Po prostu przy zaistniałym konflikcie postępujemy tak, jak w "książkowym przykładzie" skrzyżowania dróg równorzędnych, gdzie każdy zbliżając się powinien ustąpić innym. Wszyscy powinni sobie ustąpić pierwszeństwa przejazdu - ktoś kogoś musi przepuścić - proponuję tą panią w różowych okularach albo starszego pana ze szkiełkiem w oku.
P.S. W ankiecie zaznaczyłem, że rower ma pierwszeństwo, ale raczej "pierwszeństwo". Najchętniej zagłosowałbym na opcję alternatywną - nikt nie ma pierwszeństwa przejazdu.
Przez "posiadanie pierwszeństwa przejazdu" rozumiem brak ustawowego obowiązku ustąpienia pierwszeństwa innemu(konkretnemu) uczestnikowi.