
caly egzamin przebiegal prawie bez blednie raz mi nie wyszlo parkowanie ktore pozniej zrobilem idealnie...... O co tu kur... chodzi to ja mam odpowiadac za kretyna ktory ma prawo jazdy juz pare lat i ma to w dupie czy ja zdam czy nie bo on juz je ma? Nie wlaczyl migacza kierowca za mna wiec ja mam byc karany za bledy kolesia ktory juz posiada uprawnienia? Egzamin wiaze sie z wielkim stresem czasami jest taka sytuacja na drodze ze egzaminujacy boi sie zapytac egzaminatora co zrobic i robi to co mysli za sluszne ja akurat myslalem ze ten koles czeka az ja rusze.... nie zasygnaliowal manewru ominiecia..... Co robic w takiej sytucji? jezeli ktos nie rozumie tej sytuacji bo opis jest troche zly to moge ja narysowac skromnie w Paincie i Wkleic tu obraze prosze o szybkie odpowiedzi jestem zdruzgotany tymi wszystkim WORDAMI w Polsce i ja sie pytam? Skoro nie chca lapowek? I nie chca dac zdac egzaminu to co mam zrobic zeby go zdac? Jezdze bardzo dobrze poniewaz bez prawa jazdy zrobilem 8 tysiecy km i jakos nawet nigdzie nie przytarlem znam sie na przepisach i znakach moze nie tak jak egzaminator? ale chyba powinien mnie w takiej sytuacji uswiadomic ze tak nie mozna robic a nie od razu oblany egzamin bo poczatkujacy kierowca raczej nie jest w stanie przewidziec wzystkich sytuacji na drodze tym bardziej ze jest w stresie a zarazem w lekkiej eufori bo widzi brame wordu juz i mysli ze egzamin bedzie Pozytywny a tu lipa... czy moge isc i sie wyklocac czy faktycznie zrobilem blad i nie ustapilem pierwszenstwa? po za tym z tego stresu wydaje mi sie ze cos jechalo z naprzeciwka i nie bylo dla mnie mozliwosci aby pojazd za mna mnie wyprzedzil wiec pomyslalem, ze szybciej ruch wroci do normy gdy rusze i pojade do przodu wiec o co tu chodzi mam czekac az wszyscy przejada z naprzeciwka ten koles za mna mnie wyminie i dopiero mam ruszac to jest jakas totalna kpina.....