Kilka lat temu, w mojej miejscowości, miał podobny wypadek. Chłopak zabawiał się w ten sposób, że starą WSK-ą wyjeżdżał na drogę przed jadące samochody. Czaił się w pobliskich zaroślach i obserwował drogę. Gdy zbliżał się pojazd, wypadał na drogę przecinając ją przed samą maską. Podobno tak robił dość często, aż pewnego razu, przeliczył się, albo WSK-a zawiodła i wpadł centralnie pod autobus. Dwa dni śpiączki i kaplica. !7 lat poooszłooo do Nieba.
