W noc sylwestrową policja odebrała mi prawo jazdy za to że mają przepuszczenia, że niby 10 minut temu kierowałem pojazdem pod wpływem alkoholu, który był zaparkowany przy chodniku. Sytuacja wyglądała tak, że ja stałem na chodniku jakieś 10 - 15 metrów od tego samochodu i rozmawiałem z koleżankami, nadeszła nagle jakaś para zakochanych po drugiej stronie chodnika zataczająca się, byli pjani i ona i on, nadjechał radiowóz i ta para zatrzymała go i powiedziała że ja jakieś 10 minut temu prowadziłem ten pojazd, policja nawet nie sprawdziła czy silnik jest ciepły nie spisała nawet koleżanek jako świadków, że nie prowadziłem tego pojazdu. Pisałem wniosek nie dawno o to, że mam schorowanego dziadka inwalidę i babcię, którzy potrzebują transportu cały czas do szpitali, lekarzy, aptek, żeby mi zwrócili dokument, ale pisemka się mięły ja wysłałem jedno a za razem dostałem drugie z prokuratury o tymczasowym wstrzymaniu prawa jazdy z tego podejrzenia i że dalszą sprawę będzie kontynuował sąd karny, więc też w ten sam dzień napisałem zażalenie i wysłałem do prokuratury na drugi dzień. Nawet nie wiem ale Ci policjanci nie spisali tak mi się wydaję tej pary która mnie wskazała to trwało sekundę, ta para pokazała palcem na mnie tylko i policjanci nawet nie zatrzymując się obok tej pary podjechała do mnie i powiedzieli ,,Proszę wsiadać", zabrali mnie na komendę po godzinie wypuścili bez prawa jazdy. Czy policjanci mogli mi odebrać prawo jazdy skoro byłem daleko od tego samochodu, a samochód był zaparkowany i zamknięty i mam na to świadków, że nie prowadziłem tego pojazdu ? To ja też mogę iść sobie chodnikiem i wskazać byle jaką osobę, że ona prowadziła 10 min temu jakiś pojazd i jej też odbiorą prawo jazdy ?

