Witam,
Dlaczego jest tak że kierowcy z niektórych miast nie mają podczas jazdy za grusz kultury? Moim oczom rzucili się kierowcy z Warszawy... krew mnie zalewa jak widzę warszawiaka w moim mieście któy wkorzystuje wysoką kulturę tutejszych kierowców. Jakiś czas temu jechałem z Krynicy Morskiej trasą E7... i aż sobie zacząłem statystyki robić ilu warszawiaków łamie przepisy... aż 49 ludków z Wawy wyprzedzało na trzeciego o włos nie zderzając się czołowo, 25 innych kierowców ze stolicy wyprzedzało po liniach ciągłych... kierowcy z innych miast również popełniali takie wykroczenia ale bardzo sporadycznie. Następna sprawa to to że kierowcy z Wawy zachowują odstęp zaledwie kilku centymetrów od poprzedzającego samochodu... w moim mieście kierowcy mają zwyczaj np. stając na światłach robić między sobą odstępy metr lub czasem nawet dwóch metrów... przyjedzie taki warszawiak i wykorzystuje naszą kulturę wpychając się zderzak w zderzak te szcseliny i wyprzedzając 'na hama'.
Nie wiem.... może to jakiś taki mój stereotyp, mocne uogólnienie... a może jednak fakty? Dlaczego jest tak że kierowcy z niektórych miast nie potrafią normalnie jeździć tylko za wszelką cenę stwarzają zagrożenie dla ruchu ? :?