lith napisał(a):Możesz coś więcej napisać o jeździe we Włoszech?

Póki co z opowieści wiem tyle, że wszystkie samochody poobijane, chaos i rzeźnia

A Włochy są na liście 'do zobaczenia w najbliższym czasie', więc wdzięczny bym był za wszelkie uwagi, dziwne zwyczaje itd.

To tam przepychają samochody na luzie zderzakami, żeby zrobić sobie miejsce do parkowania? Póki co się z tym w Bułgarii tylko spotkałem, ale raczej nie było to tam popularne.
Ze względu na nieoczekiwaną zmianę auta i związanymi z tym stratami w budżecie, postanowiłem pojechać do ojczyzny Lancii... nowym nabytkiem. Przypadkiem przeglądałem z nudów Lonley Planet - 20 najbardziej niedocenianych miejsc. I wypadło na Triest + objazdówka "po okolicy".
I tak, faktycznie - włoskie miasta to chaos i hardkor. Oczy trzeba mieć dookoła głowy a to głównie za sprawą sporego ruchu, miejscami niesamowitej ciasnoty i ogromnej ilości skuterów. Staję na światłach i jeb! Jeden moplik z mojej lewej, drugi z prawej, trzy przede mnie wjechały

Wybierając się do Włoch, warto oczaić miejsce, w którym przyjdzie nam stacjonować, przez Google Street View.
Poobijane auta - noooo... jak widziałem, jak Włosi parkują to faktycznie... co drugie auto obite, porysowane. Jak na tubylców przystało, szybko potrafią zrobić awanturę o byle co

Mnie raz jeden koleś opierdzielił, że wpuściłem gliniarzy, którzy chcieli wyjechać z posterunku

Wystarczyło krótkie
vaffanculo i kolo się odczepił, bo nie spodziewał się takiej reakcji po obcokrajowcu

Z tym przepychaniem aut się nie spotkałem - generalnie, parkują byle jak

Przepychanie aut znane jest mi tylko i wyłącznie z Paryża - jak mawiają koledzy z Grenoble i Lyonu: ludzie w Paryżewie mają po dwa auta - jedno do jazdy po mieście, poobijane na maksa a drugie na wypady poza stolicę, ładniejsze
Dziwne zwyczaje - nagminne nie używanie kierunkowskazów, niechęć do patrzenia w lusterka. Nie ostrzegają się przed miśkami, generalnie chętni do pomocy, jak się zgubisz. I klakson jako częste narzędzie do wyrażania każdej opinii

Nie wiem, o co kaman ale sporo aut miało wstążki na antence

Zmiana świateł - jak jesteś pieszym, lepiej nie właź na pasy jak zmienia się światło

Nic więcej nie zauważyłem - tam jedynie trzeba na serio uważać na skutery...
Parking. Miejsca we włoskich miastach jest mało, sporo miejsc parkingowych (jak nie wszystkie) - są płatne. Na wielu ulicach są też parkingi tylko dla skuterów. Jeżeli chodzi o opłaty... lepiej przed wyjazdem sprawdzić, czy w okolicy są jakieś, najlepiej kryty poziomowy. Mnie taki parking (Saba Parcheggi) za dobę kosztował 15 €. Chłopaczek, od którego wynajmowaliśmy mieszkanie zdradził nam, że (to też zależy od miasta) w wielu miejscach parkowanie jest bezpłatne od 20 do 8 rano. "Parkowne" na ulicy to koszt od 1 € za godzinę (w zależności od miasta).
Brak winiet. Płatne autostrady - pobierasz bilet i płacisz na następnej bramce. Na włączonych światłach tylko poza terenem zabudowanym.
Stacje benzynowe - lepiej po przyjeździe oblukać ceny na okolicznych stacjach. W samym Trieście, ON chodził po 1.6 - 1.8 €. Poza nim - 1.3-1.5 € (ja po pełny bak przed powrotem do Polski, wyskoczyłem do Słowenii, na OMV, bo tak było najtaniej). Na stacjach benzynowych są też dystrybutory z dwiema cenami - to są te, gdzie paliwo tankuje obsługa i liczą sobie za to 0.10-0.15 € więcej. Nie zwróciłem uwagi (szybko sie dowiedziałem, dlaczego durni tubylce stoją w kolejce jak obok są dwa nieużywane dystrybutory) i już przy mnie stał uprzejmy "Pompiarz z Eni" ale ja mu "no grazie, faccio da solo".
Wenecja - makabra. Jak już jedzie się autem, to lepiej upewnić się, że parking nie kosztuje 28 € niezależnie od tego, ile się stoi... Ja trafiłem na ten droższy bo niestety ten tańszy, nie dość, ze mniejszy to pełny a nie widziało mi się stać w kolejce przed szlabanem. No cóż... dobrze, że budżet na to pozwolił.
Niestety, ciężko się wrzuca tu filmiki z FB to bym pokazał co i jak
