spotkała mnie dziś taka oto sytuacja:

Układ skrzyżowania mówi wszystko.
zanim wszedłem na jezdnię auto numer 1 i 2 zdążyło wykonać manewr, w momencie jak wszedłem na jezdnię ruszyło auto numer 3. Ja nie zawahałem się i żwawym krokiem kontynuowałem przechodzenie. Skierowałem głowę na auto numer 3 i stwierdziłem, że nie ma zamiaru się zatrzymać i mnie puścić, więc zrobiłem "pół krok" i w tym momencie auto przejechało mi 10 centymetrów przed stopą... Kierowca nie robiłem tego manewru agresywnie tylko było widać celowo, że jedzie powoli i patrzy się na mnie. Nie było mowy o tym, że mnie nie widział.
Zdenerwowany tym, że prawie co przejechał mi po nogach. uderzyłem z pięści w dach. Kierowca zatrzymał się po 10 metrach, wyszedł i oznajmił w skrócie (pomijam dalszą wymianę słów i epitetów), że to on miał pierwszeństwo.

Edit: obszar zabudowany, osiedle w mieście.