przez Lexi » niedziela 16 lutego 2014, 18:19
Niestety, ale rozumiem, co to za stres. Przeżyłam sporo sytuacji, które ludzie uważają za stresogenne, zdałam maturę, dostałam się na studia medyczne, przeżyłam sesję i b. trudne kolokwia. NIC dotychczas nie było dla mnie tak stresującym egzaminem, jak egzamin na prawo jazdy i myślę, że pewnie niewiele będzie takich egzaminów, które będą mogły choćby dorównać temu stresowi. Zresztą, potwierdzają to doświadczenia moich nieco starszych (8-10 lat) znajomych, które mają już za sobą bronienie mgr, dzieci, pracę w zawodzie itp- jednak prawo jazdy jest wymieniane jako pierwsze w skali wydarzeń stresujących.
Każdy przeżywa po swojemu, jeden zda egzamin na prawko z palcem w d..., a będzie przeżywał maturę/egzaminy na studiach itp. I tak można przykłady mnożyć, bo każdy jest inny.
Moim zdaniem nie ma też co porównywać na zasadzie "boisz się zdawać egzamin, a jeździsz się nie boisz?". Nie rozumiem argumentu... Niestety, jak dobrze wiadomo, jazda egzaminacyjna nigdy nie była i nie będzie jazdą, którą potem praktykuje się na co dzień. Nikt nikomu głowy nie urwie jak najedzie na podwójną ciągłą, przy parkowaniu samemu wybieramy miejsce które nam pasuje i parkujemy tak, aż będzie dobrze- obojętnie czy będą nam do tego potrzebne 3 czy 50 korekt (koloryzuję trochę, ale wiecie, o co chodzi). Na egzaminie trzeba po prostu jechać ze sztywnym zachowaniem zasad, a oblać można niestety na <&%#$@>.
Sama 2 razy oblałam przez stresogennego egzaminatora. I to nie dlatego, że Pan sobie wymyślił moje błędy, podpuścił mnie czy coś. O nie, błędy popełniłam sama, jak już byłam psychicznie wykończona wrzaskami, nic niewnoszącymi komentarzami (mającymi na celu tylko uświadomienie mi, że jestem beznadziejna) i innymi, aż śmiesznymi zachowaniami egzaminatora po to tylko, by mnie rozproszyć. I to jest w porządku powiecie? Daleko mi od narzekania, jacy to egzaminatorzy okropni, bo rozumiem, że mają ważne zadanie, sami nie znają możliwości kursantów itp. Ale to wygląda tak, jakby ktoś na egzaminie na studiach (że tak dalej pójdę tym przykładem) podchodził do mnie, zaczynał szarpać kartką, albo też przez cały egzamin wrzeszczał na piszących, że ten rocznik jest beznadziejny itp. Myślę, że nie przeszłoby to na żadnej uczelni, a niestety w WORDach wiem, że się zdarza. A mogło być normalnie- na trzecim egzaminie nie trafiłam na egzaminatora z uśmiechem od ucha do ucha, który rozłożył przede mną czerwony dywan i zaproponował herbatkę, ciasteczko i pogawędkę. Był rzeczowy, wydawał polecenia, nic nie mówił, ktoś by go pewnie określił gburowatym. A jednak nie robił też nic, co by miało mi w jakikolwiek sposób przeszkodzić w skupieniu się- robił to co miał, czyli mnie egzaminował, patrzył jak sobie radzę. Tylko tyle i aż tyle...
Stresować też się stresowałam, ale o ile mniej. Jak widać można, tylko trzeba chcieć.
Do trzech razy sztuka 
11.01.2013: TEORIA (+), PLACYK (+), MIASTO (-) 
24.01.2013: PLACYK (+), MIASTO (-)
03.04.2013: PLACYK (+) MIASTO (+)

15.04.2013: PRAWO JAZDY W PORTFELU 