Jakiś czas temu zapisałem się na prawo jazdy.
Byłem tym bardzo ucieszony i każda jazda sprawiał mi dużo frajdy.Bardzo mi się podobało na początku ,miałem bardzo fajnego instruktora,miły,kulturalny.
Ale niestety po 4 godzinach musieli mnie przepisać do innego ,bo ten z którym jeździłem już nie miał po prostu czasu,jak sam stwierdził nie ma sil po 12 godz jeździć i przepisał kilka osób do nowego instruktora.I tutaj zaczęło się już nie fajnie.Pierwsze spotkanie spędziłem z nim chyba z 20 minut stojąc na parkingu -tłumaczył mi że źle trzymam biegi,jak zmieniać,tutaj za mocno zmieniam,tutaj źle trzymam,źle tutaj coś ustawiam.Taki typowy starszy Pan,któremu ciągle coś nie pasuje.Z początku byłem trochę zły,myśląc czego on się tak czepia,skoro nie robię tak naprawdę niczego źle.Ale później wyszedłem z założenia,że ok,wyjdzie mi to tylko na dobre.Ale kolejne jazdy z nim były coraz gorsze.Nie potrafiłem się skupić,bo ciągle coś mu nie pasowało,poprawiał mi kierownicę przez całą jazdę,jakbyśmy jechali we 2.Ktoś pewnie powie,że może widocznie tak źle jeżdżę,że musiał to robić.Ale pierwsze 4 godziny całkiem inaczej wyglądały i normalnie jeździłem.Mimo iż nie stresuję się w ogóle samą jazdą,to ten instruktor tak potrafi zdekoncentrować,nie potrafię się skupić na jeździe choćbym bardzo chciał,bo ciągle wytyka mi błędy i jak zrobię jeden błąd to już się denerwuję i robię kolejne i on się jeszcze bardziej denerwuje i tak zwykle się zaczyna.Bbardzo mnie irytuje fakt,że praktycznie nic nie tłumaczy,tylko czeka aż popełnię błąd i wtedy mnie krytykuje,że coś źle robię.Podczas 9 godzin z nim(mam już 13 godzin wyjeżdżone) wytłumaczył mi tylko jak zachowywać się na rondzie i to tyle.Wszystko czego się dowiaduję to jak coś źle zrobię.....
Ciągle mu się śpieszy,nawet jak ustawiam lusterka,krzesło itd to bardzo pogania.Ciągle pogania,jakby to był jakiś need for speed.Spod świateł mam ruszać prawie z gazem do dechy.Lekko zwalniam przed rondem to od razu zirytowany czemu hamuje!Gdy się go spytałem czemu tak pogania,to dał mi książkę i pokazał podpunkt -,,Matowanie ruchu''.Oczywiście instruktor nie krzyczy,ani nie bije czy coś takiego

Słyszałem i też widziałem jak inni z nim jeździli,że ja nie jestem wyjątkiem,że po prostu taki jest.Ale nie słyszałem,aby ktoś na niego narzekał.
No i nie wiem czy wyolbrzymiam, czy może jednak coś jest na rzeczy?Podczas ostatniej jazdy(wczoraj)usłyszałem od niego na koniec-że już ma mnie dość na dzisiaj za kierownicą i zmieniłem się z kolegą.
Już wystąpiłem w prośbą o zmianę instruktor i czekam na odpowiedz....Jak się nie uda zmienić to nie wiem czy wytrzymam do końca...
Ten pierwszy instruktor z którym miałem 4 godziny przy tym drugim to jest niebo a ziemia.Na początku bardzo się cieszyłem z każdej jazdy(z 1 instruktorem) i czułem,że się uczę a teraz,każda kolejna jazda to jak pójście na ścięcie i praktycznie żąden pożytek z jazdy.Czasem wydaję mi się że nie uczę się jeździć tylko uczestniczę w zabawie-ile błędów zrobisz jadać normalnie ulicą.Jazda już nie sprawia mi frajdy ;/
Pewnie też wielu sobie pomyśli,że pewnie jakiś ułom się poszedł uczyć jazdy i ma pretensję,że instruktor się na niego złości.A z początku lepiej mi szło niż kolega z którym jeżdzę,teraz przez nerwy instruktora coraz gorzej.
I teraz pytanie też do was,jak to u was wygląda/wyglądało z instruktorami?