na wstępie chciałbym przeprosić jeżeli był już taki temat. Szukałem ale niestety nie znalazłem. Prosiłbym o wyrozumienie oraz o udzielenie wstępnej pomocy.
Opis sytuacji. Moje auto stało niedaleko od garażu. Chciałem podjechać nim pod garaż, więc wsiadłem, odpaliłem, światła zapaliłem i zaczynałem cofać pod garaż w tym momencie sąsiad, podjechał swoim samochodem i zajechał za mój tył, na tyle, że nie byłem wstanie już zatrzymać auta i delikatnie go otarłem. Jechałem na pół sprzęgle, więc prędkość nie znikoma. Na moim aucie nie ma żadnego śladu. Na aucie sąsiada jest parę rys i delikatnie wgniecione drzwi. Załęcze ilustrację z zdarzenia. Drugie zdjęcie przedstawia szkodę u sąsiada, na moim aucie żadnego śladu. Policji nie wezwaliśmy, mamy się dopiero dogadać. Mam dwóch świadków, którzy potwierdzają moją wersję wydarzenia.
Czyja jest to wina, sąsiad upiera się, że moja. Jednak ja i świadkowie twierdzą, że to jego wina. Co teraz najlepiej byłoby zrobić? Sąsiad chce 3tysiące złoty za naprawę auta do ręki. Jednak ja się upieram na pokrycie szkód z ubezpieczenia, nigdy wcześniej nie miałem żadnej kolizji, więc straciłbym 10% z zniżek.

