Witam
Wczoraj miałem egzamin, niestety ale oblałem.
Dość dziwny błąd czy aby na pewno błąd? no ale nie znam tak dobrze przepisów, a więc.
Praktycznie wracając (w trasie byłem już 35minut) już do wordu po upragniony pozytyw, zostały mi tory ze szlabanami i sygnalizatorem. Widzę ze szlabany się opuściły(nadjeżdżający pociąg) zatrzymałem się. Przede mną 3 samochody i za mną jeszcze 2. Stoimy jakieś 1-2minuty. Pociąg przejechał, szlabany się podniosły do góry. 3 samochody przede mną zaczeły jechać. Jadę za nimi a dwa za mną jadą też. Po przejechaniu przez tory egzaminator mi mówi że egzamin zostaje przerwany ponieważ przejechałem przez tory na czerwonym świetle! Przecież szlabany podniosły się więc o co chodzi? 5 samochodów normalnie jechały, a wątpię że 5 osób z prawem jazdy akurat nie znały przepisów i sobie wszyscy wjechali.
Czy rzeczywiście za takie coś może mnie oblać?
I po jakim czasie "niby" znikają te czerwone światła na sygnalizatorach po podniesieniu się szlabanów?
Według mnie to dość kontrowersyjne ponieważ 5 ludzi nie znających przepisów?
Pozdrawiam i czekam na odpowiedź