Polski rygor?

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Polski rygor?

Postprzez KOSIKOSI » wtorek 04 czerwca 2013, 10:17

Witam.

Chciałem podzielić się swoimi odczuciami co do egzaminu praktycznego na prawo jazdy. W Polsce oblałem go 7 razy. Miałem trochę szczęścia i rodzinę w USA więc po studiach wyjechałem tam na rok... Jakie wrażenia? Prawo jazdy bez żadnego problemu, dosłownie "od ręki". Nikt nie robi tam "afery" ze zdobyciem tego dokumentu. Pomijam już też fakt że nie trzeba robić żadnego kursu w szkole nauki jazdy, bo uczyć równie dobrze może nas starszy brat który ma prawo jazdy. Nie o tym jednak miałem pisać. Swoje zdawanie prawka w Polsce wspominam jako największy dramat na świecie. Nie mam wbrew pozorom zamiaru wieszać psów na egzaminatorach i obwiniać całego świata za swoje niepowodzenia jednak prawda jest taka że w naszym kraju, nie egzaminatorzy są źli, nie kursanci są źli, tylko system jest zły. Nie chodzi mi tu o jakieś historie z oblewaniem ludzi jak leci żeby wydawali kasę na kolejne egzaminy i żeby napędzali biznes ośrodków szkoleniowych. Niech już sobie nabijają ile wlezie i oblewają ile wlezie, nikt tego nie przeskoczy i nikt nikomu nigdy nie udowodni czy to specjalnie, czy raczej jednak się należało. Jak jest to wszystko skuteczne to widać wyjeżdżając na drogę. Debili na nich nie brakuje, a przecież egzamin jakoś zdali prawda?

Jedyną rzeczą jakiej mi brakuje w Polsce i która mogłaby zamienić ten koszmar w coś "normalniejszego" to... Terminy! Do dziś pamiętam jak krew mnie zalewała gdy po oblanym egzaminie musiałem czekać prawie miesiąc na kolejny i tak za każdym razem. Przez ten miesiąc stres narastał, niepokój i świadomość że jak znowu nie zdam to znowu miesiąc czekania i odwlekania tego wszystkiego. Kolejki w ośrodku, poczekalnia w której jeden drugiego stresuje jeszcze bardziej... To był mój największy problem.

W USA? Już nawet nie chodzi o to że możesz przyjechać własnym samochodem ale chodzi mi o to że jak nie zdasz, to lecisz z tematem dalej, raz, drugi, trzeci, czwarty... Nie trwa to miesiącami, nie czeka się kilka tygodni na każdy egzamin... Płacisz, idziesz na egzamin. Oblewasz? Idziesz na kolejny. Z tak zwanej "bomby".

Takie coś przydałoby się u nas. Niech sobie oblewają do woli, skoro widzą że coś jest nie tak, to ich święte prawo egzaminatora. Niech to kosztuje nawet i 200 złotych, ale niech trwa krócej... Idziesz do kasy, płacisz i idziesz na egzamin, a nie kwitniesz tygodniami w domu i się negatywnie nakręcasz. Oblewasz, wracasz do kasy i niech to nawet będzie na następny dzień, idziesz znowu. Zwiększyć liczbę egzaminatorów, samochodów, niech to działa jak sprawna firma, a nie jak urząd, bo jak pracują w tym kraju urzędy to wie każdy.

Skoro taki system działa gdzie indziej, to czemu nie mógłby działać i u nas? Kogo ze znajomych, którzy wyjechali za granicę nie spytam o prawo jazdy które tam zdawali to słyszę: "stary! bez porównania. W życiu bym już w Polsce nie zdawał prawka." Nie dziwię się im w ogóle.


Jeżdżę już kilka lat, nie miałem nawet stłuczki. Nie uważam się za króla kierownicy, szanuję ograniczenia prędkości, nie mam sraczki bo stoję w korku i nie zależy mi na tym żeby na wariata omijać kilka samochodów żeby później znowu spotkać się z tymi wyprzedzonymi na światłach i wyjść na kretyna, a podwójna ciągła to dla mnie podwójna ciągła, natomiast niektórym to trzeba chyba jeszcze trzeci pasek dorysować żeby zrozumieli cokolwiek z tych "lini". W tym kraju rzekomo nie nadawałem się na kierowcę. Tylko to nie ja, a moi koledzy co to za pierwszy razem pozdawali, skasowali już swój albo kogoś innego samochód. Oczywiście nie mówię o każdym ale jakoś ten system w ogóle do mnie nie przemawia, bo jest nastawiony jedynie na machinalne, bezbłędne wykonanie określonych czynności przez 20-40 minut egzaminu, a później... Później już nikogo to nie obchodzi czy wypuszczono na drogę kretyna czy psychopatę. Swoje czynności wykonał prawidłowo... Prawda jest taka że tak czy inaczej, jeździć nauczy się dopiero sam, po przejechaniu kilku tysięcy kilometrów.

Może zamiast skupiać się na koszeniu tych co nie potrafią zaparkować perfekcyjnie po jednej (czy po dwóch?) poprawce (swoją drogą kretyński wymóg, bo teraz jak chcę to sobie parkuję i poprawiam nawet 40 razy, a jak mi się nie udaje wpasować, to jadę sobie na inne miejsce), to warto skupić się na chociażby... psychotestach? Jakieś rozmowy wstępne z przyszłymi kierowcami albo po ukończonym kursie szczegółowa opinia instruktora tudzież niech instruktorzy wypuszczają swoich kursantów na egzamin dopiero wtedy gdy są naprawdę gotowi, a nie po odpękaniu 30h żeby się go pozbyć i zająć następnym (w końcu kasa, kasa, kasa), wtedy wydają opinię i egzaminator jako osoba na "wyższym" szczeblu niech sprawdza podczas egzaminu czy opinia ta jest zgodna z rzeczywistymi umiejętnościami zdającego, a nie jedynie na sucho odkreśla "haczyki" na kartce? Wiem że "niby" tak to działa, bo "niby" instruktor nie powinien zapisywać na egzamin kogoś tylko dlatego że swoje "wyjeździł" nie patrząc na to czy jeździ dobrze, czy nie i "niby" egzaminator ma prawo twierdzić że skoro ktoś jest dopuszczony do egzaminu, to instruktor go dobrze "wytrenował" jednak nie ukrywajmy że egzaminatorzy zapewne za grosz nie ufają tym instruktorom i nie wierzą że każdy zdający, który do nich trafia, to już dosyć solidnie sprawdzony kandydat na kierowcę.
Brak u nas indywidualnego podejścia do zdających. Wszystkich traktuje się "hurtowo". Zrobił? Zaliczone. Nie zrobił? Nie zaliczone. Co z tego że ten któremu auto zgasło dwa razy ze stresu przy ruszaniu ma w głowie więcej rozsądku i kultury jazdy niż ten któremu się udało jakoś wszystko zaliczyć, a później wsiądzie sam do auta i będzie zapier... 120 na 40km ograniczeniu w pobliżu szkoły?

Nie jestem egzaminatorem, owszem nie znam tajników tej pracy i systemu oceniania, ale nikt nie wmówi mi że system zdawania na prawo jazdy w naszym kraju jest dobry, działa sprawnie i "wypuszcza" na ulice dobrych kierowców. Tak więc nie przejmujcie się nawet wtedy gdy nie zdacie i 10 razy, starajcie się do skutku i tyle. Skoro do nas podchodzi się "machinalnie" to Wy też tak róbcie. To nie Wy jesteście do niczego, tylko jak zwykle system kuleje. W końcu, za którymś razem, statystycznie rzecz biorąc, musi sie udać.
KOSIKOSI
 
Posty: 13
Dołączył(a): wtorek 04 czerwca 2013, 09:29

Re: Polski rygor?

Postprzez rusel » wtorek 04 czerwca 2013, 13:12

Pomijam już też fakt że nie trzeba robić żadnego kursu w szkole nauki jazdy, bo uczyć równie dobrze może nas starszy brat który ma prawo jazdy


zeby kupic bron tez nie trzeba robic zadnego szkolenia ani pozwolenia, uczyc strzelac rownie dobrze moze nas starszy brat
Avatar użytkownika
rusel
 
Posty: 4301
Dołączył(a): wtorek 25 listopada 2008, 11:16

Re: Polski rygor?

Postprzez KOSIKOSI » wtorek 04 czerwca 2013, 13:26

Jakoś wariatów za kółkiem i stłuczek na drogach nie zauważyłem tam więcej niż u nas, a raczej odwrotnie. Owszem, drogi lepsze robią swoje, ale wspomniałem już wcześniej, że czy brat czy 30 godzinny kurs... Przecież to jest nic. Tak naprawdę uczymy się jeździć jak zostajemy sam na sam z samochodem i zaczynamy kręcić swoje pierwsze sto, tysiąc, dziesięć tysięcy kilometrów.

Swoją drogą, jak działa nasz system widać wyraźnie chociażby w takich artykułach:

http://mypis.pl/aktualnosci/2965-polska ... -drogowych

(wygooglowane, a nie że jestem z PiS :) )

Już lepiej jak w Norwegii nałożyć takie mandaty że by się delikwentowi każdemu odechciało łamać przepisy, a nie kasować biednych ludzi jak za zboże i męczyć ich miesiącami, żeby mogli w końcu dostać plastik upoważniający ich tak naprawdę i w przypadku zdania za pierwszym, jak i za dwudziestym razem, do wyjechania na ulicę i nauczenia się jeździć...

Nie zdałem u nas, zdałem gdzieś gdzie zdawanie jest bajecznie proste i jakoś nie czuję się na drodze zagrożeniem dla innych i nikt na mnie nie trąbi co chwilę, chociaż teoretycznie według naszego systemu za cholerę nie nadawałem się na kierowcę. Jak widać da się.
KOSIKOSI
 
Posty: 13
Dołączył(a): wtorek 04 czerwca 2013, 09:29

Re: Polski rygor?

Postprzez Grzego90 » wtorek 04 czerwca 2013, 13:41

Z USA tu wyjechał... Co ty w ogóle ten kraj porównujesz do naszego. To dwa różne światy.
Grzego90
 
Posty: 246
Dołączył(a): poniedziałek 11 lutego 2013, 16:19

Re: Polski rygor?

Postprzez KOSIKOSI » wtorek 04 czerwca 2013, 13:58

No jak widać kierowca ze zdobytym bez problemu prawkiem z USA czy w innym kraju europejskim (kolega zdawał z żoną w FIN, mówią że również bez porównania z tym co dzieje się u nas), niczym nie różni się od tego przemaglowanego 10 razy u nas albo takiego który u nas nie mógł zdać w ogóle bo uznano że się nie nadaje. To znaczy że nasz system nie działa i wiadomo to nie od dzisiaj. Każdy z moich znajomych, który po wyjeździe za granicę zdawał w kraju zamieszkania innym niż Polska również przyjeżdża tutaj na urlop i doskonale radzi sobie na drogach. Dlaczego w takim razie jedynie u nas robi się ze zdobycia prawa jazdy takie "mission impossible" i męczy się ludzi?

Też przez moment, bodajże po 6 oblanym egzaminie przez chwilę dałem sobie wmówić że się nie nadaje na kierowcę, a po 7 to już w ogóle nawet nie myślałem o 8 tylko czekałem na wyjazd. Szkoda że nie każdy ma taką możliwość, wtedy może by się nasze ośrodki egzaminacyjne nagle "obudziły" gdyby stracili 50% zainetersowania swoimi egzaminami z kosmicznymi wymaganiami.
KOSIKOSI
 
Posty: 13
Dołączył(a): wtorek 04 czerwca 2013, 09:29

Re: Polski rygor?

Postprzez rusel » wtorek 04 czerwca 2013, 14:12

no to dla sensu dyskusji na temat trudnosci egzaminow w Polsce i USA dodajmy Japonie w ktorej srednia zdawalnosc w kraju na prawojazdy wynosi 35%
Avatar użytkownika
rusel
 
Posty: 4301
Dołączył(a): wtorek 25 listopada 2008, 11:16

Re: Polski rygor?

Postprzez KOSIKOSI » wtorek 04 czerwca 2013, 14:13

Tu nawet nie tyle chodzi o zdawalność co o przełożenie wyniku egzaminu na to jakim kto w przyszłości będzie kierowcą. U nas totalnie się to nie sprawdza.

Chodzi też o bezsensowne wymagania, np. wspomniane w pierwszym poście parkowanie. Nie wiem jakie zagrożenie na drodze stwarza osoba robiąca sobie i 10 poprawek przed zaparkowaniem i dlaczego wymaga się od niej zrobienia tego po jednej czy dwóch. Później w życiu nijak ma się to do rzeczywistości. Poprawiam sobie ile mam na to ochotę i nikt nie może mi za to nic zrobić, a jak uznaję że miejsce mi nie pasuje i nie daję rady się wcisnąć, to jadę na inne.
KOSIKOSI
 
Posty: 13
Dołączył(a): wtorek 04 czerwca 2013, 09:29

Re: Polski rygor?

Postprzez rusel » wtorek 04 czerwca 2013, 14:21

Tu nawet nie tyle chodzi o zdawalność co o przełożenie wyniku egzaminu na to jakim kto w przyszłości będzie kierowcą. U nas totalnie się to nie sprawdza.


ale to juz niewiele egzamin i szkolenie ma z tym wspolnego bo ten sam Kowalski w Polsce i chocby daleko nie szukac w Czechach jest zupelnie innym kierowcą
Avatar użytkownika
rusel
 
Posty: 4301
Dołączył(a): wtorek 25 listopada 2008, 11:16

Re: Polski rygor?

Postprzez KOSIKOSI » wtorek 04 czerwca 2013, 14:27

Prawda jest taka że jak ktoś jest idiotą to będzie jeździć jak idiota i żaden egzamin i szkolenie tego nie zweryfikują dlatego ja stawiałbym osobiście na dokładne sprawdzanie kandydatów pod kątem psychologicznym, a nie na koszenie każdego bo "najechał na linię".
Psychol może nie najechać i zdać. Czy będzie lepszym kierowcą niż ten normalny co najechał i oblał? Wątpię.
Tak więc wychodzi na to że "plastik" to w sumie można dać każdemu kto odbył kurs. To jak będzie jeździć i tak wyjdzie w praniu jak zacznie jeździć sam. Nie uwierzę że fartownie czy niefartownie zaliczony 30 minutowy egzamin, nawet najbardziej wymagający cokolwiek tutaj zmieni.

Ekstremalnie wysokie mandaty za łamanie przepisów ruchu drogowego i zabieranie prawka bez ceregieli w wypadku ich drastycznego naruszenia też wiele by pomogły. Jednak nie wiedzieć czemu ludzie wolą stawiać na mydlenie oczu sobie i innym, wmawiając bajki o tym że jak się kogoś obleje kilka razy i w końcu uda mu się perfekcyjnie zaparkować i na linię nie wjedzie, to będzie z niego dobry kierowca.

Oczywiście kolejnymi SUPER WAŻNYMI elementami jest to aby mówił wskaźnik bagnetowy (czy jakoś tak, już nawet nie pamiętam) zamiast miarka czy inny bagnet albo pokrywa silnika zamiast klapa... To przecież są takie "istotne" kwestie.
KOSIKOSI
 
Posty: 13
Dołączył(a): wtorek 04 czerwca 2013, 09:29

Re: Polski rygor?

Postprzez rusel » wtorek 04 czerwca 2013, 14:37

Badanie psychologiczne nie wykaze czy osoba bedzie popelniac wykroczenia w ruchu drogowym czy nie

Ekstremalnie wysokie mandaty za łamanie przepisów ruchu drogowego i zabieranie prawka bez ceregieli w wypadku ich drastycznego naruszenia też wiele by pomogły


tylko i wylacznie nieuchronnosc kary wywola poczucie przywileju jakim jest mozliwosc poruszania sie po drodze

Oczywiście kolejnymi SUPER WAŻNYMI elementami jest to aby mówił wskaźnik bagnetowy (czy jakoś tak, już nawet nie pamiętam) zamiast miarka czy inny bagnet albo pokrywa silnika zamiast klapa... To przecież są takie "istotne" kwestie.


nie przesadzaj, bagietka/bat/drut/umaczaczka/batuta wszystko juz przerabialem i jakos konsekwencji brak
Avatar użytkownika
rusel
 
Posty: 4301
Dołączył(a): wtorek 25 listopada 2008, 11:16

Re: Polski rygor?

Postprzez KOSIKOSI » wtorek 04 czerwca 2013, 14:55

No widzisz, a ja za bagnet dostałem kiedyś opr ;)

Jak dla mnie już bardziej wiarygodne będzie badanie psychologiczne niż taki egzamin.

Co do nieuchronności kary zgodzę się w 100%.

Widzę że jesteś egzaminatorem. Tak szczerze. Uważasz że nasz system i wymagania w stosunku do osób egzaminowanych są ok? Przecież wystarczy wyjechać na drogę żeby zobaczyć że wiele tutaj nie "gra".

A jeśli nie chcesz odpowiadać to zapytam o coś innego. Czy przyspieszenie egzaminów na zasadzie możliwości zdawania ich z marszu, nie poprawiłyby Twoim zdaniem znacząco sytuacji zdających na prawo jazdy?

Wiem sam po sobie i ludziach których znam, że takie oczekiwanie i rozciąganie tego stresu często na miesiące i lata nie jednego wyprowadzały z równowagi i dobijały psychicznie.
KOSIKOSI
 
Posty: 13
Dołączył(a): wtorek 04 czerwca 2013, 09:29

Re: Polski rygor?

Postprzez jasper1 » wtorek 04 czerwca 2013, 15:02

KOSIKOSI napisał(a):Każdy z moich znajomych, który po wyjeździe za granicę zdawał w kraju zamieszkania innym niż Polska również przyjeżdża tutaj na urlop i doskonale radzi sobie na drogach.

A moi znajomi, którzy wyemigrowali i świetnie czują się w Europie za kierownicą (Holandia, Norwegia, Dania) w Polsce z każdą wizytą coraz bardziej boją się jeździć ze względu na powszechne chamstwo i łamanie przepisów na drodze, a są to ludzie, którzy jeżdżą 20 - 30 lat.

Każdy egzamin nie w pełni oddaje umiejetności i predyspozycje zdającego. Nie wystarczy umieć, trzeba umieć i umieć to udowodnić. 30 godzin kursu w stosunku do tego, z czym potem trzeba radzić sobie na drodze, zwłaszcza polskiej drodze, to nic. Pytanie ilu jest chętnych by uczyć się 60 -100 godzin, przy gorszych predyspozycjach może i więcej.
Kilka tysiecy samodzielnie przejechanych kilometrów moim zdaniem nie czyni z człowieka kierowcy, potrzeba duuużo wiecej (nie wiem ile przejechałeś - te kilka? i myślisz, że jesteś dobry?). Ja jeżdżę od 3 miesięcy - 3tys km i coraz bardziej widzę jak mało umiem, no w Hadze to dałabym radę :) , ale we WROcku :?: :!: :!: .Czytam to forum i widze ile luk jest w przepisach, jak komplikują podejmowanie decyzji na drodze z czego po kursie nie zdawałam sobie sprawy. To, że zdałes w USA i teraz póki co Ci się udaje radzić sobie na drodze jeszcze o niczym nie świadczy.
Strach przed porażką, przed wyjściem na głupka to główna przeszkoda w uczeniu się
Genius is one percent inspiration and ninety-nine percent perspiration
jasper1
 
Posty: 2233
Dołączył(a): wtorek 12 lutego 2013, 00:04

Re: Polski rygor?

Postprzez KOSIKOSI » wtorek 04 czerwca 2013, 15:07

No raczej świadczy, bo radzę sobie już 5 lat a nie 3 miesiące więc trochę więcej zjechałem od Ciebie, ale i tak nie uważam że jestem kozakiem na ulicy. Jedynie stwierdzam fakt że z prawkiem z USA nie czuję abym w jakikolwiek sposób "ustępował" osobie z polskim prawkiem. Kilka tysięcy to był jedynie przykład, nie chciało mi się pisać dalej w sensie "dziesiątek tysięcy, setek tysięcy itd". Chodziło o sam fakt że uczysz się jeździć dopiero później gdy przejedziesz już "swoje". Dla jednych będzie to kilka tysięcy a dla innych kilkadziesiąt tysięcy kilometrów, a jeszcze inni walną milion i dalej będą zagrożeniem na drodze.


Co do Twoich znajomych to jest to doskonały przykład tego że nasz system zawodzi. Czemu czują się tu zagrożeni? Bo nasi rodacy jeżdżą jak wariaci, a teoretycznie skoro prawo jazdy zdobywa się u nas tak ciężko w porównaniu do innych krajów UE, to powinno być na odwrót ,prawda? Powinni być lepszymi kierowcami. To właśnie pokazuje, że system nie działa prawidłowo.
KOSIKOSI
 
Posty: 13
Dołączył(a): wtorek 04 czerwca 2013, 09:29

Re: Polski rygor?

Postprzez jasper1 » wtorek 04 czerwca 2013, 15:19

rusel napisał(a):Badanie psychologiczne nie wykaże czy osoba będzie popelniac wykroczenia w ruchu drogowym czy nie

Badanie wykaże, pod warunkiem, że zrobi je doświadczony psycholog kliniczny, a nie psycholog transportu z niewielkim stażem pracy, który jedyne co umie, to odczytać wynik w tabeli norm koncentrując się na badaniu psychomotoryki.
Żeby doświadczonemu psychologowi klinicznemu się chciało dogłębnie zbadać delikwenta, to koszt badania powinien przekraczać koszt kursu na PJ, w przeciwnym razie psycholog odstawi opinię w postaci psychopapki, takiej samej, jak większość biegłych sądowych.
Brak jednak społecznego uzasadnienia dla takich badań i takich kosztów.
Wystarczy by prawdopodobieństwo nieuchronności wysokiej kary za zachowania aspołeczne i łamanie przepisów prawa na drodze było wysokie, a na drogach zapanuje ład, jaki widzimy w innych krajach, dzięki czemu początki samodzielnej jazdy są tam dla świeżo upieczonego kierowcy łatwiejsz.
Strach przed porażką, przed wyjściem na głupka to główna przeszkoda w uczeniu się
Genius is one percent inspiration and ninety-nine percent perspiration
jasper1
 
Posty: 2233
Dołączył(a): wtorek 12 lutego 2013, 00:04

Re: Polski rygor?

Postprzez rusel » wtorek 04 czerwca 2013, 15:25

Widzę że jesteś egzaminatorem. Tak szczerze. Uważasz że nasz system i wymagania w stosunku do osób egzaminowanych są ok? Przecież wystarczy wyjechać na drogę żeby zobaczyć że wiele tutaj nie "gra".


Sam egzamin i zadania jakie kursant wykonuje uwazam ze jest naprawde sensowny, natomiast problemem jest to co dano egzaminatorom do ręki czyli sposob oceniania manewrow, jak dla mnie zbyt surowy, wyrzucilbym dwukrotnie nieprawidlowo wykonanie zadania co jest niezyciową bzdurą a skupilbym sie na ujemnej punktacji poszczegolnych bledow w zaleznosci od stopnia ich popelnienia procz rzeczywistych zagrozen na drodze.
Daloby to procentowe uzyskanie punktow ktore wykluczyloby sytuacje kiedy ciamajda zdaje egzamin a osoba ktora ma umiejetnosci przypadkowo popelnia 2 bledy w jednym zadaniu idzie do domu

A jeśli nie chcesz odpowiadać to zapytam o coś innego. Czy przyspieszenie egzaminów na zasadzie możliwości zdawania ich z marszu, nie poprawiłyby Twoim zdaniem znacząco sytuacji zdających na prawo jazdy


Mysle ze termin oczekiwania na egzamin juz niedlugo bedzie wynosil ok tygodnia w calej Polsce, pomijam te kolejki rozpaczy przed zmianą przepisow, tutaj poprostu fizycznie osrodek nie byl w stanie przeprowadzic egzaminu i to nie ze wzgledu na mala ilosc egzaminatorow (choc zatrudniano dodatkowe osoby) ale na ograniczona ilosc sprzetu ktory w wiekszosci nie jest wlasnoscia wordow.

Obecnie niz demografyczny dręczy szkoly jazdy i osrodki, wordy maja wieksze mozliwosci przerobu niz aktualna liczba zdajacych i nieoficjalnie powiem ze kolejki ok miesiaca są podtrzymywane sztucznie tak zeby osrodek sie nie wystrzelal ze wzgledu na polityke kadrową ktora nie jest dobra delikatnie mowiac

Nie ma mozliwosci zeby zdac egzamin z marszu w instytucji ktora sama organizuje sobie przychod dlatego ilosc osob planuje sie na kilka dni do przodu tak zeby wiedziec ile osob bedzie w pn. wt. sr tak zeby zaplanowac obowiazki dla pracownikow osrodka bo nie trudno wyobrazic sobie sytuacje kiedy to we wtorek przychodzi np 20 egzaminatorow a dyrektor dowiaduje sie ze kursantow zapisalo sie akurat 150 zatem kilku nie bedzie mialo co robic
Ostatnio zmieniony wtorek 04 czerwca 2013, 15:30 przez rusel, łącznie zmieniany 1 raz
Avatar użytkownika
rusel
 
Posty: 4301
Dołączył(a): wtorek 25 listopada 2008, 11:16

Następna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 39 gości