał(a):Ale tego nie napisano, a drogi są, jezdnie mają
Nie rozmawiamy tu o warunku występowania jezdni.
sankila napisał(a):a wyłączone spod definicji pozostają jedynie wymienione w niej kombinacje dróg.
Przecież te kombinacje już cytowałem, rozkładałem na czynniki pierwsze i nawet z kolorystycznym akcentem(!).
sankila napisał(a):LeszkoII napisał(a):Jeżeli jakiś pieszy przechodzi przez jezdnię drogi publicznej w miejscu, w którym przecina się ona z drogą wewnętrzną (i brak skrzyżowania), to włączający się do ruchu z tej drogi wewnętrznej ustępują pieszemu pierwszeństwa na podstawie art. 17. 2.
Ale tu nie ma przecięcia drogi publicznej z wewnętrzną, tylko skrzyżowanie dwóch dróg niepublicznych w strefie ruchu
Podałem kontrę do twoich wywodów. Jeżeli nie łapiesz kontekstu mojego wcześniejszego wpisu, to nie trudź się odpowiadając cokolwiek byleby...]
sankila napisał(a): A o tym, że przecięcie dwóch dróg jest skrzyżowaniem, uczą się małe dzieci w przedszkolu.
To nie jest temat dla szymonów. Chyba tylko dylek i ty trzymacie fason (nie wliczając neutralnych).
sankila napisał(a):Tak przy okazji - popraw mnie, jeśli się mylę, ale czy znaku "strefa ruchu" nie wprowadzono po to, żeby na drogach wewnętrznych obowiązywały PRD?
Tak, dokładnie po to. Drogi wewnętrzne zaczęły być coraz to bardziej oblegane i przepisy dotyczące zapewnienia bezpieczeństwa uczestnikom ruchu drogowego okazały się być niewystarczające dla zaspokojenia takich potrzeb jak porządek ruchu, płynność ruchu, ochrona środowiska a także względy kosztowe ustawiania/malowania znaków drogowych czy umieszczania urządzeń b.r.d.
Twoje powoływanie się na art. 1 ustawy nie ma związku z użytymi w tej ustawie definicjami. Innymi słowy kierujący, który wjeżdża na drogę wewnętrzną nie może zapomnieć, co to droga wewnętrzna, jezdnia, pasa ruchu, pieszy itd. Natomiast przepisy, w których te definicję są zawarte, obowiązują lub nie obowiązują - co zależy od sytuacji i miejsca.
sankila napisał(a):Jak dotąd nie udowodniłeś, że moje informacje SĄ nieprawdziwe.
Stoją w sprzeczności z definicją skrzyżowania i dlatego należy je odrzucić. Reszta wynika z tego, co napisałem wyżej.
sankila napisał(a):Pieszy ma biegać dookoła każdego skrzyżowania i oglądać znaki, żeby sprawdzić, czy nadjeżdżające auto będzie przejeżdżać przez skrzyżowanie, czy też będzie włączać się do ruchu na nieskrzyżowaniu? Bardzo sensowne!
W prawie funkcjonuje pojęcie stanu faktycznego, który ustala się w pierwszej kolejności. Jeszcze raz napiszę, że ankieta ma na celu dociekanie podstaw stanu faktycznego w teorii. Dla jednego płacenie podatków to debilizm, dla innego forma patriotyzmu

Nie doszukuj się sensu na siłę, bo to zakrawa o wyższość prawa zwyczajowego, subiektywnie-moralnego nad prawem stanowionym. Wspominałem przecież o liczbie zabitych na PdP, na którym wydawałoby się że pieszy ma pierwszeństwo. A w ankiecie ja udzielam pierwszeństwa pieszemu, nie rozjeżdżam go jak mi wcześniej niepoprawnie sugerowałaś.
sankila napisał(a): lepiej pomyśl o konsekwencjach wymyślonego przez Ciebie sajgonu z przepisami.
Piesi i tak mają sporą dawkę nieufności do nadjeżdżających pojazdów - instynkt.
sankila napisał(a):Skoro w strefie ruchu kierowca ma się włączać do ruchu na każdym "nieskrzyżowaniu" - to na każdym osiedlowym przecięciu dróg mamy cztery stojące autka, których kierowcy muszą ustąpić wszystkim!
Wtedy art. 17. 2. nie rozwiązuje kwestii pierwszeństwa i należy powołać się na art. 25. 3. a jeżeli dojdzie do "znanego pata", to decyduje zdrowy rozsądek na podstawie art. 3.
================================
Tak wyglądają ujęte zbiorczo prace nad minioną nowelizacją def. skrzyżowania:
http://orka.sejm.gov.pl/proc6.nsf/opisy/2816.htmNotabene od 1984 do 2010 definicja skrzyżowania w praktyce była taka sama.