Utrata mocy na odcinku drogi

[Razor1990]

Ot, ciekawostka która nie daje mi od długiego czasu spokoju

Otóż podczas dojazdu do odcinka autostrady A4 w okolicach góry Św. Anny obserwuję ciekawe zjawisko. Niezależenie od tego z jaką prędkością bym nie jechał, w pewnym momencie samochód samoistnie schodzi do 120km/h (lub 100km/h gdy np. trzeba będzie przyhamować "bo coś tam") i nie ma mowy o przekroczeniu tego progu (pedał gazu w podłodze, zero reakcji). I tak wygląda jazda aż do wysokości MOPu, gdzie nagle 'siły nieczyste' odpuszczają i samochód zaczyna się normalnie rozpędzać.

Jakieś pomysły co jest przyczyną? Ciśnienie? Siły demoniczne? Opętanie?

edit:
Pan poniżej: Kij w tylnej części ciała - level 99

[dylek]

Jak góra...to mi przychodzi do głowy spadek ciśnienia atmosferycznego.... mocy na wysokościach nie znajdziesz
Ale ja z innych rejonów, więc nie mam wyobrażenia jak wielka to góra
Jeździsz może wolnossącym dieslem ? (one najbardziej to odczuwają)

[szymon1977]

Widać jest góra, której nie widać.

...nie mam wyobrażenia jak wielka to góra

Z całą pewnością zbyt mała. Choć co do istnienia zjawiska spadku mocy wraz ze wzrostem wys.n.p.m. oczywiście masz rację. Chociaż, jeżeli 120 km/h to prędkość maksymalna samochodu, lub nawet więcej to kto wie?

[lith]

Może jest zwyczajnie pod górkę, a ta magiczna siła to grawitacja? :p

[maryann]

No pewnie, zmień samochód- siły znikną! Mój Lanos też nijak 100 nie chciał pod Annę przekroczyć. Scenic jakoś leci...